Złotówka za dzień korzystania z komunikacji miejskiej – to propozycja działaczy Zielonych i Nowoczesnej dla stolicy Dolnego Śląska. 365 złotych według nich powinien według nich kosztować bilet roczny we Wrocławiu. To rozwiązanie podpatrzone w Wiedniu, gdzie mieszkańcy za taki sam bilet płacą 365 euro.
Oznaczałoby to znaczną obniżkę cen. Dziś za bilet roczny we Wrocławiu trzeba zapłacić aż 1050 złotych. Mniej wydają osoby płacące w mieście podatki – dla nich cena za 365 dni nieograniczonych przejazdów to 800 złotych. Członkowie wrocławskich struktur Partii Zielonych i Nowoczesnej zgodnie twierdzą, że tak wysokie koszty odstraszają pasażerów. Zwracają też uwagę na dane Najwyższej Izby Kontroli wykazujące, że w latach 2012-2018 liczba osób korzystających z komunikacji miejskiej w stolicy Dolnego Śląska spadła o 20 proc.
Dlatego proponują, by wziąć przykład z austriackiego miasta. Tamtejsze władze bilety roczne wyceniły na 365 euro – czyli na euro za dzień. Roczne bilety stały się dzięki temu o wiele bardziej popularne. Sprzedaż poszła w górę z 363 tys. przejazdówek sprzedanych w 2011 roku do 850 tys. w 2018 roku. Władze Wiednia podają, że ponad połowa mieszkańców dwumilionowego miasta korzysta z biletów okresowych. Jednocześnie po stolicy Austrii jeździ 719 tys. samochodów. Dla porównania: w około trzykrotnie mniejszym Wrocławiu zarejestrowanych jest 640 tys. aut.
Bilet roczny we Wrocławiu za drogi. Ceny odstraszają
– Zależy nam na osobach sporadycznie korzystających z komunikacji miejskiej, które można przekonać do transportu zbiorowego. Dla nich cena biletu jest barierą. Doświadczenie z Wiednia pokazuje, że po obniżce cen wzrasta nie tylko liczba sprzedanych biletów. Wzrasta też częstotliwość przejazdów osób, które wcześniej chętnie wybierały samochód. Mając ten bilet w portfelu łatwiej podjąć decyzję o wyborze tramwaju czy autobusu – twierdzi Robert Suligowski z wrocławskiego okręgu Partii Zieloni. Jak wspomina, w 2019 roku z biletu rocznego korzystało zaledwie 4,5 tysiąca wrocławian i wrocławianek.
Czytaj również: Mniej aut na ulicach, lepszy transport publiczny. To postulaty wrocławskiego panelu obywatelskiego
Suligowski twierdzi, że tak duża obniżka cen rocznych biletów nie doprowadzi lokalnego przewoźnika do finansowej ruiny. Według wiceprzewodniczącego lokalnych Zielonych miastu bardziej szkodzą podwyżki cen, które wcale nie przekładają się na wzrost przychodów MPK. Zwracał na to uwagę również radny Nowoczesnej Piotr Uhle. Jak mówił, wyniki finansowe MPK odbiegają od prognoz z początku roku.
– Zamiast 60 mln zł przychodu za pierwsze cztery miesiące mamy mniej niż 40 mln zł – mówił lokalny polityk cytowany przez portal Tu Wrocław.
– De facto łączymy dwie straty. Nie osiągamy celu ekologicznego i społecznego, a jednocześnie spada liczba sprzedanych biletów i przychody przewoźnika – zauważa Suligowski. Jednocześnie podkreśla, że oderwanie ludzi od kierownic samochodów może przyczynić się do poprawy jakości powietrza w mieście – a ta bywa fatalna.
Źródło zdjęcia: Uasacheva Ekaterina / Shutterstock