Szczyt COP26 był zaplanowany na grudzień w szkockim Glasgow. Podczas konferencji światowi przywódcy mieli przedstawić swoje plany dotyczące polityki klimatycznej. Organizatorzy uznali jednak, że obecny kryzys związany z koronawirusem nie pozwoli na odpowiednie przygotowanie się do COP26. Szczyt został przeniesiony na 2021 rok.
To miała być najważniejsza z ONZ-owskich konferencji od 2015 roku, kiedy kraje członkowskie podpisały Porozumienie Paryskie. Zakłada ono, że rządy będą starały się utrzymać globalne ocieplenie poniżej granicy 2 stopni Celsjusza wobec epoki przedindustrialnej. W tym roku delegaci państwowi mieli przedstawić nowe, ambitniejsze plany dotyczące swojej polityki klimatycznej. Centrum targowo-konferencyjne, które w czasie COP26 miało gościć 26 tysięcy osób, ostatecznie ma jednak pełnić funkcję szpitala dla osób cierpiących na COVID-19.
To tylko jedna z przyczyn przeniesienia klimatycznego szczytu. Londyński rząd współpracował przy jego przygotowaniach z Włochami, którzy mieli urządzić u siebie dużą część wydarzeń towarzyszących. Dziś wiadomo, że mocno dotknięty pandemią kraj nie podoła temu zadaniu. Kryzys uniemożliwia również zorganizowanie konferencji przygotowawczej, zaplanowanej na wrzesień w niemieckim Bonn. Brytyjczycy obawiają się ponadto, że skupieni na walce z wirusem rządzący nie zdążą przygotować się do rozmów w Glasgow.
„Świat stoi obecnie przed bezprecedensowym globalnym wyzwaniem, a kraje słusznie koncentrują swoje wysiłki na ratowaniu życia i walce z Covid-19. Dlatego postanowiliśmy przełożyć COP26.” – mówił na konferencji prasowej minister energii Wielkiej Brytanii i przewodniczący konferencji Alok Sharma.
Decyzja ta z jednej strony odsuwa w czasie ważne decyzje. Z drugiej ma swoje zalety. Według Patricii Espinozy z ONZ późniejszy termin konferencji umożliwi przeniesienie środków pomocowych w kierunku krajów najbardziej dotkniętych pandemią. „To szansa na ukształtowanie gospodarki XXI wieku w sposób czysty, zielony, zdrowy, sprawiedliwy, bezpieczny i bardziej odporny na kryzysy” – komentowała sekretarz wykonawcza Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu.
Komentatorzy zauważają również, że w listopadzie ze swoim stanowiskiem może pożegnać się prezydent USA Donald Trump. Republikanin postanowił wyprowadzić swój kraj z Porozumienia Paryskiego. O fotel będzie rywalizował z Joe Bidenem lub Berniem Sandersem. Obaj demokraci zapowiadają prowadzenie progresywnej polityki wobec postępującego kryzysu klimatycznego.
To kolejny rok, kiedy przygotowania do konferencji COP napotykają trudności. COP25 miał odbyć się w grudniu 2019 w Chile. Ostatecznie rozmowy przeniesiono do Madrytu ze względu na niespokojną sytuację polityczną w południowoamerykańskim kraju.
Źródło zdjęcia: Alexandros Michailidis / Shutterstock