Piszemy o farmach, ogrodach społecznych, ale dziś miejskie rolnictwo zyskało w moim życiu nowe znaczenie – po tym, jak zobaczyłam na Facebooku filmik z ośmioma tysiącami udostępnień o treści: „Między blokami w Lublinie ma miejsce specyficzna sytuacja. Rolnik, który uprawia tam swoje roślinki, nie zamierza sprzedawać ziemi deweloperom. W środku osiedla bloków jeździ sobie kombajnem”.
Choć dla mnie to nowość, okazuje się, że nagrania osiedlowych żniw biją rekordy popularności każdego roku. Nic dziwnego – obraz jeżdżącego kombajnu wśród miejskiego betonu nie należy do najczęstszych. „Najsłynniejszy lubelski rolnik”, jak go nazywają lokalne media, pracuje przy ulicy Jantarowej.
Czytaj także: W Krakowie powstała farma, która dostarcza warzywa nie według życzeń, ale rytmu natury
„W środku osiedla znajduje się tutaj pole uprawne, jego właściciel nie sprzedaje ziemi, co wcale nie przeszkadza okolicznym mieszkańcom, którzy wolą oglądać pszenicę niż kolejny budynek. Osiedlowe żniwa co roku są tu niemałą atrakcją” – pisze Dziennik Wschodni.
Nie wiem, czy to rzeczywiście najsłynniejszy rolnik, ale uporu, którego niekiedy brakuje władzom miast w relacjach z deweloperami, jemu raczej nie można odmówić.
Z kolei Antyradio podaje, że w Lublinie taki widok zdarza się nie tylko przy Jantarowej, ale także na innych osiedlach, gdzie zabudowa wgryza się w pola, m.in. przy ul. Zalewskiego, Słomkowskiego, czy Obrońców Lublina.
_
Źródło: Facebook, Dziennik Wschodni, antyradio.pl
Zdjęcie: Shutterstock