Choć eksperci są zgodni co do tego, że zmiana klimatu postępuje – a winny jest jej przede wszystkim człowiek – temat ten wciąż jest uznawany za kontrowersyjny. Wiele osób, w tym także politycy, nie zgadza się z naukowcami. Jedno z możliwych wyjaśnień proponuje nam psychologia ewolucyjna, zajmująca się ewolucyjnymi uwarunkowaniami naszych zachowań.
Jeśli chodzi o wiedzę na temat przyczyn zmian klimatu, w naukach zajmujących się tym zagadnieniem panuje coś, co określić moglibyśmy konsensusem. 97 proc. prac naukowych dotyczących przyczyn globalnego ocieplenia łączy je z działalnością człowieka, o czym więcej można przeczytać na portalu Nauka o Klimacie.
Antropologiczne przyczyny zmian klimatu potwierdzają także raporty badaczy z całego świata: m.in. Międzynarodowego Panelu dot. Zmian Klimatu (IPCC), brytyjskiego Met Office, a także wydany niedawno raport ONZ na temat stanu środowiska naturalnego na świecie. We wszystkich sytuacja określana jest jako poważna, a ich autorzy ostrzegają świat przed skutkami niepodjęcia się redukcji emisji CO2.
Równocześnie opinia publiczna w poszczególnych krajach podchodzi do problemu różnie, co ukazuje m.in. tegoroczny raport Pew Research Center. Choć w niektórych krajach zmiana klimatu wskazywana jest jako najpoważniejsze zagrożenie na świata, są też takie, gdzie większość obywateli nie uważa globalnego ocieplenia za istotny problem.
Tymczasem, wzrost średnich temperatur zdaje się dotykać nie tylko znajdujące się po drugiej stronie globu państwa pacyficzne – ale również i Polskę. Państwowy IMGW sklasyfikował rok 2018 jako ekstremalnie ciepły – na obszarze całego kraju. Więcej na ten temat, a także skutków globalnego ocieplenia na terenie kraju, przeczytać można tutaj.
Co na to psychologia ewolucyjna?
Zdaniem Conora Seyle’a, dyrektora ds. badań w One Earth Future Foundation, to przebieg ewolucji naszych mózgów, na przestrzeni ostatnich dwóch milionów lat, przekłada się na fakt, że dziś brakuje nam zbiorowej woli do podjęcia działań zmierzających do ochrony klimatu.
„Ludzie bardzo źle rozumieją trendy statystyczne i długofalowe zmiany. (…) Rozwinęliśmy się w taki sposób, że zwracamy uwagę (przede wszystkim – przyp. red.) na bezpośrednie zagrożenia. Przeceniamy zagrożenia, które są mniej prawdopodobne, ale łatwiejsze do zapamiętania, takie jak terroryzm, a nie doceniamy zagrożeń bardziej złożonych, takich jak zmiany klimatu ” – powiedział psycholog w rozmowie z BBC.
Jego zdaniem na wczesnych etapach rozwoju naszego gatunku, wyzwaniem były przede wszystkim bezpośrednie zagrożenia – takie jak atak drapieżnika czy klęski żywiołowej. Nasze mózgi przyjęły strategię polegającą na szybkiej filtracji informacji – tak, by skupiać się na zagrożeniach najpilniejszych, jeśli chodzi o przetrwanie i reprodukcję. Równocześnie nasza pamięć działa w taki sposób, by pamiętać przede wszystkim bezpośrednich zagrożeniach – po to, by w razie ich powtórzenia zareagować jak najszybciej.
Zdaniem Seyle’a na takim przystosowaniu ucierpiało właśnie myślenie długoterminowe.
Inne przyczyny
Podkreślić tutaj należy jednak, że psychologia nie wyjaśnia całości rzeczywistości, w jakiej żyje człowiek, pozostawiając pole do popisu dla innych nauk społecznych – socjologii, antropologii czy medioznawstwa. Bez wątpienia znaczenie ma również to, w jaki sposób, na przestrzeni lat, przebiegała debata publiczna odnośnie zmiany klimatycznej, a także to, jakie interesy stały za poszczególnymi głosami w dyskusji.
W Wielkiej Brytanii dyskutuje się m.in. nad wrażeniem „fałszywej równowagi”, którą stworzono dopuszczając do głosu obydwie strony debaty klimatycznej w równym stopniu – pomimo tego, że wśród naukowców negowanie zmian klimatycznych nie jest zjawiskiem częstym.
Na temat klimatycznej debaty w Polsce, w porównaniu z debatą norweską, dowiedzieć się można więcej z raportu, którego omówienie znajduje się na stronach Nauki o Klimacie. Przyczyn polskiego sceptycyzmu autorzy upatrują m.in. w większej obecności sceptyków w ogólnopolskich mediach, w tym szczególnie w postaci polityków.
Zdjęcie: Shutterstock/Orla