Udostępnij

Jędrak do WIOŚ: Czy nie byłoby uczciwiej przyznać, że każdy tego typu pożar to katastrofa?

29.06.2018

Niedawno pisałem o badaniach jakości powietrza prowadzonych przez pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Krakowie po pożarze składowiska odpadów w Skawinie. Jak można się było spodziewać, tekst ten (a zapewne też i wcześniejszy tekst Tomka) nie wzbudził entuzjazmu WIOŚ, który na swojej stronie opublikował komentarz.


Komentarza tego nie przysłano do naszej redakcji, nie jesteśmy więc zobligowani, by się do niego odnieść. Jednak warto to zrobić – jest to dobry pretekst, by po raz kolejny pokazać problemy nękające w naszym kraju inspekcję ochrony środowiska. A także – last but not least – po prostu dlatego, że rzadko nasze teksty są tak komplementowane:

„Demagogiczny i jednocześnie ironizujący ton artykułu, w zasadzie w dużej mierze mija się z faktami”. Uwaga jakże miła, ale „w zasadzie w dużej mierze” nieprawdziwa, co poniżej postaram się pokazać.

Demagogia? Ani trochę. Demagogiczni są na przykład sprzedawcy węgla, z troską pochylający się nad ubóstwem energetycznym Polaków, niczym wilki nad ciężką dolą owiec. Albo Janusz Korwin-Mikke, nawołujący do likwidacji buspasów, bo jeżdżą nimi wyłącznie studenci, lewactwo i inne nieroby.

Ironia? Owszem – humor jest formą samoobrony i próbą ocalenia resztek zdrowia psychicznego. Ale przyznaję, w świetle najnowszych doniesień ze świata wielkiej polityki:

…moja ironiczna uwaga o tym, że zamiast wykrywacza gazów bojowych, WIOŚ mógłby równie dobrze użyć licznika Geigera okazała się być bardzo, ale to bardzo nie na miejscu.

A teraz ciut poważniej. Zanim przejdę do zarzutów WIOŚ, warto przyjrzeć się temu, o czym ostatnio nie napisałem, a co WIOŚ szczerze przyznaje w swoim oświadczeniu.

Po pierwsze, że „pracownicy WIOŚ rozpoczęli pomiary w godzinach porannych”, czyli wtedy kiedy pożar już został ugaszony (ewentualnie właśnie dogasał). Proszę zwrócić uwagę, że daleko od miejsca pożaru – na os. Kliny i na Kurdwanowie – największe stężenie pyłu, a więc pewnie i wszystkich innych zanieczyszczeń było obserwowane między godziną 2:00 a 4:00. Podobnie jeśli chodzi o stężenia benzenu na Kurdwanowie.

(Zakładam, że obserwowany wzrost stężeń obu tych substancji był związany z pożarem w Skawinie – bo niby z czym innym?). Czyli, co, pomiar prowadzony jest wtedy, kiedy nie bardzo jest już co mierzyć? To jednak Bareja? A może bardziej Mrożek? Monty Python? Tuwim i Słonimski?

Po drugie, jeśli „urządzenie to (spektrometr RAPID PLUS – przyp. JJ) służące do pomiarów substancji niebezpiecznych w powietrzu umożliwia wstępną analizę jakościową”, ale już nie ilościową (bo w przeciwnym razie WIOŚ nie omieszkał by chyba o tym wspomnieć?), to pomiary wykonane nim nie są w stanie określić ilości mierzonych substancji w powietrzu.

Jeśli więc spektrometr nie wykazuje obecności jakiejś substancji (np. fosgenu), to czy na pewno możemy się czuć bezpiecznie? I w drugą stronę – jeśli to urządzenie wykrywa obecność jakiegoś powszechnie spotykanego związku chemicznego, np. dwutlenku azotu, to czy od razu mamy mieć powód do niepokoju?

Trudno zatem uwierzyć, że „sprzęt ten …. pozwala na natychmiastową ocenę zagrożenia w nagłych sytuacjach, czyli w sytuacjach, które miały miejsce w Kluczach, Trzebini czy Skawinie.” Przy ocenie poziomu zagrożenia znajomość stężeń szkodliwych substancji wydaje mi się jednak dość istotna, ale możliwe, że się po prostu złośliwie czepiam.

Reszta odpowiedzi WIOŚ w dużej mierze potwierdza moje wcześniejsze uwagi. Możemy przeczytać m. in.: „prawdą natomiast jest, iż urządzenie to służy również do pomiaru gazów bojowych”. A także: „fakt ten, jest powodem ironizowania autora na łamach artykułu. Jednak podkreślić należy, a to być może stanowi niewiedzę autora, iż fosgen, silnie trujący i duszący gaz, może powstawać w czasie pożarów, gdy spalaniu ulega PCV.”

Tak, fosgen to bardzo toksyczny gaz, używany jako gaz bojowy, na przykład w czasie I Wojny Światowej. To prawda, znajdziemy go na listach związków chemicznych, które potencjalnie mogą powstawać w trakcie spalania lub termicznego rozkładu PCV. Choćby w pracy którą cytowałem, fosgen jest wymieniony wśród tzw. niebezpiecznych zanieczyszczeń powietrza (ang. hazardous air pollutants, HAP), patrz tabela 2 na str. 6 artykułu Lemieux i wsp., a także w innych pracach.

 class=

Sęk jednak w tym, że zazwyczaj w trakcie spalania lub termicznego rozkładu PCV fosgen albo nie powstaje wcale.

(Frank L. Fire: The Common Sense Approach to Hazardous Materials , str. 257), albo powstaje w ilościach, które nie stanowią większego zagrożenia dla zdrowia. Większe ilości tego gazu powstają jedynie w bardzo egzotycznych i specyficznych warunkach (obecność łuku elektrycznego!) (W. V. Titow: PVC Plastics: Properties, Processing, and Applications, str. 841), patrz też TUTAJ. Zagrożenie ze strony fosgenu w przypadku palenia się PVC oceniane jest jako „w dużej mierze spekulatywne”, a w praktyce istotne jest narażenie na chlorowodór (HCl) i tlenek węgla (CO). Przykro mi, ale w wykonaniu WIOŚ ów polemiczny „atak fosgenem” przypomina trochę prawdziwy, nieudany atak gazowy, z wiatrem zmieniającym znienacka kierunek o 180 stopni, w stronę atakującego.

(Inna sprawa, jeśli któregoś dnia okaże się, że na jednym z nielegalnych składowisk znajdują się jakieś pojemniki z fosgenem albo inną bardzo toksyczną substancją, co – w świetle wypadków z ostatnich tygodni, nie jest aż takie nieprawdopodobne. Wtedy spektrometr WIOŚ może okazać się bardzo, ale to bardzo przydatny.)

WIOŚ stwierdza też: „Nieprawdą zatem jest, jak stwierdzono w artykule, iż urządzenie to 'nie nadaje się’ do identyfikacji benzenu, czyli węglowodoru aromatycznego, który niekorzystnie wpływa na nasze zdrowie. Widocznie nieuważnie przeanalizowano listę substancji znajdujących się w bibliotece urządzenia.”

Przyznaję, zdałem się na informacje o urządzeniu oraz na listę substancji znalezioną na stronie OSHA, i założyłem że te właśnie substancje mierzy spektrometr RAPID PLUS używany przez WIOŚ. Mój pośpiech, moja nierzetelność, moja wina. Tyle że akurat w świetle tego co już wiemy o pomiarach prowadzonych przez Inspektorat ten argument nie jest chyba specjalnie istotny. Na marginesie, dobrze by było, gdyby WIOŚ pokazał, co owe urządzenie może mierzyć, a czego nie, i nie skazywał nas na (błędne) domysły. A szerzej, by podawał źródła informacji i danych, na które się powołuje.

Jeśli chodzi o zarzut opierania się na czujnikach Airly, to nawet szkoda komentować. Napisałem przecież wyraźnie, że ich dokładność „nie może się równać z tym, co pokazują stacjach Państwowego Monitoringu Środowiska”. Nie jestem bynajmniej bezkrytycznym fanem Airly i podobnych firm. Pomiary wykonane przy użyciu takich czujników wystarczają jednak do stwierdzenia gdzie i kiedy przemieszczały się zanieczyszczenia pyłowe z pożaru, prawda? Oparłem się też zresztą na danych ze stacji monitoringu na Kurdwanowie. Czyżby WIOŚ nie miał zaufania do własnych pomiarów?

Mimo wszystko, nie atakujemy WIOŚ!

Nie mamy cienia pretensji do WIOŚ o to, że nie mierzy wszystkiego, natychmiast, i z absolutną dokładnością. Ani o to, że nie może wyręczać straży pożarnej, np. podejmując decyzję o ewentualnej ewakuacji mieszkańców. Tylko w takim razie czemu mają służyć te uspokajające komunikaty? („Spektrometr nie wykazał obecności substancji niebezpiecznych na poziomie skanowania.”) Jak mają na nie zareagować ludzie mieszkający w pobliżu pożaru, którzy przez wiele godzin, zanim WIOŚ wykonał swoje pomiary, narażeni byli na wysokie stężenia zanieczyszczeń? Kabaret? Kpina? Czy nie byłoby uczciwiej przyznać, że każdy tego typu pożar to mniejsza lub większa katastrofa, i że nikt, także WIOŚ, nie jest w stanie do końca oszacować jej skutków – narażenia ludzi, skażenia powietrza, wody, gleby?

To nie jest zresztą pierwszy taki przypadek, podobnie było po pożarze składowiska w Trzebini, gdzie zapewne też użyto skanera RAPID PLUS i również zapewniano że wszystko jest OK! Czyżby tam również pomiary były wykonywane nie w trakcie pożaru, ale odpowiednio później?

Być może pracownicy WIOŚ, mówiąc że „nic się nie stało” znajdują się pod presją polityków (takie są moje osobiste podejrzenia, ale nie mam na to żadnych dowodów). Jeśli tak, to bardzo Im współczuję. I oczywiście nie liczę na to, że się do tego przyznają.

WIOŚ jest jednak w walce z zanieczyszczeniem środowiska bezcennym, niezastąpionym sojusznikiem, i bynajmniej nie jest naszym celem atakowanie tej instytucji (poza tzw. „obroną konieczną”, jak wyżej, lub obnażaniem polityczno-urzędniczych absurdów).

Wielokrotnie podkreślaliśmy, jak ważna jest dla społeczeństwa praca Inspekcji Ochrony Środowiska. Swoje ustawowe zadania WIOŚ wykonuje zazwyczaj bez zarzutu. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że w każdym województwie, nie tylko w Małopolsce, pracowników WIOŚ jest za mało w stosunku do ogromnej ilości pracy, jaką muszą wykonywać, że są fatalnie opłacani, a często nie dysponują odpowiednim sprzętem. Na wiele działań nie pozwala też obecnie obowiązujące prawo. Na przykład, WIOŚ powinien mieć prawo (i środki techniczne), by kontrolować i ewentualnie zamykać składowiska zanim dojdzie do pożaru, bo kiedy (toksyczne) mleko się już rozleje, to trzeba by nadprzyrodzonych mocy by uchronić ludzi i środowisko przed zagrożeniem. (W sejmie trwają ponoć właśnie prace nad odpowiednimi zmianami w prawie.)

Z tych wszystkich powodów pracownicy WIOŚ zapewne są mocno sfrustrowani, a nierzadko mogą czuć się zupełnie bezsilni (co doskonale rozumiem, bo podobnie jest w przypadku większości osób pracujących w organizacjach pozarządowych zajmujących się środowiskiem). I jeśli swojej pracy nie rzucili jeszcze w diabły, to pewnie dlatego że większość z Nich to wciąż idealiści i pasjonaci z silnym poczuciem odpowiedzialności.

Z tego fatalnego stanu rzeczy doskonale zdajemy sobie sprawę. Niedawno jako Polski Alarm Smogowy opublikowaliśmy stanowisko oraz apel do Premiera Morawieckiego wyrażające zaniepokojenie kondycją Inspekcji Ochrony Środowiska.

Politycy na szczęście dużo już mówią o tym, jak poważnym problemem jest zanieczyszczeniu powietrza (a nawet zdają się być o tym szczerze przekonani). Pora byśmy wszyscy zdali sobie sprawę, że podobnie jak bez sprawnej, odpowiednio finansowanej i licznej służby zdrowia nie będziemy zdrowym społeczeństwem, tak bez sprawnej, dobrze wyposażonej i opłacanej inspekcji ochrony środowiska nie mamy co liczyć na czyste powietrze, na czyste środowisko.

Fot. zoomar/Flickr.

Autor

Jakub Jędrak

Fizyk, publicysta, działacz społeczny.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.