Kiedy zostanie wprowadzony zakaz palenia węglem w Rybniku? Takie pytanie zadają aktywiści antysmogowi i mieszkańcy śląskiego miasta, które nazywane jest „stolicą smogu”. Jedynie całkowita rezygnacja ze spalania paliw stałych – w tym węgla – jest ich zdaniem rozwiązaniem największego środowiskowego problemu. Jesienią i zimą w Rybniku trudno oddychać, a drażniący smród powoduje bóle głowy, duszności i poważne choroby. Kaszel to nieodłączny kompan chłodnych miesięcy. „Nam nie chodzi już o poprawę jakości powietrza” – mówią aktywiści. Sama „poprawa” to za mało.
Styczeń 2017 roku był taką zimą, jakie zdarzają się coraz rzadziej. Mroźną, śnieżną, z jednej strony białą i piękną, z drugiej – niebezpieczną. W drugim tygodniu 2017 roku IMGW ostrzegało mieszkańców województw małopolskiego i śląskiego, że w nocy temperatury mogą spaść nawet do -25 stopni. Lokalnie w górach przewidywano -34 stopnie. Kilka osób w całej Polsce zmarło z wychłodzenia, odwołano część lotów nad Europą, a jeziora na Mazurach zaczęły zamarzać.
Im niższą temperaturę pokazywały termometry, tym bardziej Polska dokładała do pieców. A najbardziej Śląsk. 9 stycznia prezydent Rybnika zdecydował o wprowadzeniu darmowej komunikacji i zalecił ograniczenie wychodzenia z domów. Dzieci dostały dwa dni wolnego od szkoły, bo droga na lekcje byłaby dla nich niebezpieczna. W Knurowie uruchomił się alarm przeciwpożarowy, bo wykrył w powietrzu sadzę.
Jakość powietrza chyba nigdy wcześniej, od początku pomiarów, nie była tak zła. W nocy z 8 na 9 stycznia stacja w rybnickiej dzielnicy Orzepowice pokazała przekroczenie normy o 3126 proc. Nie istnieje co prawda norma godzinowa, odczyty porównuje się do normy dobowej. Ale przeliczenie pokazuje skalę problemu.
Rekord Rybnika w stężeniu pyłów PM10 wyniósł wtedy 1563 μg/m3. Średnia dobowa wyniosła 860 μg/m3. Dla porównania: według rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia z 2021 roku dobowe stężenie PM10 nie powinno przekraczać 45 μg/m3.
Stolica smogu
W Rybniku 2017 rok mógł być przełomowy. Miasto zostało okrzyknięte „stolicą smogu”, a mieszkańcy zobaczyli i odczuli, z czym wiąże się palenie węgla, drewna i śmieci w przydomowych piecach. Choć ruch antysmogowy w Rybniku o problemie alarmował już wcześniej.
– Zaczęło się od basenu – śmieje się Zdzisław Kuczma, emerytowany policjant, aktywista antysmogowy. – Poszedłem popływać i usłyszałem, jak dwóch mężczyzn rozmawia o panelach fotowoltaicznych. Sam chciałem takie założyć, więc ich zaczepiłem. Okazało się, że to był Oliwer Palarz i jego ojciec. Tak się poznaliśmy – dodaje. Dziś z Oliwerem Palarzem tworzą Rybnicki Alarm Smogowy.
Spotykamy się w biurze niedaleko centrum Rybnika w chłodny listopadowy dzień. Zdzisław Kuczma wchodzi na wywiad z komórką w ręce, sprawdzając jakość powietrza. „Dziś jest całkiem dobrze” – kwituje, ale na wszelki wypadek sprawdza, czy oczyszczacz powietrza w pokoju działa.
– O smogu zacząłem myśleć i go zauważać, kiedy przeprowadziłem się z piątego piętra w bloku do domu jednorodzinnego. Dom już wykończony, przywozimy rzeczy, a nagle się okazuje, że nie mogę wietrzyć. Każde otwarcie okna to smród. Pomyślałem: dlaczego ja mam tym oddychać? – dodaje Kuczma. 20 lat temu skończył kurs organizowany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i, jak mówi, bardzo pomaga mu to w walce o prawo do życia w czystym środowisku. Jest też bardzo dociekliwy. Na początku swoich działań antysmogowych zwrócił się do przedstawicielstwa Unii Europejskiej w Polsce o dyrektywy i dokumentacje związane ze smogiem. Dostał plik dokumentów i argumenty w sprawie walki ze smogiem.
– Potem był pozew – wspomina Kuczma. W 2012 roku pozwał Skarb Państwa za życie z skażonym środowisku. Domagał się wprowadzenia norm dla paliw używanych w kotłach i zadośćuczynienia. Nie chodziło jednak o pieniądze, ale o zwrócenie uwagi na problem. I to, pomimo oddalenia pozwu przez sąd, się udało.
Dziś mamy już kilka wygranych spraw dotyczących smogu (m.in. aktorki Katarzyny Ankudowicz), a kolejna – rybnickiego kolegi Kuczmy, Oliwera Palarza – ma się rozstrzygnąć 9 grudnia.
500 plus pyłu
W 2016 roku aktywiści wręczyli przewodniczącemu rady miasta symbol Rybnika, czyli szczupaka, w masce antysmogowej.
– Zapytałem go, czy jest świadomy, że jeżeli dziś w nocy w Rybniku urodziło się jakieś dziecko, to na dzień dobry dostało „500 plus”. Ale nie złotówek, a pyłu zawieszonego. To jest tragiczne, nienormalne, że rodzące się dziecko bierze oddech i jest zatruwane. Taka sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań. Nie ma usprawiedliwienia dla ich braku i chodzenia bokiem – mówił Kuczma dwa lata temu. Od początku przekonuje: tylko całkowity zakaz palenia węglem w Rybniku pomoże zwalczyć smog. – Nie chodzi o poprawę jakości powietrza. To nas nie interesuje. Interesuje nas doprowadzenie do tego, żeby powietrze w Rybniku spełniało normy – mówi.
Pomóc w tym ma Karny Kopciuch – oddolna akcja, która zachęca mieszkańców do zgłaszania kopcących sąsiadów. Wymyślił ją lokalny dziennikarz Wacław Wrana, a wspiera Zdzisław Kuczma (w imieniu dwóch organizacji: Rybnickiego Alarmu Smogowego i Fundacji 360).
Przez specjalny formularz można zgłosić sąsiada, który dostanie później pismo z informacją o zagrożeniach związanych ze smogiem. Jeśli to za mało, sprawa trafia do straży miejskiej. Trzecim krokiem jest umieszczenie adresu posesji na mapie kopciuchów i uruchomienie procedury administracyjnej, która zmusi do wymiany przestarzałego pieca.
– Prowadzimy już kilkanaście takich spraw – mówi Kuczma.
Czarne złoto
– Męczył mnie chroniczny kaszel – wspomina Emil Nagalewski, który koordynuje śląski oddział Polskiego Alarmu Smogowego. – Od lekarza usłyszałem, że to wina rybnickiego powietrza. Pomyślałem: jak to? Przecież nie mogę przestać oddychać. Pracowałem już wtedy w Centrum Inicjatyw Społecznych CRIS. Postanowiliśmy się zająć problemem. Był 2015 rok – dodaje.
Pierwsze ulotki edukacyjne, mówi Nagalewski, były bardzo ostrożne. „Czarne złoto” – tak opisywali w nich węgiel. – Wiedzieliśmy, że to żadne złoto, tylko zło, które rujnuje nam zdrowie. Ale nie chcieliśmy nikogo do tego tematu zrazić – wyjaśnia.
Czy to pomogło? Na pewno dołożyło cegiełkę – odpowiada Nagalewski. Świadomość mieszkańców rośnie, w samym Rybniku złożono 4 tys. wniosków do programu Czyste Powietrze. Najwięcej w Polsce.
– Myślę, że wiele osób podziela moją frustrację. Denerwuje mnie, gdy rano chcę pobiegać, ale aplikacja w telefonie pokazuje, że nie powinienem wychodzić na zewnątrz. Że nie mogę z synem iść na rower, bo jakość powietrza jest fatalna. Że każde wyjście jest związane z szukaniem okienka, kiedy smog nie jest aż tak zły – opowiada aktywista. – Kiedyś zabrałem syna na trening judo. Usiadłem z boku i popatrzyłem na salę. Było w niej szaro. Tak nie może być.
Dzieci cierpią przez smog
Aktywiści uznali, że właśnie przez dzieci można dotrzeć z informacjami o smogu do rodziców. Zaczęli spotkania w szkołach, przedszkolach, drukowanie kolorowych ulotek i tłumaczenie, czym jest smog. – Tak wczesna edukacja jest bardzo ważna – mówi Nagalewski.
Nie tylko dlatego, że tę wiedzę najmłodsi przekażą później rodzicom. Ale również dlatego, że to właśnie oni są grupą najbardziej narażoną na skutki zanieczyszczenia powietrza. Dowiodły tego polsko-francusko-belgijskie badania z 2020 roku. Działacze z Rybnika, francuski filmowiec Martin Boudot oraz belgijski epidemiolog prof. Tima Nawrot z Hasselt University postanowili sprawdzić stężenie „black carbon” (rakotwórczej substancji, która powstaje przy niekompletnym spalaniu paliw kopalnych, biopaliw i biomasy) w organizmach dzieci. Boudot przyjechał w lutym 2020 do Rybnika, żeby pobrać próbki moczu od 26 osób. To samo zrobił w Strasburgu we Francji. Próbki trafiły do prof. Nawrota.
Wynik?
Stężenie „czarnego węgla” było u polskich dzieci nawet dziewięciokrotnie wyższe niż u dzieci z Francji. W najlepszym przypadku – trzykrotnie. „Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem” – komentował prof. Nawrot.
Skutki wyrastania w zasmogowanym mieście są przerażające. Dzieci, które oddychają zanieczyszczonym powietrzem, są często rozkojarzone, mają kłopoty z pamięcią, ADHD. Częściej występuje u nich astma, depresja i białaczka. Dane zebrane przez śląskich lekarzy sugerują, że smog może mieć również wpływ na występowanie guzów mózgu.
„Pracując na oddziale onkologii przeprowadziliśmy badanie wśród dzieci, które chorowały na guzy mózgu” – mówiła w „Dzienniku Zachodnim” dr Katarzyna Musioł, ordynatorka pediatrii w rybnickim szpitalu. „Zebraliśmy wszystkie dzieci leczące się w naszej klinice przez ostatnie 18 lat i skorelowaliśmy częstość zachorowań ze stopniem zanieczyszczenia powietrza z miejscowości, w których te dzieci mieszkały. Z całego Śląska największą częstość nowotworów centralnego układu nerwowego u dzieci wykazaliśmy właśnie w rejonie Rybnika, Jastrzębia, Raciborza. Stwierdziliśmy bardzo istotną korelację pomiędzy wskaźnikiem zachorowalności a stężeniem tych pyłów” – tłumaczyła.
Miasto z tradycją górniczą
Kiedy pytam Emila Naglewskiego o poprawę jakości powietrza w Rybniku, odpowiada: „Postępuje powoli. Ale z każdym wymienionym piecem powietrze jest coraz lepsze”. Od 1 stycznia 2022 na terenie województwa nie będzie można używać pieców wyprodukowanych przed 1 września 2007. Pytanie, czy to się uda. Na początku 2021 roku w całym województwie kopciło aż 140 tysięcy kotłów.
Do 1 stycznia 2026 trzeba wymienić wszystkie kotły pozaklasowe, czyli te najbardziej trujące. Aktywiści zgodnie przyznają: to kroki w dobrą stronę. Ale za mało zdecydowane.
– Rybnik jest specyficznym miastem – mamy dwie funkcjonujące kopalnie i 200-letnią tradycję górniczą. Trudno w takim miejscu rezygnować z węgla w 100 procentach – mówił w SmogLabie prezydent miasta Piotr Kuczera. – Ale ten kult też powoli upada, widzimy w mieście np. szkody górnicze. Wiemy, że od węgla będzie trzeba odchodzić – dodał.
Zakaz palenia węglem w Rybniku od 2030 roku?
Kiedy?
Zdaniem prezydenta, około 2030 roku. To data zbieżna z rządowymi planami: według Polityki Energetycznej Polski (PEP) z węgla na terenach miejskich mielibyśmy zrezygnować do 2030 roku. Na wsiach 10 lat później.
– Najlepiej, jakby była to zmiana systemowa na poziomie państwa. Pierwszym impulsem będzie brak dofinansowania pieców węglowych. To spowoduje, że mieszkańcy chętniej będą instalować na przykład pompy ciepła – komentował Kuczera. To cytaty z rozmowy przeprowadzonej w lipcu 2021. Kilka miesięcy później, w listopadzie, marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski ogłosił, że chciałby w kolejnej uchwale antysmogowej zawrzeć zakaz używania węgla. Miałby zostać wprowadzony do 2029 roku i obejmować wyłącznie domy jednorodzinne.
– Ta deklaracja to dla nas wielkie zaskoczenie. Nie spodziewaliśmy się takiej zapowiedzi teraz i to z ust marszałka – mówi Emil Nagalewski. – W sprawie odchodzenia od węgla panuje chaos, ludzie boją się lobby węglowego, ale coś zaczęło się ruszać. Najpierw daty określone w PEP, teraz wypowiedź marszałka. To dobrze, bo musimy pamiętać, że nie jesteśmy samotną wyspą. Inne kraje również rezygnują z węgla, a nawet debatują o rezygnacji z pieców gazowych ze względu na kryzys klimatyczny. Nie możemy zostać w tyle – dodaje.
Jak podkreśla Zdzisław Kuczma, marszałek ma promować „zielone województwo śląskie”, a węgiel spalany w piecach do tego wizerunku nie pasuje. – Głos marszałka jest słuszny, ale powinien być wsparty z góry, ze strony rządu. Potrzeba zmian na szczeblu centralnym – zaznacza.
Uchwała antysmogowa w martwym punkcie
Już raz częściowy zakaz palenia węglem w Rybniku był bliski realizacji. Radni przyjęli uchwałę kierunkową, zwracając się do sejmiku województwa o zaostrzenie uchwały antysmogowej w mieście. Oprócz przyspieszonych terminów likwidacji kopciuchów chcieli również zakazu montowania pieców na węgiel – nawet tych najwyższej, piątej klasy – w nowych budynkach. Uchwała była wynikiem petycji Rybnickiego Alarmu Smogowego i Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS. Podjęto ją niejednogłośnie. Za głosowało 15 radnych, 7 było przeciwko, a 2 osoby wstrzymały się od głosu.
Później trafiła do Zarządu Województwa Śląskiego, który ma ostateczny głos w sprawie lokalnych zmian w uchwale antysmogowej. Na tym etapie zakaz dla węgla przepadł. W kwietniu 2019 roku Jan Kawulok, przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego poinformował, że przedstawił ten temat na Konwencie, czyli na spotkaniu wszystkich przewodniczących klubów radnych. Ci zdecydowali, żeby nie wszczynać procedowania uchwały.
Co to oznacza? Przede wszystkim to, że w Rybniku nadal można montować kotły węglowe najwyższej, V klasy. Będzie można ich też używać jeszcze przez długie lata. – Wymienianie starych kotłów węglowych na nowoczesne nie ma sensu. To zamiana węgla na węgiel – kwituje Zdzisław Kuczma. – Policzyliśmy, że tona węgla spalona w kotle V klasy wyemituje około 10 kg pyłu. Jak będzie mróz, nie będzie wiatru, to co się stanie z tym pyłem? Zanieczyści nasze powietrze – mówi.
Na razie, do początku grudnia 2021, na Śląsku nie było mrozu. Widać to po wykresach zanieczyszczeń powietrza – poziom pyłów PM10 utrzymywał się w granicach normy. Jedynie 25 listopada wystrzelił do poziomu 205 μg/m3. Na mapie Airly 2 grudnia widać zielone i pomarańczowe punkty, co oznacza, że powietrze jest niezłe.
– Ja mam już 67 lat – mówi Zdzisław Kuczma. – Chciałbym dożyć momentu, kiedy tych aplikacji i odczytów nie będę musiał już sprawdzać.
Zdjęcia Rybnika pochodzą z filmu Karoliny Gawlik i Zygfryda Turchana z cyklu „Można inaczej”.
Projekt „Pożegnanie z węglem” powstaje dzięki wsparciu European Climate Foundation