Legislacyjny bubel pisany na kolanie – tak przepisy o dodatku węglowym komentowali eksperci. Polacy masowo mnożyli gospodarstwa domowe i przypominali sobie, że jednak mają kocioł na węgiel w swojej piwnicy. Efekt wprowadzenia dodatku węglowego widać dziś w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). SmogLab jako pierwszy publikuje te dane.
Dodatek węglowy opisywaliśmy na łamach SmogLabu wielokrotnie. We wrześniu opisaliśmy na przykład, że biorąc pod uwagę liczbę wniosków i zapotrzebowanie zgłaszane przez województwa budżet na dodatek został wykorzystany w 140 proc. Krytykowana była też zasada „kto pierwszy ten lepszy”, luźna definicja gospodarstwa domowego i brak kryterium dochodowego.
Szczególnie furtka w postaci dopisywania kolejnych gospodarstw pod tym samym adresem powodowała kuriozalne sytuacje. Dobrze widać to było po woj. świętokrzyskim, które rozmnożyło kopciuchy i wyrobiło 240 proc. przewidzianej normy. Z kolei w Rybniku, gdzie istnieje 7715 palenisk zgłoszono… prawie 9 tys. wniosków o dodatek węglowy.
Za błędy polityków z Warszawy płacą szeregowi pracownicy gmin. To na nich spada ogrom pracy związany z wprowadzaniem, kontrolowaniem i korektą wniosków o dopłaty. Takie sprawy zazwyczaj trafiają do lokalnych punktów pomocy społecznej MOPS lub GOPS. Przez to cierpi jakość usług i niesionej pomocy przez te jednostki. Zamiast pomagać potrzebującym, toną w papierach. To nie jedyny efekt uboczny dodatków energetycznych.
Prawie milion kotłów na węgiel, których wcześniej nie było
Dodatek węglowy wywołał zamieszanie w lipcu 2022 r. Z końcem czerwca upłynął bowiem termin składania obowiązkowych deklaracji w CEEB. Powinien to zrobić każdy właściciel nieruchomości. Ogłoszenie informacji o dodatkach sprawiło, że obywatele na masową skalę przypomnieli sobie, że jednak kotły na węgiel w piwnicach mają, choć wcześniej tego nie zgłosili lub zadeklarowali, że posiadają paleniska na inne paliwa stałe. Sprawdziliśmy skalę tego zjawiska.
Od 1 lipca do 24 listopada 2022 r. pojawiło się ponad 814 tys. nowych deklaracji w CEEB. W ramach tych deklaracji węgiel został wskazany, jako podstawowe paliwo. Ta liczba dotyczy adresów, które wcześniej nie zostały zgłoszone do ewidencji. Jaki płynie z tego wniosek? – Polacy postanowili masowo przyznać się do kotłów węglowych. Nie wiemy jednak jakie paliwo stosowali wcześniej, bo deklaracje zostały złożone pierwszy raz – mówi nam Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. Część z tych deklaracji pojawia się po 1 lipca, ponieważ pracownicy gmin mają 6 miesięcy na wpisanie ich do systemu.
Jeszcze ciekawiej wyglądają korekty deklaracji złożonych przed 1 lipca. Takich przypadków było prawie 100 tys. Wśród nich ponad 90 tys. to przypadki, gdzie pierwotnie deklarowano, że w kotle nie spala się węgla. Pozostałe 10 proc. to zupełnie nowe paleniska na paliwa stałe, w tym przypadku na węgiel, do których wcześniej właściciele mieszkań się nie przyznali mimo złożenia deklaracji w CEEB. To im powinni szczególnie uważnie przyjrzeć się urzędnicy kontrolujący poprawność całego procesu przyznawania dodatków.
Do tego należy dodać ponad 56 tys. przypadków złożenia zupełnie nowej deklaracji. To sytuacja, w której pierwotnie złożona deklaracja traci ważność, a na jej miejsce trafia deklaracja złożona ponownie. Po dodaniu obu wartości okazuje się, że pojawiło się ponad 150 tys. nowych palenisk, w których spalany jest węgiel, a wcześniej deklarowano inne źródło ciepła.
Jak te dane wyglądają na tle całej ewidencji? Do 7 grudnia obywatele złożyli ponad 9 mln deklaracji ogółem do CEEB. Łączna liczba kotłów na paliwo stałe wynosi ponad 4,5 mln. W tej liczbie zawierają się jednak nie tylko kotły na węgiel, ale także te na drewno, pellet i biomasę.
Dodatek węglowy: „Pracujemy w soboty i po godzinach”
– Większość weryfikowanych przez nas wniosków to albo uzupełnienie deklaracji, albo jej zmiana. Takich przypadków są tysiące. Ludzie zapominali o kominkach, zapominali o kotłach na węgiel. Ktoś zapomniał w ogóle, że ogrzewa dom… – mówi nam Małgorzata Aleksandrowicz, dyrektor Centrum Usług Społecznych w Myślenicach. Od listopada nowe przepisy zobowiązały gminy do dodatkowej weryfikacji wniosków. To również spadło na szeregowych pracowników. – Jesteśmy po 300 wywiadach i przed kolejnymi 600. Sprawdzamy na jakie paliwo jest kocioł, jak są rozłożone lokale, czy na przykład są wyodrębnione, czy nie. Wtedy podejmujemy decyzję dotyczącą przyznania dodatku, lub odmowy – wyjaśnia dyrektor Aleksandrowicz.
W Myślenicach czekają na środki z centrali, ponieważ brakuje pieniędzy na wypłaty pozytywnie zweryfikowanych wniosków. A co z nawałem dodatkowych obowiązków? – Pracujemy w soboty i w nadgodzinach, aby nie ucierpiały inne zadania jednostki – wskazuje Małgorzata Aleksandrowicz.
Zamieszania z dodatkiem węglowym i CEEB można było uniknąć. – W momencie, gdy rząd zapowiedział dodatek węglowy Polacy masowo przypomnieli sobie, że w domach mają kotły węglowe – komentuje dla SmogLabu Andrzej Guła. – Wiele gospodarstw, które nie dopełniło obowiązku złożenia deklaracji do CEEB na czas zrobiło to po ogłoszeniu informacji o dodatku. Były też takie gospodarstwa, które postanowiły skorygować już złożone deklaracje wskazując, że jednak używają węgla. Kontrole gminne powinny się skupiać na przypadkach, w których deklaracja wcześniej nie wskazywała na obecność kotła na paliwo stałe, a teraz się on pojawia. Dotyczy to około 10 proc. przypadków. Całego zamieszania by nie było, gdyby rząd ogłosił, że planuje też dodatki do innych źródeł ciepła, a nie tylko dopłaty do węgla – podkreśla Andrzej Guła.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Vitalii Stock