– W noc po wybuchu pożaru padał deszcz. Jest więc bardzo prawdopodobne, że wody pogaśnicze – wraz z chemikaliami – spłynęły do Odry – mówi SmogLabowi prof. Bogdan Wziątek, który był na miejscu gigantycznego pożaru nielegalnego składowiska odpadów w Kędzierzynie–Koźlu. Władze miasta wiedziały o tej bombie ekologicznej. Urzędnicy zapewniają: „Podejmowaliśmy wszystkie możliwe działania, by usunąć niebezpieczne odpady”. Na składowisku znajdowały się m.in. oleje oraz rozpuszczalniki.
Cztery miesiące po ogromnym pożarze hali magazynowej z chemikaliami w Zielonej Górze doszło do kolejnego podobnego zdarzenia. Tym razem było to składowisko w Kędzierzynie–Koźlu w województwie opolskim. Wiadomo już, że odpady przy ulicy Chełmońskiego, które zapłonęły w czwartek, 23 listopada, były tam składowane nielegalnie. Gdy w piątek późnym popołudniem rozmawialiśmy ze świadkami pożaru, ten wciąż się tlił. Wokół czuć było smród chemikaliów.
Bardzo podobne sceny miały miejsce latem br. w Zielonej Górze. Pożar tamtejszego składowiska – również nielegalnego – okazał się mieć tragiczne skutki dla środowiska, o czym niedawno informowaliśmy na łamach SmogLabu. Niebezpieczne substancje dostały się do powietrza, jak również do stawów. W efekcie padła część ryb. – Bez wątpienia doszło do skażenia na ogromną skalę – mówili nasi rozmówcy.
- Czytaj także: Chemikalia w wodzie, tablica Mendelejewa w powietrzu. Skutki jednego pożaru z tego lata
Pożar odpadów i bliskość Odry
Jest jeszcze za wcześnie, by ocenić, jakie będą z kolei konsekwencje pożaru w Kędzierzynie–Koźlu. Eksperci obawiają się przede wszystkim o poturbowaną przez ubiegłoroczną katastrofę ekologiczną Odrę. Składowisko z niebezpiecznymi odpadami znajdowało się nieopodal rzeki oraz Kanału Gliwickiego.
– W noc po wybuchu pożaru padał deszcz. Jest więc bardzo prawdopodobne, że wody pogaśnicze – wraz z chemikaliami – spłynęły do Odry – powiedział nam na gorąco prof. Bogdan Wziątek, ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry, który był na miejscu pożaru. – Na razie nie zaobserwowałem śniętych ryb. To dobra informacja. Może świadczyć o tym, że do rzeki przedostała się niewielka ilość zanieczyszczeń i doszło do ich rozcieńczenia w wodzie. Zobaczymy, co będzie dalej. Zaapelowaliśmy do służb ochrony środowiska, by ich przedstawiciele pobrali próbki z Odry w Krapkowicach. Znajdują się tam śluzy, na których mogą skumulować się zanieczyszczenia ze spalonego składowiska niebezpiecznych odpadów. Z moich informacji wynika, że w magazynie znajdowały się m.in. oleje oraz rozpuszczalniki – stwierdził prof. Wziątek.
Słupy dymu wiatr przegnał w kierunku Odry
Głos w sprawie pożaru zabrały władze miasta. – Słupy dymu wiatr rozwiał w kierunku lasów i Odry. Ominęły one osiedla mieszkalne. Mimo to prewencyjnie zaapelowałam o zamknięcie okien – przekazała w mediach społecznościowych Sabina Nowosielska, prezydent Kędzierzyna–Koźla. – Cały czas jestem w kontakcie ze wszystkimi służbami: strażą pożarną, policją, Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska. Kilkukrotnie byłam też na miejscu zdarzenia. Sytuacja wydaje się opanowana i co najważniejsze: na chwilę obecną nie stwierdzono zagrożenia dla mieszkańców – napisała Nowosielska.
W sprawie nielegalnego składowiska odpadów zadaliśmy szereg pytań urzędowi miasta. Zapytaliśmy m.in. o to, co zrobiły władze Kędzierzyna–Koźla, by odpady zostały usunięte. – Bardzo proszę o zrozumienie, ale w związku z zaistniałą sytuacją i koniecznością uczestniczenia w ważnych spotkaniach i naradach, zebranie wszystkich informacji w krótkim czasie jest utrudnione – odpowiedział Piotr Pękala, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Kędzierzyna–Koźla. Odesłał nas do komunikatu, który został wystosowany do mediów i mieszkańców. Można w nim przeczytać, że miasto „na bieżąco monitoruje i podejmuje wszelkie możliwe działania, zmierzające do usunięcia porzuconych odpadów”. „Należy przy tym zaznaczyć, że pojemniki i beczki z nieustaloną zawartością znajdowały się w halach, należących do prywatnych osób lub firm, które je wynajęły. Miasto nie wydało żadnych pozwoleń, zezwalających na utworzenie tego typu składowisk” – napisali urzędnicy.
Władze miasta wiedziały o składowisku
Z komunikatu wynika, że władze Kędzierzyna–Koźla wiedziały o nielegalnym składowaniu odpadów przy ulicy Chełmońskiego. Urzędnicy oraz służby ochrony środowiska podejmowały działania w tej sprawie. „Władze Kędzierzyna–Koźla od samego początku ściśle współpracują ze wszystkimi instytucjami, w tym także z organami ścigania” – przekonują urzędnicy. Jak się bowiem okazuje, sprawa składowiska chemikaliów nad Odrą jest jednym z wątków skomplikowanego śledztwa, które prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. „Pożar nielegalnego składowiska odpadów przy ul. Chełmońskiego w Kędzierzynie-Koźlu jest tylko częścią ogromnego problemu, jaki dotyczy samorządów w całym kraju. Porzucane chemikalia znajdują się na terenie wielu miast w Polsce” – napisano we wspomnianym komunikacie.
Przypomnijmy: Prokuratura Regionalna prowadzi śledztwo w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, „mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu, ochronie środowiska, mieniu oraz wiarygodności dokumentów”. Jej członkowie, chcąc osiągnąć korzyść majątkową, wynajmowali nieruchomości, za które następnie nie płacili czynszu. Składowali tam nielegalnie odpady. Następnie porzucali je „w warunkach, mogących stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka i środowiska”. Końcem 2022 roku śledczy informowali o 11 podejrzanych w tej sprawie.
Jak podawaliśmy na łamach SmogLabu w czerwcu br., na dzień 31 stycznia 2023 roku, liczba zidentyfikowanych lokalizacji, gdzie w Polsce nielegalnie magazynuje się lub składuje odpady, wynosiła 1502. – Oczywiście mówimy o ogólnej liczbie miejsc nagromadzenia odpadów o różnej skali zagrożenia dla środowiska. Od tych bardzo dużych i groźnych, do małych i o znikomym wpływie na życie i zdrowie ludzi – informowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Z danych tego samego resortu wynika, że tylko do końca października br. w całym kraju doszło do 48 pożarów odpadów. W tym ujęte jest siedem pożarów na składowiskach śmieci.
–
Zdjęcie tytułowe: Składowisko odpadów metalurgicznych Huty Stalowa Wola – prof. Mariusz Czop