W 2018 roku w Nowej Zelandii odnotowano rekordowe topnienie tamtejszych lodowców. Najnowsze badania udowadniają, że ryzyko wystąpienia zjawiska o takiej skali było co najmniej dziesięciokrotnie większe z powodu zmian klimatycznych. To kolejny dowód na to, że podejście ludzkości do problemu emisji gazów cieplarnianych przekłada się na realne i obserwowalne już dziś zjawiska.
Najnowsze badania prowadzone na Victoria University of Wellington udowadniają, że skala topnienia nowozelandzkich lodowców ma bezpośredni związek ze zmianami klimatu, spowodowanymi przez działalność człowieka.
Czytaj także: 21,7 stopni. Padł rekord ciepła na Spitsbergenie
Według najnowszych ustaleń ekstremalne topnienie lodowców, którego kraj doświadczył przed dwoma laty, było co najmniej dziesięciokrotnie bardziej prawdopodobne z powodu globalnego ocieplenia. 2018 rok był drugim najcieplejszym rokiem, jaki kiedykolwiek odnotowano w Nowej Zelandii. Ryzyko wystąpienia wcześniejszej dużej utraty lodu – zarejestrowanej w roku 2011 – było natomiast sześciokrotnie wyższe z powodu zmian spowodowanych emisjami gazów cieplarnianych.
Wyniki opublikowano w czasopiśmie naukowym „Nature Climate Change„.
Prof. Andrew Mackintosh, współautor badań, podkreśla w rozmowie z brytyjskim „Guardianem”, że kilkadziesiąt lat temu tempo obserwowanych zmian byłoby dla glacjologów czymś niewyobrażalnym. „Kiedy zaczynałem pracę jako naukowiec, myślałem, że takie rzeczy dzieją się powoli. To, co zdarzyło się w 2018, było natomiast niczym wystrzał z pistoletu laserowego i usunięcie całego śniegu oraz lodu” – podkreśla badacz.
„Jeśli ograniczymy emisje gazów cieplarnianych, nadal możemy uratować niektóre z lodowców. Nadal mamy wybór” – podkreśla Macintosh.
Według pesymistycznych scenariuszy, zakładających, że emisje będą dalej rosnąć, lodowce Nowej Zelandii do końca tego stulecia zmniejszą swoją objętość o 80 proc. Autorzy badania zaznaczają, że lodowiec Brewster między 2016 a 2019 rokiem stracił 13 metrów sześciennych objętości. W samym 2018 roku było to aż 8 metrów sześciennych.
Tego, że zmiany klimatu wpływają na obserwowane już dziś zjawiska, dowodzą także niedawne badania dotyczące niedawnych anomalii na Syberii. Jak wynika z ustaleń międzynarodowego zespołu badaczy, ryzyko wystąpienia tegorocznej fali upałów było aż 600-krotnie większe ze względu na emisje gazów cieplarnianych. [Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.]
_
Z pełnymi wynikami badań można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock/Naruedom Yaempongsa