Media donoszą o 25 ofiarach śmiertelnych, ale ten dramatyczny bilans z pewnością będzie rosnąć. Ewakuowano 200 tysięcy osób. Brakuje prądu, stanęły pociągi, a także metro. Błyskawiczna powódź sieje spustoszenie w Chinach.
Najbardziej poszkodowana jest prowincja Henan i jej stolica Zhengzhou. Ulewy zaczęły się już w weekend, a od niedzieli (18.07) do wtorku (20.07) spadło prawie 640 mm deszczu. To wartość, jaka zazwyczaj spada w rok. Tak podaje brytyjski „Guardian”, zaznaczając, że tylko między godz. 19:00 w poniedziałek, a tą samą porą we wtorek spadło aż 552 mm deszczu. Rekordowe było wtorkowe popołudnie – w godzinę spadło 202 mm deszczu.
Czytaj także: Tragiczne powodzie w Azji. Miliony osób bez domów, setki ofiar, 1/4 Bangladeszu zalana wodą
W całej prowincji obowiązuje alert pogodowy. Na nagraniach i zdjęciach z Zhengzhou widać zatopione samochody, przerwane drogi i zalane tunele metra. W wagonach utknęli ludzie, brodząc w wodzie. 12 pasażerów nie żyje – to dane na godz. 15 w środę, 21 lipca.
“Woda sięgała mi do klatki piersiowej” – napisał jeden z pasażerów w social mediach. „Najbardziej przerażająca nie była sama powódź, tylko coraz mniejszy dopływ powietrza do wagonu”. Pasażerowie za pośrednictwem Twittera i innych kanałów apelowali również o pomoc. „Jeśli za 20 minut nikt nie przyjedzie po nas, zginiemy” – pisała jedna z pasażerek.
Centrum miasta zmieniło się w rwącą rzekę, a 200 tys. osób ewakuowano. Media podają, że skutki powodzi odczuwa około 1,2 mln Chińczyków. 600 ciężko chorych pacjentów lokalnego szpitala musiało zostać przewiezionych do innej placówki. Na miejscu, jak podaje CNN, działa 6 tys. strażaków, a także 2 tys. policjantów.
Z kolei w mieście Luoyang lokalne władze poinformowały, że opady spowodowały 20-metrową wyrwę w zaporze Yihetan, która „w każdej chwili może się zawalić”.
„Takie ulewy zdarzają się raz na tysiąc lat” – takie stwierdzenie przewija się przez większość artykułów o katastrofie w Chinach.
Powódź w Chinach to zapowiedź przyszłości?
Zarówno to, co możemy właśnie obserwować w Chinach, jak i w ostatnich dniach w Niemczech, Belgii oraz Holandii, to tak zwane powodzie błyskawiczne. Nie można się do nich przygotować, pojawiają się nagle, w trakcie ulew i niezwykle szybko zalewają całe miasta. Przede wszystkim te mocno zabudowane i zabetonowane.
Czytaj także: Katalpa nie przetrwała wichury na “rynku-patelni”. Była symbolem miasta
„Wzrost wody w rzekach jest znaczny, nawet o kilka metrów w ciągu godziny, a prędkość płynącej wody jest niszcząca” – wyjaśnia IMGW. Jak dodają polscy meteorolodzy, takie zjawiska będą coraz częstsze.
Naukowcy od dawna przyglądają się nawalnym deszczom i powodziom, które są powiązane ze zmianą klimatu.
W 2015 roku naukowcy z chińskiego Uniwersytetu Guangzhou opublikowali badania na ten temat. W opisie swojego raportu zaznaczają – opady i temperatura stale rosną. „Wyniki wskazują, że opady i temperatura stale rosły od lat 80. XX wieku, a znaczny wzrost opadów i temperatury zaobserwowano po latach 90. XX wieku. W rezultacie powodzie nasiliły się w skali rocznej i sezonowej w większości dorzeczy po latach 80. XX wieku”- czytamy.
Nawalne deszcze również w Polsce
O coraz większym zagrożeniu nawalnymi opadami mówił w rozmowie ze SmogLabem dr Sebastian Szklarek, ekohydrolog. „Są opracowania, które pokazują, że liczba dni bez opadów ma się zwiększać. Jednocześnie więcej będzie dni z nawalnymi opadami. Opad powyżej 30 litrów na metr kwadratowy zdarzał się do niedawna przez 5-6 dni w roku. Badania pokazują, że idziemy w kierunku 10 dni rocznie z takimi zjawiskami” – wyjaśniał. Ostatnio takie zjawisko mogliśmy obserwować w Małopolsce, gdzie w błyskawicznej powodzi ucierpiał powiat myślenicki. Woda zalała także Zakopiankę.
Naukowcy ostrzegają: błyskawiczne powodzie są trudne do prognozowania. Trudno jest przewidzieć, że konkretna nawałnica wywoła takie skutki. Przy okazji powodzi w Niemczech klimatolodzy podnosili w mediach, że systemy meteorologiczne są nieprzystosowane do obecnych warunków. Również w przypadku Chin nie udało się przewidzieć skali ulew i tego, co mogą spowodować.
Zdjęcie: Barnaby Chambers/Shutterstock