W ramach podsumowania minionego sezonu grzewczego Dolnośląski Alarm Smogowy (DAS) zlecił badania, w ramach których mieszkańcy Wrocławia zostali zapytani o ocenę jakości powietrza oraz uchwały antysmogowe. Choć mieszkańcy posiadają wiedzę na temat głównych źródeł zanieczyszczeń pyłowych (tj. domowe piece), to zarazem – mimo dwóch lat obowiązywania uchwał antysmogowych – nadal nie wszyscy wiedzą, co oznacza dla nich nowe prawo.
61 proc. badanych deklaruje, że słyszało o uchwałach, ale zarazem znacząca większość z nich (od 66 do 88 proc.) nie ma pojęcia od kiedy i jakie ich przepisy nas obowiązują – wylicza Arkadiusz Wierzba z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. – Przykładowo, jako datę likwidacji pieców pozaklasowych (tzw. „kopciuchów”) wskazywano rok 2032, podczas gdy w rzeczywistości zostały nam niecałe cztery lata. Te wyniki częściowo są zapewne efektem skupiania się przez władze miasta na pozytywnym przekazie o dotacjach i dyplomatycznym przemilczaniu realnych sankcji, jakie mogą dotknąć użytkowników instalacji grzewczych już za moment – podkreśla Wierzba.
[Krytyczny obraz tego, co mieszkańcy polskich miast wiedzą na temat obowiązujących regulacji antysmogowych, wynika także z zeszłorocznego raportu IEŚ, o którym informowaliśmy TUTAJ.]
Respondenci wydają się krytycznie odnosić do działań władz centralnych, nieco bardziej doceniając wysiłki samorządu. Równocześnie nie są gotowi na wzrost kosztów ogrzewania w celu poprawy jakości powietrza.
Nasze badania przeprowadziliśmy jeszcze przed wybuchem pandemii. Wówczas 65 proc. mieszkańców nie wyobrażało sobie podwyższenia rachunków w imię walki ze smogiem. Te wyniki są zrozumiałe. I wbrew pozorom to dobry punkt wyjścia do promocji transformacji energetycznej naszych domów, bo wymiana źródła ogrzewania i docieplenie budynku może te rachunki znacząco obniżyć – tłumaczy Krzysztof Smolnicki, Prezes Fundacji EkoRozwoju i lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Obecne na rynku technologie są konkurencyjne w eksploatacji nie tylko względem instalacji na paliwa kopalne, ale nawet wobec ciepła sieciowego. Jeśli uwzględnimy przy tym dotacje z programów miejskich czy centralnych, to inwestycja w czyste powietrze okazuje się po prostu czystym zyskiem, także na poziomie ekonomicznym – podkreśla Smolnicki.
Opłacalność inwestycji, jak wskazują aktywiści DAS, może również znacząco wzrosnąć, dzięki zmianom w rządowym programie „Czyste Powietrze”, o który skutecznie zabiegał Polski Alarm Smogowy.
– Właśnie dziś wchodzi w życie nowa wersja programu „Czyste Powietrze”, w której uproszczono wniosek, znacząco skrócono czas na jego rozpatrzenie (z 90 do 30 dni), zmieniono progi dochodowe, wprowadzono korzystne dla klimatu preferencje dla OZE oraz zintegrowano całość z dotacją na fotowoltaikę w programie „Mój Prąd” – dodaje lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. – Dodatkowo w realizację programu mają zostać zaangażowane banki. Zmiany te, jeśli uda się je skutecznie wprowadzić w życie, mogą stać się kołem zamachowym transformacji, zwłaszcza teraz, w obliczu pandemii. Przy okazji lepiej zabezpieczą nas lepiej przed kolejną, bo smog, jak wskazują liczne badania naukowe jest sprzymierzeńcem koronawirusa. Od walki ze smogiem również zależy nasze zdrowie i życie. Pod żadnym względem nie stać nas na morowe powietrze.
_
Z raportem z badań sondażowych DAS można zapoznać się TUTAJ.
Zdjęcie: Shutterstock/Emeryk III