Wysokie ceny energii sprawiają, że Hawaje szybko przechodzą na OZE

656
0
Podziel się:
hawaje oze

Hawaje będąc niewielkim, leżącym na środku Pacyfiku stanem USA są w dużym stopniu zależne od importu paliw kopalnych. To się jednak zmieni, gdyż władze stanu zdają sobie sprawę, że utrzymywanie energetyki opartej na paliwach kopalnych nie ma po prostu sensu. Na początku września tego roku zlikwidowali jedyną działającą tam elektrownię węglową.

Pozbyli się węgla

Widok dymiących pól lawy i obłoków toksycznej pary powstającej w wyniku wpadania magmy do oceanu jest czymś, do czego przyzwyczaili się mieszkańcy Hawajów. I to im wystarcza, w przeciwieństwie do dymiącej elektrowni. Nie chodzi tu jednak oto co dymi mocniej. Tak naprawdę chodzi o opłacalność korzystania ze źródeł opartych na paliwach kopalnych. Hawaje nie mają własnych złóż paliw, są zależne od kontynentalnych Stanów Zjednoczonych i kilku innych odległych państw.

Dlatego władze już dawno temu zdecydowały się, że trzeba odejść od paliw kopalnych. Na początku września zamknięta została jedyna działająca na Hawajach elektrownia węglowa. Zakład ten był odpowiedzialny za produkcję około 11 proc. energii elektrycznej w 2022 roku. Według Davida Ige gubernatora Hawajów, elektrownia była również jednym z największych emitentów gazów cieplarnianych na wyspach. „Wyłączenie jej oznacza, że zrezygnujemy rocznie z emisji 1,5 mln ton gazów cieplarnianych”, powiedział Ige dla agencji Associated Press. Wdrożone zostało też prawo zakazujące produkcji jakiejkolwiek energii z węgla. Czas na dostosowanie się do niego upływa wraz z końcem roku.

Koszty zmuszają do rezygnacji z paliw kopalnych

Oświadczenia składane przez gubernatora Hawajów odnośnie emisji gazów cieplarnianych to jedna strona medalu. W rzeczywistości jednak nie chodzi tu o klimat, a gospodarkę regionu. Koszty produkcji energii elektrycznej na Hawajach rosną od wielu lat. Wielokrotnie szybciej niż w kontynentalnej części USA.

Ilustracja: Ceny energii elektrycznej na Hawajach i w Stanach Zjednoczonych w latach 1990-2018, źródło: energy.hawaii.gov

Już pod koniec lat 90. XX wieku dało się zauważyć, że koszty produkcji energii rosną szybciej niż w kontynentalnej części USA. Na powyższym wykresie widać, że w XXI wieku mieszkaniec Honolulu musiał za prąd płacić trzykrotnie więcej od mieszkańca Nowego Jorku. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta, Hawaje nie mają żadnych zasobów paliw kopalnych. Nie mają ani swojej ropy, ani gazu, ani węgla. Ich niewielki przemysł wydobywczy ogranicza się głónie do pozyskiwania żwiru i piasku, wszystko inne musi być sprowadzane z zewnątrz statkami.

Podstawą energetyki Hawajów jest ropa naftowa, która w ubiegłej dekadzie zapewniała ponad 80 proc. tamtejszego miksu energetycznego. Od wielu lat wyspy są zmuszone do importowania tego surowca z odległych krajów, głównie z Indonezji, a nawet z Libii. Nic więc dziwnego, że z roku na rok rosły koszty produkcji energii. Nie były one związane tylko z rynkową ceną ropy, która w 2008 roku kosztowała ponad 100 dolarów za baryłkę. Na tę cenę wpływały także rosnące koszty transportu morskiego.

Hawaje musiały coś z tym zrobić

OZE przez wiele lat stanowiło ułamek miksu energetycznego, a ceny wciąż rosły. Władze musiały w końcu coś z tym zrobić. Szczególnie w ostatnich dwóch latach, w dobie uderzającej w gospodarkę pandemii i napięciom geopolitycznym. „Chcemy pomóc naszym klientom zaoszczędzić pieniądze i ożywić gospodarkę Hawajów. Przechodzimy przez kryzys, ale i zamierzamy przejść na 100-procentową odnawialną energię elektryczną”, oświadczył Lani Shinsato, dyrektor ds. zasobów energetycznych w Hawaiian Electric Companies (HECO), odnosząc się na początku 2021 roku do sytuacji związanej z pandemią COVID-19.

Działania zaczęto podejmować już w 2008 roku w ramach programu Hawaii Clean Energy Initiative. Wtedy to władze w Honolulu zadeklarowały, że do 2030 roku chcą, by 40 proc. tamtejszego miksu energetycznego pochodziło z OZE. Biorąc pod uwagę to, że Hawaje są niewielkim obszarem lądowym, to idącym w parze celem było dążenie do wzrostu efektywności energetycznej. Wdrażanie nowych technologii ma sprawić, że Hawaje będą w stanie odejść od paliw kopalnych w perspektywie paru dekad.

Droga do niezależności

Jak wygląda dotychczasowa historia przejścia amerykańskiego stanu na zieloną energię?

Lata 2014-2015

Głównym założeniem, jakie ukształtowało się w latach 2014-2015 jest budowa elektrowni słonecznych współpracujących z magazynami energii. Magazyny mają zapewnić energię, kiedy panele nie będą w stanie pracować (noc, pochmurne niebo). W 2015 roku amerykańska firma REC Solar zbudowała na wyspie Kaua’i farmę o mocy 14,5 MW współpracującą z magazynem energii o mocy 6 MW. Elektrownia ta zapewnia 5 proc. zapotrzebowania tejże wyspy na prąd i pozwala zaoszczędzić na imporcie ropy 250 tys. dolarów miesięcznie. Wcześniej ta sama firma we współpracy z Elonem Muskiem wybudowała farmę o podobnej mocy. Dzięki temu do końca 2015 roku wyspa Kaua’i posiadała 20 proc. energii solarnej w swoim miksie.

I oczywiście wtedy pojawiły się jasne i odważne deklaracje, że Hawaje definitywnie uwolnią się od paliw kopalnych do 2045 roku. Były pierwszym stanem USA, które złożyły taką deklarację.

Lata 2016-2017 – przyspieszenie celu

W 2016 roku powstał Power Supply Improvement Plan (PSIP) w celu wyszczególnienia konkretnych, krótkoterminowych działań, które HECO planował podjąć w celu przyspieszenia przejścia na 100 procent energii odnawialnej do 2045 roku. W 2017 roku okazało się, że proces odchodzenia od paliw kopalnych przebiega na tyle sprawnie, że docelowe 100 proc. zostało przesunięte z 2045 na 2040 rok.

Plan HECO w ramach PSIP w 2016 roku zakładał, że najpóźniej do 2050 roku zostanie zainstalowana na tyle duża moc (115 MW) w zielonej energii, że Hawaje będą posiadać bufor bezpieczeństwa. To na wypadek wzrostu nieprzewidzianego popytu na energię. Szybko jednak okazało się, że nie będzie to niezbędne ze względu na potencjał w wykorzystaniu magazynów energii. Poza tym energetyka solarna i wiatrowa ma być wsparta biopaliwami i usługami z zakresu zarządzania popytem. Oprócz tego istotnym planem działań jest modernizacja przestarzałej sieci energetycznej, by mogła sprostać nowym formom produkcji energii.

Rok 2021 – zachęty do rozwoju

W 2021 roku został uruchomiony program Quick Connect. To roczny program, którego celem było przyspieszenie procesu montażu paneli słonecznych na dachach bez biurokratycznych i czasochłonnych formalności. „Quick Connect pozwala szybko zainstalować systemy solarne u klientów, a później od razu je zatwierdzić. To partnerstwo, w ramach którego korzysta klient, a zakład może utrzymać bezpieczną i niezawodną sieć dla wszystkich”, powiedział Lani Shinsato.

Jest postęp, ale są i problemy

W 2021 roku około 19 proc. generowanej energii elektrycznej na Hawajach pochodziło z OZE. A jeszcze w 2008 roku było to tylko 8 proc. Dalej jednak ropa naftowa jest podstawowym źródłem energii, odpowiedzialnym za prawie dwie trzecie produkcji energii elektrycznej. W takiej sytuacji zamknięcie elektrowni węglowej sprawi, że zależność od ropy wzrośnie, mimo postępującego rozwoju OZE.

Choć w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy powinno się uzupełnić lukę po zlikwidowanej elektrowni, Hawajczycy tak jak wszyscy inni, są niecierpliwi. Wiąże się to ze wciąż wysokimi cenami energii, które mogą wzrosnąć jeszcze bardziej. Szczególnie w związku z napięciami związanymi z wojną na Ukrainie. Przewidywany wzrost cen wywołał krytykę zamknięcia elektrowni, na przykład ze strony senatora stanowego Glenna Wakai, który powiedział, że stan jest „nieprzygotowany” na przejście na inny rodzaj energii i nazwał krótkoterminowe konsekwencje dla mieszkańców Oahu „katastrofalnymi”.

Scott Glenn, dyrektor ds. energii na Hawajach broni decyzji o zamknięciu elektrowni. Argumentuje to tym, że rynek energetyczny stał się niestabilny przez napięcia geopolityczne. To właśnie z tego powodu istnieje pilna potrzeba przejścia na odnawialne źródła energii. „Chodzi o to, że w miarę jak przechodzimy na źródła odnawialne i mamy bardziej przewidywalne rachunki za prąd, i sprowadzamy na Hawaje sprzęt, aby wytwarzać dla nas energię elektryczną, a nie rzeczy, które można by spalić na energię elektryczną. To wtedy zaczynasz zatrzymywać coraz więcej pieniędzy w domu”, powiedział Genn w rozmowie z Guardianem. „Inwestujemy w siebie. Budujemy nasz kapitał, aby być bardziej niezależnym”.

Zdjęcie: Shutterstock/ssguy

Podziel się: