Xi Jinping zapowiedział koniec wspierania przez Chiny nowych inwestycji w węgiel poza granicami kraju. Chodzi o inwestycje w państwach rozwijających się, m.in. w Afryce, w których od kilku lat dominowali chińscy inwestorzy. To kolejna obietnica związana z walką ze zmianami klimatu, płynąca z Państwa Środka. Chiny planują zwiększać swoje emisje CO2 jedynie do 2030 roku, po czym do 2060 osiągnąć neutralność klimatyczną.
Podczas wrześniowego szczytu ONZ przywódca Chin zapowiedział koniec chińskich inwestycji w węgiel poza granicami kraju. Xi Jinping podkreślił, że Chiny zwiększą wsparcie dla krajów rozwijających się w rozwoju zielonej i niskoemisyjnej energii, przy czym nie będą tam budować nowych mocy opartych na węglu.
Zapowiedź ta jest o tyle ważna, że od lat Chiny wskazywane były jako największy inwestor w węgiel na świecie. W 2019 roku alarmował w tej sprawie Instytut Ekonomiki Energetyki i Analizy Finansowej (IEEFA), wskazując, że deklarujące odchodzenie od węgla Chiny nie mają problemu ze wspieraniem wysokoemisyjnych inwestycji w takich krajach, jak Bangladesz, Wietnam, RPA, Pakistan i Indonezja.
Na skalę międzynarodowych chińskich inwestycji wskazywał ostatnio także think tank E3G. Według jego wyliczeń, gdyby Chiny anulowały aktualne tego rodzaju projekty za granicą, pozwoliłoby to na zablokowanie 40 GW nowych mocy węglowych, w 20 krajach.
Problem w tym, że póki co chińskie władze nie podały szczegółów swojej decyzji, dlatego nie wiemy, jak szybko możemy spodziewać się zmian w tym zakresie. Daje to jednak nadzieję, że rozbudowa energetyki w krajach rozwijających się będzie bardziej przyjazna dla klimatu.
Czytaj także: Apel 220 czasopism: na zmianach klimatu ucierpią i bogaci i biedni
Nie tylko Chiny mają problem z inwestycjami w węgiel
„Decyzja Chin sprawia, że w skali globalnej, zebranie pieniędzy potrzebnych na realizację projektów węglowych, w zasadzie nie będzie możliwe. W ostatniej dekadzie największe instytucje finansowe z Zachodu wdrożyły polityki, które uniemożliwiają finansowanie nowych projektów węglowych za granicą. Od wczoraj do tego grona dołączyły także Chiny, jeden z największych inwestorów w projekty węglowe” – komentuje Zofia Wetmańska, analityczka ds. klimatu z WiseEuropa.
„Od 2015 r. liczba planowanych elektrowni węglowych na świecie spadła o 76%. W obecnej sytuacji pozostałe projekty prawdopodobnie spotka podobny los. Wydaje się, że dyskusje o przyszłości węgla czy też bardziej o jej braku, w końcu mogą zostać zastąpione rozmową o znacznie trudniejszych wyzwaniach dekarbonizacji, takich jak odejście od gazu ziemnego, przejście na zeroemisyjne ciepło czy transformacja rolnictwa” – ocenia Wetmańska.
Czytaj także: 5 krajów odpowiada za 80% planowanych inwestycji w energetykę węglową
Chińskie obietnice
Zapowiedź dotycząca węgla wpisuje się w szersze obietnice, jakie w ostatnim czasie Chiny składały przed międzynarodowym gremium. Przypomnijmy, przed rokiem w podobnych okolicznościach Xi Jinping zapowiedział, że Państwo Środka będzie zwiększać swoje emisje jedynie do 2030 roku. Później, według obietnic, miałby nastąpić spadek, prowadzący do neutralności klimatycznej w roku 2060.
Deklaracja ta, choć przez wielu traktowana z rezerwą, budzi optymizm, jeśli spojrzymy na skalę chińskiej gospodarki. Według niedawnych wyliczeń analityków Rhodium Group, Chiny wyemitowały w 2020 roku więcej dwutlenku węgla niż wszystkie kraje OECD razem wzięte. Co jednak ciekawe, licząc emisje na głowę mieszkańca, otrzymamy wartość niższą niż w przypadku Stanów Zjednoczonych. Więcej na ten temat przeczytać można TUTAJ.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Bildagentur Zoonar GmbH