Zwlekanie z nowelizacją tzw. ustawy wiatrakowej, czyli z odblokowaniem lądowej energetyki wiatrowej, realnie odczujemy w naszych kieszeniach. Takie wnioski płyną z najnowszego raportu firmy analitycznej Aurora i Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Zwiększenie udziału OZE w miksie energetycznym, poprzez budowę elektrowni wiatrowych na lądzie, pozwoliłoby znacząco obniżyć koszty wytwarzania energii.
Co moglibyśmy zyskać, gdyby rozwój energetyki wiatrowej na lądzie nie był blokowany przez tzw. zasadę 10H? Najnowsza analiza firmy Aurora i Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi bada tę kwestię, oceniając wpływ natychmiastowej nowelizacji tzw. ustawy odległościowej na ceny energii w Polsce.
Okazuje się, że odłożenie tematu do czasu po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych wiązać się będzie z kosztami za energię wyższymi o 7 miliardów złotych, w porównaniu z sytuacją, gdy politycy zajęliby się tym jeszcze w grudniu. Z kolei przesunięcie o dwa lata, do grudnia 2024, wiązać się będzie ze wzrostem kosztów produkcji energii aż o 13 mld zł w latach 2026-2030. Autorzy raportu podkreślają, że elektrownie wiatrowe na lądzie pozwoliłyby na produkcję energii znacznie tańszej niż w przypadku spalania węgla. Obecnie różnica jest mniej więcej czterokrotna.
Od 2016 roku, kiedy obowiązuje tzw. ustawa odległościowa, rozwój energetyki wiatrowej na lądzie został praktycznie zamrożony. Zmiana prawa w tym zakresie jest równocześnie jednym z tzw. kamieni milowych, od których zależna jest wypłata Polsce środków z Krajowego Funduszu Odbudowy.
Energetyka wiatrowa opłacalna dla inwestorów. Rozwój blokuje zasada 10H
„Dzisiaj to zasada 10H, a nie opłacalność projektów blokuje rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Z naszych analiz wynika, że projekty wiatrowe są dzisiaj opłacalne nawet bez dodatkowych systemów wsparcia” – komentuje Filip Piasecki, ekspert ds. polskiego rynku w Aurora Energy Research, współautor analizy. „Oczekujemy, że po odblokowaniu zasady 10H, moc zainstalowana w źródłach wiatrowych na lądzie wzrośnie trzykrotnie w stosunku do stanu dzisiejszego. Inwestycje te są opłacalne dla inwestorów. Co jednak ważniejsze, każdy dodatkowy GW mocy wiatrowych przełoży się na zmniejszenie kosztów energii dla całej gospodarki” – podkreśla Piasecki.
Z analizy jasno wynika, że w tym kontekście nie ma na co czekać. Każdy rok opóźnienia nowelizacji oznaczać będzie, że na koniec dekady moc polskich wiatraków na lądzie będzie niższa o 1,5 GW.
„Jedna z najpilniejszych spraw w polskiej polityce”
„Odblokowanie wiatraków to obecnie jedna z najpilniejszych spraw w polskiej polityce” – ocenia Wojciech Kukuła, starszy prawnik w Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. „Brak nowelizacji ustawy odległościowej w grudniu oznacza nie tylko wyższe ceny energii w kolejnych latach. To także brak pierwszej zaliczki z Krajowego Planu Odbudowy oraz ryzyko definitywnej utraty całości środków z KPO. Sprawa jest szalenie ważna, bo ponad milion rodzin w Polsce doświadcza ubóstwa energetycznego i potrzeba pilnych działań obniżających ceny energii. Koalicja rządowa musi jak najszybciej przerwać polityczny impas wokół wiatraków i zmienić prawo jeszcze w tym roku” – podkreśla Kukuła.
ClientEarth zwraca uwagę, że budowa nowych farm wiatrowych zajmuje około trzech lat. Dlatego miliardowe oszczędności, których dotyczy analiza, kumulują się w latach 2026-2030. Gdyby politycy zdecydowali o zniesieniu “zasady 10H” w grudniu, to pierwsze nowe farmy wiatrowe zaczęłyby produkować prąd około 2026 roku. Wszystko wskazuje jednak, że na nowelizację prawa możemy liczyć najwcześniej w styczniu.
Wiatraki blokowane mimo społecznego poparcia. Rezultat: namacalne straty
Co ciekawe, według ogólnopolskiego badania Kantar (z czerwca 2022 roku) większość z nas popiera odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. Za takim krokiem opowiedziało się 79 proc. badanych. W przypadku wyborców PiS było to 74 proc., natomiast 64 proc. wśród wyborców Solidarnej Polski.
Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi zwraca uwagę na namacalne straty, z którymi wiąże się bieżąca sytuacja. Miliardy złotych zaoszczędzone w gospodarce za sprawą obniżenia kosztów energii można byłoby bowiem wykorzystać na cele związane np. z ochroną powietrza. Fundacja wylicza, że 7 miliardów złotych to obecnie równowartość prawie 90 tys. dotacji na ocieplenie domów i wyposażenie ich w pompy ciepła oraz fotowoltaikę w ramach programu Czyste Powietrze.
Kolejny rok zwłoki ze zmianą prawa oznaczałby niemal drugie tyle niezaoszczędzonych środków, czyli 6 miliardów złotych.
_
Z całością przytaczanej analizy można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Westlight / Shutterstock.com