Za nami rekordowo ciepły 2023 rok. Okazuje się, że to nie koniec. Klimatyczny rollercoaster trwa nadal, a globalne ocieplenie przyspiesza. Marzec okazał się kolejnym, już dziesiątym z rzędu rekordowym miesiącem. To prawdopodobnie nie koniec, a naukowcy łapią się za głowę i są przerażeni tym, co się dzieje.
Tych rekordów należało się spodziewać
Ubiegły – rekordowo ciepły rok, przybliżył nas do przekroczenia bezpiecznego progu 1,5 stopnia. Raport WMO, który ukazał się kilka tygodni temu, potwierdził nie tylko to, że 2023 był rekordowo ciepły. Potwierdził też, że świat znalazł się na granicy progu 1,5 stopnia, którego przekroczenie będzie niosło za sobą poważne konsekwencje dla całej ludzkości i biosfery. Świat w 2023 to świat cieplejszy o 1,48 st. C. Należało się tego spodziewać, patrząc jak rosły temperatury na początku zeszłego roku.
– To, że rok 2023 ustanowi nowy rekord temperatury, było jasne na długo, zanim się skończył. Zaskoczenie może stanowić to, jak bardzo przebił dotychczas rekordowy 2016 rok – komentuje sytuację Marcin Popkiewicz z portalu Nauka o klimacie, autor książki „Świat na rozdrożu”.
Sytuacja niepokoi wielu naukowców i badaczy na całym świecie. Także sekretarza generalnego ONZ, António Guterresa. – Syreny rozbrzmiewają we wszystkich głównych wskaźnikach. W zeszłym roku odnotowano rekordowe upały, rekordowy poziom mórz i rekordowe temperatury powierzchni oceanów. Lodowce prawdopodobnie straciły więcej lodu niż kiedykolwiek wcześniej – alarmuje Guterres.
Z danych opublikowanych 9 kwietnia przez Copernicus Climate Change Service wynika, że marzec był kolejnym miesiącem, który przebił poprzedni rekord z marca 2016 roku. Dokładnie o 0,1 st. C. Co więcej, miniony miesiąc był o 1,68 st. C cieplejszy w stosunku do ery przedprzemysłowej. To jest już solidnie przekroczenie progu. Ostatnie 12 miesięcy to świat cieplejszy już o 1,58 st. C w stosunku do ery preindustrialnej.
- Czytaj także: Rekord temperatury w marcu pobity po 50 latach. „Historia dzieje się na naszych oczach”
Jesteśmy blisko przekroczenia progu. To czerwony alarm
Według Popkiewicza jesteśmy już bardzo blisko trwałego przekroczenia progu półtora stopnia.
– W niektórych seriach pomiarowych rok 2023 przebił poziom ocieplenia o 1,5 st. C względem okresu przedprzemysłowego, w innych nie. Jeśli przez „trwałe przekroczenie” rozumieć średnią, wokół której oscyluje temperatura globalna, to nastąpi to za mniej więcej 5 lat (plus minus 2-3) – stwierdził ekspert.
Na razie to jeszcze tylko tymczasowe przekroczenie, ale alarm podnosi więcej środowisk eksperckich i naukowych. – Nigdy nie byliśmy tak blisko – choć w tej chwili tymczasowo – dolnej granicy 1,5 st. C określonej w porozumieniu paryskim w sprawie zmian klimatycznych. Społeczność WMO ogłasza światu czerwony alarm – powiedziała Celeste Saulo, sekretarz generalna Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO).
Już wcześniej brytyjskie biuro meteo prognozowało, że cel 1,5 stopnia może zostać przekroczony w ciągu roku. Inne zaś instytucje zajmujące się monitorowaniem klimatu stwierdziły, że obecny poziom ocieplenia znajduje się w granicach przewidzianych przez modele komputerowe. Mimo to naukowcy łapią się za głowy. Gwałtowny wzrost temperatur w ciągu ostatniego roku zaskoczył wielu klimatologów i innych badaczy na całym świecie. Wzbudził tym samym obawy o możliwe przyspieszenie ocieplenia, niezależnie od cykli ENSO. – Jesteśmy szczerze tym zaskoczeni – powiedział Gavin Schmidt, dyrektor Instytutu Studiów Kosmicznych im. Goddarda w NASA.
Klimatolodzy nie wiedzą, dlaczego stało się to aż tak szybko
Diana Ürge-Vorsatz, jedna z wiceprzewodniczących Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) przy ONZ, zauważyła, że przez ostatnie 15 lat planeta ocieplała się w tempie 0,3 st. C na dekadę, czyli prawie dwukrotnie więcej niż wcześniejsza wartość wynosząca 0,18 st. C na dekadę licząc od lat 70. XX wieku. Jeszcze w latach 2000-2010 świat był cieplejszy o 0,7 stopnia. Doszło więc do niebywałego skoku.
– Czy mieści się to w zakresie zmienności klimatu, czy też jest sygnałem przyspieszonego ocieplenia? Obawiam się, że jeśli po prostu poczekamy, może być za późno – powiedziała Ürge-Vorsatz.
Z kolei Gavin Schmidt zauważył, że rekordy temperatury są pobijane co miesiąc nawet o 0,2 stopnia. – To nieco niepokojące przyznać, że żaden rok nie zmącił możliwości prognostycznych klimatologów bardziej niż rok 2023 – napisał w tekście dla czasopisma „Nature”.
Schmidt wymienił kilka prawdopodobnych przyczyn tego stanu rzeczy. Takie zjawiska jak efekt El Niño, redukcja chłodzących cząstek dwutlenku siarki w wyniku zmian w światowej energetyce i przemyśle, a nawet skutki opady po erupcji wulkanu Hunga Tonga w styczniu 2022 roku. To niepokojąca sytuacja, bo naukowcy nie są w stanie stwierdzić, dlaczego to się stało aż w takim tempie – w tak krótkim czasie.
Schmidt na podstawie wstępnych analiz stwierdził, że wyżej wymienione czynniki nie są wystarczające, aby wyjaśnić wzrost o 0,2 st. C.
– Jeśli anomalia nie ustabilizuje się do sierpnia – co jest rozsądnym oczekiwaniem na podstawie poprzednich wydarzeń El Niño – wówczas świat znajdzie się na niezbadanym terytorium. Może to sugerować, że ocieplająca się planeta już zasadniczo zmienia sposób działania systemu klimatycznego, znacznie wcześniej, niż przewidywali naukowcy – wyraża swoje obawy szef Instytutu Goddarda w NASA.
Marcin Popkiewicz: czasu na działanie zostało niewiele
A czasu na działanie, by zatrzymać oszalałe wręcz ocieplenie klimatu, nie ma zbyt wiele. Marcin Popkiewicz uważa, że z obecnej perspektywy musimy dokonać gigantycznych zmian. Zapytany przez SmogLab, czy z obecnej perspektywy jest szansa na nie przekroczenie tego progu, odpowiada, że „pomijając ekstremalne scenariusze w rodzaju globalnej zimy nuklearnej – nie”.
– Teoretycznie możliwe jest przekroczenie progu i późniejszy spadek temperatury poniżej tego progu: przy wielkoskalowym wdrożeniu technologii wychwytu CO2 – w drugiej połowie stulecia, przy szybkim zaprzestaniu emisji przed ociepleniem się klimatu o 2 st. C – w ciągu kilkuset – kilku tysięcy lat, a w przypadku dalszego znacznego wzrostu temperatury w wyniku kontynuowania emisji gazów cieplarnianych – w geologicznej skali czasowej – uważa Popkiewicz.
Powyższy wykres pokazuje jasno, jak bardzo musimy zdekarbonicować gospodarkę, by uniknąć wzrostu temperatury o dany poziom. Jak widać, to bardzo przykry, niewygodny wykres z punktu widzenia dzisiejszej polityki i wciąż jeszcze mocnego lobby paliw kopalnych. Jak bardzo niewygodny można było się przekonać po zachowaniu sułtana Al Jabera, przewodniczącego ubiegłorocznego szczytu klimatycznego w Dubaju. Pisaliśmy o tym kilka miesięcy temu.
- Czytaj także: Raport IPCC: Możemy zatrzymać ocieplenie u progu 1,5 st. Celsjusza. „Teraz albo nigdy”
Globalne ocieplenie przyspiesza – mogliśmy działać wcześniej
Sednem problemu są więc emisje z paliw kopalnych, choć mimo praktycznie stuprocentowego konsensu niewiele to zmienia. To nie to samo, co w przypadku gazów CFC (freony) i Protokołu Montrealskiego, bo to zupełnie inna skala działań. A do tego świat nauki przez lata musiał odpierać ataki klimatycznych denialistów.
– Swoje dołożyła bardzo silna kampania antynaukowa, którą sponsorował przemysł paliw kopalnych. Opowiadano w niej między innymi, że klimatolodzy kłamią, a nauka nie jest pewna – powiedział w książkowym wywiadzie dla Tomasza Borejzy, prof. Szymon Malinowski.
– Powstrzymanie dalszego ocieplenia wymaga szybkiej redukcji emisji gazów cieplarnianych – stwierdziła Samantha Burgess z Climate Change Service.
Michael E Mann, naukowiec, którego „wykres kija hokejowego” z 1999 roku pokazał gwałtowny wzrost globalnych temperatur od epoki przemysłowej, powiedział, że obecnych trendów można było się spodziewać, biorąc pod uwagę ciągły wzrost emisji. Stwierdził jednak, że nie powinno to być źródłem pocieszenia. – Świat ociepla się TAK SZYBKO, jak przewidywaliśmy – i to wystarczy – stwierdził Mann.
Kolejne rekordy temperatur i ekstremalne zjawiska przed nami
Grozi nam nie tylko przekroczenie pierwszego, ale nawet drugiego progu. Jak twierdzi Popkiewicz, powinnyśmy się na to szykować. A to wszystko przez nasze zaniedbania oraz to, w jaki sposób podejmujmy obecne działania, chcąc zatrzymać rozpędzony Titanic. Wszystko wskazuje na to, że hamulec wobec zmian klimatycznych, które przed nami wyrastają, wciskamy za słabo.
– To prawda. Co nie oznacza jednak, że w ogóle go nie wciskamy. Wykładniczy trend wzrostu emisji skończył się już dekadę temu. Wzrost wciąż trwa, ale jest coraz wolniejszy i jest całkiem prawdopodobne, że w ciągu roku-dwóch globalne emisje CO2 osiągną szczyt i zaczną spadać. Choć z punktu widzenia ochrony klimatu dużo wolniej niż powinny – stwierdził Popkiewicz.
Ten szalony wzrost temperatur praktycznie każdego dnia niesie za sobą olbrzymie konsekwencje.
Przykładem jest potężna powódź w Rosji i Kazachstanie. To efekt błyskawicznego topnienia pokrywy śnieżnej i ulewnych deszczy. Jedno i drugie to rezultat globalnego ocieplenia. Dane pokazują, że śnieg w Eurazji, w tym w Rosji szybko topnieje, jego zasięg kurczy się w błyskawicznym tempie. Z kolei ulewne deszcze to efekt większej ilości pary wodnej w atmosferze. Powódź zniszczyła tysiące domów, a 200 tys. osób musiało zostać ewakuowanych. To tylko jeden z wielu przykładów, a jest ich więcej.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/phototravelua