„Jeżeli zapamiętasz z tego tekstu tylko jedną rzecz, niech to będzie ta: zmniejszenie emisji CO2, zmniejsza ryzyko suszy.” To fragment artykułu, który prof. Toby R. Ault opublikował w kwietniu na łamach „Science”. Napisał w nim także, że są regiony, którym susze zaczną doskwierać nawet przy niewielkim ociepleniu klimatu. Te, gdzie jednocześnie wzrośnie zapotrzebowanie na wodę i będzie jej mniej. Takie jak rejon Morza Śródziemnego.
Alarmujących tekstów przybywa, bo susze stają się coraz większym problemem. Widać to w doniesieniach prasowych z różnych regionów świata. Miesiąc temu tak informowano o tym, co dzieje się w Nowym Świecie: „Nietypowo suchy koniec lata w części Ameryki Południowej uderzy w plony ważnych roślin.” I dodawano, że w kilku stanach Brazylii opady w marcu wynosiły mniej niż 35 proc. przeciętnej dla tego miesiąca. Lepiej było w Argentynie, gdzie zarejestrowano od 30 do 65 proc. normalnych opadów. Upały, które towarzyszyły suszy, ograniczyły produkcję rolną.
Z Australii docierają doniesienia o rosnącej inflacji, którą napędzają coraz wyższe ceny żywności. Powodem tego, że jedzenie drożeje, jest przede wszystkim susza. W tym samym czasie amerykańskie media pisały o przygotowaniach do gaszenia pożarów lasów w Kalifornii. „Sucha pogoda szczególnie doskwiera północnej części stanu. 23 kwietnia 23,58 proc. jego powierzchni było nietypowo suche. Rok temu było to 6 proc. Prawie 36 proc. terenów jest dotknięte przez susze, a w ubiegłym roku żadne z kalifornijskich hrabstw nie kończyło sezonu deszczu i śniegu z suszą” – relacjonował David R. Baker z Bloomberg News. A CNN raportował o badaniach naukowców z Columbia University, którzy ostrzegają, że południowy-zachód USA może doświadczać najgorszej mega-suszy od XVI wieku. Rosnące ryzyko pojawienia się mega-suszy powiązano ze zmianami klimatu. Towarzyszyło temu ostrzeżenie, że będzie tylko gorzej, a koszty powracających susz – poważne.
USA są daleko? Minister środowiska Czech Richard Brabec ostrzegł, że jeżeli nie zdarzy się cud, to kraj czeka najgorsza susza od kilkuset lat i będą w kraju miasta, w których zabraknie wody.
Susze przyszłości
Jeżeli do tego dojdzie, to mało prawdopodobne, by najgorsza susza ostatnich lat, była także najgorszą suszą lat kolejnych. Wiele wskazuje raczej na to, że z roku na rok będzie coraz gorzej. Ostrzeżenia pojawiają się do dawna, ale wygodnie jest ich nie słuchać. W 2010 roku – warto się cofnąć do starszych badań, bo to pozwala ocenić trafność przewidywań i prognoz – naukowcy z Narodowego Centrum Badań Atmosfery w Stanach Zjednoczonych opisali, jak będą wyglądać susze przyszłości. By to pokazać, wykorzystali Wskaźnik Surowości Suszy Palmera (PDSI).
Ponieważ jego wartości nikomu nic nie mówią, wskazali punkty odniesienia. Tym może być na przykład najgorsza susza kilkudziesięciu lat poprzedzających publikację, do której doszło w latach 70. XX wieku w afrykańskim Sahelu. Na skali PDSI miała -4. Oznacza to ekstremalnie dotkliwą suszę. Zgodnie z ich wyliczeniami do początku lat 2030. w USA czymś normalnym mają stać się susze na poziomie -4 do -6 tej skali. A pod koniec wieku w rejonie Morza Śródziemnego mają być rejestrowane susze w przedziale od -15 do -20 punktów w tej skali. Taki odczyt wykroczyłby poza dzisiejsze widełki. Te w obecnych warunkach klimatycznych wyznaczają przedział od -10 do +10. Nie dałoby się tam uprawiać roślin. Bardzo wątpliwe, by dało się prowadzić normalne życie.
Zrealizowanie się przyszłości, opisanej przez naukowców z pomocą surowych danych, oznacza, że – za Davidem Wallacem i książką „Ziemia nie do zamieszkania” – „do 2080 roku (…) południe Europy będzie stale w stanie ekstremalnej suszy, znacznie gorszej niż kiedykolwiek widzianej na amerykańskich równinach. Tak samo będzie w Iraku i Syrii oraz na większości terenów Bliskiego Wschodu. W najgęściej zaludnionych częściach Australii, Afryki i Ameryki Południowej; oraz w tych regionach Chin, które dzisiaj zapewniają krajowi żywność. Żadne z tych miejsc, które dzisiaj dostarczają światu znaczącą część żywności, nie będzie już źródłem, na którym można polegać.”
Obrazowo pokazują to mapy, które przygotowali Aiguo Dai i jego koledzy.
Tak wyglądała mapa suszy dla lat 2000-2009.
Tak ma być w latach 30. XXI wieku.
Tak w 60.
A tak pod koniec wieku:
To – podkreślano, publikując wyniki analiz – jak będzie w rzeczywistości, zależy jednak od tego, jak będą zmieniać się zachowania ludzi. Przede wszystkim poziom emisji gazów cieplarnianych. Jeżeli zmniejszylibyśmy je, prognozy musiałyby się zmienić na lepsze. Przy wzroście poziomów emisji, oczywiście na gorsze. W 2010 roku, kiedy publikowano raport, globalne emisje dwutlenku węgla związane z energetyką wynosiły 30,2 gigatony. W ubiegłym roku były to ponad 33 gigatony.
Kilka dni temu raportowano, że poziom CO2 w atmosferze osiągnął najwyższy dzienny poziom w historii pomiarów. Nie jesteśmy na dobrej drodze, jeżeli chcemy uniknąć prognozowanej katastrofy.
Zdjęcie: Shutterstock