Kraje położone nad Zatoką Meksykańską jeszcze nie przestały odczuwać skutków huraganu Eta, a amerykańskie służby meteorologiczne poinformowały o formowaniu się kolejnego żywiołu. Theta będzie 29. nazwaną burzą, co oznacza, że kończący się sezon pobił rekord ustanowiony w 2005 roku.
Nadawanie imion atlantyckim burzom opiera się na ściśle określonych zasadach: Odpowiednio silnemu zjawisku przypisywane jest jedno z 21 imion, które znajduje się na obowiązującej w danym roku liście. Gdy burz jest więcej niż 21, przydzielane są kolejne litery greckiego alfabetu.
Czytaj także: 2020 rok może być najcieplejszym w historii pomiarów
I tak cyklon, który uderzył przed kilkoma dniami m.in. we Florydę, nazwano Eta. Kolejny żywioł, którego formowanie się odnotowali naukowcy, otrzyma imię Theta. Jest to 29. nazwana burza w tym sezonie, co oznacza, że pobity został rekord ustanowiony w 2005 roku. Wówczas Stany Zjednoczone spustoszył huragan Katrina.
Co ciekawe, jest to drugi raz w historii (po wspomnianym sezonie sprzed 15 lat) kiedy naukowcy musieli skorzystać z liter greckiego alfabetu.
Dlaczego burz jest w tym roku tak wiele? BBC podkreśla, że istotny wpływ może mieć przebieg zjawiska La Niña na Oceanie Spokojnym, a także wysokie temperatury powierzchni wody w ostatnich miesiącach. Stacja zwraca uwagę, że istnieją sprzeczne dowody, czy postępujące zmiany klimatu oznaczają większą liczbę huraganów. Wiele wskazuje jednak na to, że im wyższe temperatury, tym silniejszy i bardziej niszczycielski jest żywioł.
O wzroście intensywności huraganów w związku ze zmianami klimatu alarmuje także amerykańska agencja NOAA. Według obliczeń jej naukowców taki związek jest wysoce prawdopodobny. Możliwe, że również skala towarzyszących huraganom opadów deszczu będzie znacznie większa. [Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ, przy okazji rekordów zeszłorocznego huraganu Dorian.]
_
Zdjęcie: Shutterstock/Saint Thomas Productions