Oprócz nasilenia ekstremalnych zjawisk pogodowych, np. huraganów i powodzi, coraz częściej – także w Polsce – odczuwamy negatywny wpływ zmian klimatu na zdrowie – mówił w czwartek na spotkaniu z dziennikarzami dr hab. inż. Zbigniew M. Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
„Jeszcze niedawno wydawało się, że zmiany klimatu w Polsce to dopiero przyszłość, że będziemy je odczuwać dopiero za 30 czy nawet 40 lat. Niestety, to się już dzieje, coraz bardziej odczuwamy różnego rodzaju negatywne skutki zmian klimatu, w tym również zdrowotne” – powiedział dr hab. inż. Zbigniew M. Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Był on jednym z uczestników warszawskiego spotkania ekspertów z dziennikarzami, jakie odbyło się pod hasłem „Zmiana klimatu a zdrowie”.
Jak zaznaczył specjalista, w ostatnich latach nasiliły się ekstremalne zjawiska meteorologiczne i pogodowe, takie jak huragany, powodzie i grad, a także susze i fale upałów. Fale upałów, kiedy średnia temperatura przekraczała 25 st. C., odczuwaliśmy np. latem 2018 roku, z kolei wiosną 2019 r. nastąpiło nasilenie huraganów, deszczy i powodzi – mówił.
„Okres wegetacji roślin wydłużył się u nas o ponad 25 dni, licząc od 1970 r., co zwiększyło okres występowania w powietrzu wysokich stężeń pyłów roślinnych i wydłużyło zagrożenie alergiami. W 2019 r. pylenie roślin dało o sobie znać już w styczniu” – przypomniał dr hab. Karaczun.
Specjalista ostrzegał jednak przed dość powszechnym w Polsce przekonaniem, że zmiany klimatu w Polsce będą „raczej korzystne”. Jak jednak zaznaczył, z ich powodu ucierpi zarówno rolnictwo i produkcja żywności (i szerzej rozumiana gospodarka), jak również nasze zdrowie.
Z danych przedstawionych podczas konferencji wynika, że w porównaniu do lat 60. i 70. XX częstotliwość występowania gradu w woj. małopolskim zwiększyła się dwukrotnie, zaś w innych regionach, takich jak województwa opolskie, świętokrzyskie i śląskie – półtorakrotnie. Od 1970 r. liczba powodzi zwiększyła się czterokrotnie, a od 2004 r. – dwukrotnie.
W latach 1951-1981 susze w Polsce występowały średnio co pięć lat, a ostatnio – już co dwa lata. Poziom wód gruntowych spadł z kolei o kilka metrów. Kilkakrotnie zwiększyła się częstotliwość huraganów. W latach 80. i 90. XX w. było u nas kilka huraganów rocznie, obecnie jest ich ponad dwadzieścia. Rekordowy był 2006 r., kiedy wystąpiły aż 52 huragany.
Dr hab. Karaczun ocenił, że nie jesteśmy gotowi sprostać zagrożeniom wynikającym ze zmiany klimatu – tym bardziej, że w naszym kraju wciąż duży jest tzw. sceptycyzm klimatyczny. „Jesteśmy słabo przygotowani do zarządzania tymi skutkami i mało wiemy, które z nich będą dla nas najgroźniejsze, wymagające najpilniejszych działań. Nie prowadzimy badań w tej sprawie, posługujemy się głównie tymi, które prowadzone są zagranicą” – przekonywał.
Eksperci podkreślili, że upały zwiększają skalę hospitalizacji i zmniejszają wydajność pracy. Z danych, przedstawionych podczas warsztatów dziennikarskich wynika, że tylko w 2003 r. fala upałów w Europie spowodowała przedwczesny zgon co najmniej 70 tys. osób. Z kolei w 2010 r. w Rosji z tego samego powodu zmarło przedwcześnie 11 tys. ludzi.
Z badań w USA wynika, że na skutek upałów przedwcześnie umiera co najmniej jedna osobna na milion mieszkańców. Obserwacje na Węgrzech sugerują z kolei, że może to być od 10 do około 40 osób na 1 mln ludności.
Według dr hab. Karaczuna na negatywne zmiany klimatu szczególnie narażone są dzieci i kobiety w ciąży. „Szacuje się, że niemal 88 proc. wszystkich przypadków chorobowych związanych ze skutkami zmian klimatu występuje u dzieci poniżej 5 roku życia” – dodał.
Dzieci są szczególnie narażone na odwodnienie organizmu, częściej występują u nich związane ze zmianą klimatu choroby nerek, zaburzenia psychiczne i emocjonalne. Wysokie temperatury i duża wilgotność, u kobiet w ciąży zwiększają ryzyko zatrucia ciążowego, a także wcześniactwa i niskiej masy urodzeniowej.
Zmienia się geografia występowania niektórych chorób, takich jak denga, malaria i borelioza. „W 2018 r. odnotowano pierwszy zgon na dengę, wirusową chorobę tropikalną, u osoby, która nigdy nie wyjeżdżała poza granice swego kraju” – wyjaśniał dr hab. Karaczun.
Zmiany te odczuwają także Polacy. Z danych przedstawionych podczas warsztatów wynika, że od 2005 r. trzykrotnie zwiększyła się w naszym kraju liczba przypadków przenoszonej przez kleszcze boreliozy. „Tego nie można wytłumaczyć jedynie lepszą rozpoznawalnością tego schorzenia” – podkreślił specjalista.
Zdaniem dr hab. Karaczuna, choć czas goni, to nasz kraj wciąż ma szansę, by przystosować się do zmian klimatycznych. „Jeśli nie podejmiemy odpowiednich działań zmniejszających ilość emitowanych gazów cieplarnianych, to stracimy taką możliwość” – alarmuje.
Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) są dowody naukowe na to, że w ciągu ostatnich 50 lat to człowiek miał największy wpływ na klimat na świecie. Jeszcze możemy zatrzymać te zmiany – przekonuje IPCC – ale mamy na to około 12 lat. (PAP)
Autor: Zbigniew Wojtasiński
zbw/ zan/
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Zdjęcie: Shutterstock/Tanja Esser