Udostępnij

Czego boją się ludzie? W 15 lat zmieniło się wszystko

18.06.2021

16 lat temu najbardziej baliśmy się terrorystów. W rok po arabskiej wiośnie na czoło listy tego, czego ludzie boją się najbardziej, wysforował się rozpad porządku społecznego. Zaraz po kryzysie migracyjnym, w 2016, na sporządzanej co roku liście największych zagrożeń dla ludzkości, pierwsze miejsce zajęły fale uchodźców. Dziś eksperci najwyżej umieszczają zmiany klimatu i choroby zakaźne.

Lektura corocznych raportów o zagrożeniach dla ludzkości (przygotowuje je Światowe Forum Ekonomiczne) to niezwykle ciekawa podróż w czasie, która pokazuje jak zmieniały się ludzkie lęki. Ale też mocno wyjaskrawia słabości naszego myślenia i nieumiejętność przewidywania przyszłości.

To nie powinno dziwić, bo przyszłość przewiduje się bardzo trudno. Prof. Jerzy Vetulani mówił, że tzw. futurologia służy głównie do tego, by przyszłe pokolenia mogły się śmiać z poprzednich. A nawet kiedy komuś uda się ta trudna sztuka, to i tak nie ma gwarancji, że inni mu uwierzą. Można być raczej pewnym, że mu nie uwierzą. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy całkowicie bezbronni.

Czego ludzie boją się najbardziej?

Pierwszy raport o stanie zagrożeń dla świata opublikowano w 2006 roku. Raporty mają w zamyśle pokazywać zagrożenia, które na nas czekają i ułatwiać politycznym i gospodarczym liderom przygotowanie się na nie.

W 2005 roku terroryści zaatakowali Londyn. W atakach zginęło 56 osób. W tym czterech napastników. Fot. Francis Tyers/Wikimedia. Czego najbardziej boją się ludzie?
W 2005 roku terroryści zaatakowali Londyn. W atakach zginęło 56 osób w tym czterech napastników. Fot. Francis Tyers/Wikimedia.

2006: pandemia grypy, zmiany klimatu i terroryzm

Wyróżniono w nim pandemię grypy, zmiany klimatu oraz terroryzm. Dlaczego w 2006 roku lista największych zagrożeń dla ludzkości tak wyglądała? Odpowiedź jest bardzo prosta. W 2005 roku w Stany Zjednoczone uderzył huragan Katrina, tsunami pojawiło się na Oceanie Indyjskim, a terroryści zaatakowali Londyn. Cały świat oglądał więc znicze zapalane dla 52 ofiar bomb, które zdetonowano między innymi w londyńskim metrze. Z kolei w styczniu 2006 roku media zaczęły „grzać” temat pandemii groźnej mutacji ptasiej grypy, która miała zabić nawet 150 milionów osób.

W 2006 roku zaczęło być widać załamanie na rynku nieruchomości w USA. W 2008 roku upadł bank Lehman Brothers, a skutki kryzysu odczuwaliśmy przez kolejne lata. Na zdjęciu widać ludzi protestujących w 2012 roku w ramach ruchu "Occupy". Fot. Shutterstock.
W 2006 roku zaczęło być widać załamanie na rynku nieruchomości w USA. W 2008 roku upadł bank Lehman Brothers, a skutki kryzysu odczuwaliśmy przez kolejne lata. Na zdjęciu widać ludzi protestujących w 2012 roku w ramach ruchu „Occupy”. Fot. Glynnis Jones/Shutterstock.

2008: kryzys finansowy

Ale już dwa lata później lista miała wyglądać inaczej. Główną uwagę skierowano na ryzyko załamania się systemu finansowego. Podnoszono także m. in. kwestie bezpieczeństwa żywnościowego, długich łańcuchów globalnych dostaw, a także dostępności energii. Dlaczego? Ponieważ w 2008 roku upadł Lehmann Brothers i realizowała się groźba światowego kryzysu gospodarczego. Do tego załamanie na rynkach finansowych wpłynęło na podwyżki cen żywności, co zwróciło uwagę na łańcuchy dostaw i zależność największych krajów od ich sprawnego funkcjonowania. O energii pomyślano z kolei dlatego, że w 2007 roku bardzo szybko drożała ropa naftowa.

Czego ludzie boją się najbardziej? Zwykle tego, o czym informują media. W 2011 roku na czołówkach gazet była arabska wiosna. W 2012 rozpad systemu społecznego trafił na czoło listy prezentującej największe zagrożenia dla ludzkości. To zdjęcie zrobiono w październiku 2011 w Jemenie. Fot. ymphotos / Shutterstock.com.
Czego ludzie boją się najbardziej? Zwykle tego, o czym informują media. W 2011 roku na czołówkach gazet była arabska wiosna. W 2012 rozpad systemu społecznego trafił na czoło listy prezentującej największe zagrożenia dla ludzkości. To zdjęcie zrobiono w październiku 2011 w Jemenie. Fot. ymphotos / Shutterstock.com.

2012: dystopia i cyberbezpieczeństwo

2012? Był to pierwszy raport, który oparto o nową formę sondażu. Na ten odpowiedziało niemal 500 ekspertów z całego świata. Największym zagrożeniem była wówczas dystopia. Z pomocą słowa będącego przeciwieństwem utopii, oznaczającego miejsce, gdzie dzieje się źle, a stosunki społeczne ulegają rozpadowi, zwracano uwagę na ryzyko rozpadu systemów politycznych, społecznych i gospodarczych. Miało to dotyczyć szczególnie tzw. krajów rozwijający się. Dlaczego akurat to wybiło się wówczas na czoło? To proste. 2011 rok świat mówił o arabskiej wiośnie.

Zwracano też uwagę na sprawy cyberbezpieczeństwa. Szczególnie na to, że „zsieciowanie” świata powoduje, iż problemy w jednym miejscu, mogą bardzo łatwo przynosić negatywne konsekwencje w zupełnie innym. Bardzo mądrze, bo to, jak mała jest dziś globalna wioska i jak szybko przenoszą się problemy, nie tylko te sieciowe, bardzo jasno pokazał Covid-19. Ale dlaczego zwrócono na to uwagę? W latach 2010 i 2011 sporo gazetowych nagłówków poświęcono komputerowemu robakowi, z pomocą którego amerykanie storpedowali program nuklearny Iranu. W 2011 roku doszło też do gigantycznego włamania, w którym hakerzy wykradli dane 70 mln użytkowników PlayStation. Pisały o tym niemal wszystkie gazety na świecie.

Zagrożenia dla ludzkości migracja
Czego ludzie boją się najbardziej? W 2016 roku niekontrolowana migracja została uznana za jedno z największych zagrożeń dla ludzkości. W 2015 roku rozpoczął się tzw. europejski kryzys migracyjny. Na zdjęciu widać, jak syryjscy uchodźcy czekają na granicy Grecji i Macedonii. Fot. Giannis Papanikos / Shutterstock.com.

2016: migracja i zmiany klimatu

Przeskakując o kilka lat do przodu, lądujemy w 2016 roku i świecie, który był szczególnie przerażony dwoma zagrożeniami. Jednym były wielkie migracje, nad którymi może nie udać się zapanować. Drugim, związana z migracjami, kwestia zmian klimatu. A gdzieś w tym wszystkim pojawiła się też broń masowego rażenia. Nie trzeba długo szukać w pamięci, by znaleźć źródła lęków związanych z migracją. 2015 był rokiem tzw. europejskiego kryzysu migracyjnego, kiedy telewizja raczyła nas codziennie widokiem tłumów uchodźców chcących szukać schronienia w krajach Unii Europejskiej, a politycy rozgrzewali emocje licząc, że wykorzystają je w wyborach.

Dodatkowo w grudniu 2015 roku podpisano Porozumienie Paryskie, w którym sygnatariusze zobowiązywali się do działań mających na celu utrzymanie globalnego ocieplenia w ryzach. Towarzyszyło temu oczywiście ogromne zainteresowanie mediów, które stworzyło ekspertom okienko do opowiedzenia o tym, co dzieje się ze światem i co mogą przynieść kolejne dekady. A nakreślony przez nich obraz nie należał do najbardziej optymistycznych. Ale – co ciekawe – kryzys klimatyczny nie zniknął w kolejnych latach z corocznej listy największych zagrożeń dla ludzkości.

W 2021 roku za największe zagrożenia dla ludzkości uznano m.in. choroby zakaźne i gospodarcze skutki pandemii, ale też kryzys klimatyczny. Fot. Orso / Shutterstock.com.
W 2021 roku za największe zagrożenia dla ludzkości uznano m.in. choroby zakaźne i gospodarcze skutki pandemii, ale też kryzys klimatyczny. Fot. Orso / Shutterstock.com.

2021: choroby zakaźne i kryzys klimatyczny

On i jego skutki takie jak ekstremalne zdarzenia pogodowe, zdominowały ją też w kolejnych pięciu latach (wraz z „bronią masowego rażenia”). Być może dlatego, że było to pięć najcieplejszych lat w historii prowadzonych przez ludzi pomiarów, co skutecznie przypomina o tym, że klimat się zmienia. A prasowe nagłówki regularnie donosiły o pożarach lasów i puszczy, suszach i rekordach temperatur. Zmiany klimatu dominowały więc na liście w kolejnych latach. Aż do 2021 roku, kiedy dołączyły do nich… choroby zakaźne.

Czego ludzie boją się najbardziej? Od kilku lat na liście największych zagrożeń ludzkości dominuje kryzys klimatyczny i jego skutki. Na zdjęciu widać pożar lasu w Australii. Fot. VanderWolf Images/Shutterstock.
Czego ludzie boją się najbardziej? Od kilku lat na liście największych zagrożeń ludzkości dominuje kryzys klimatyczny i jego skutki. Na zdjęciu widać pożar lasu w Australii. Fot. VanderWolf Images/Shutterstock.

Ich powrót wynikał z tego, że pandemia pokazała nam, w jakim stopniu choroby zakaźne mogą wywrócić nasze życie do góry nogami. Nie piszę tego jednak, by być złośliwym wobec ekspertów, którzy są po prostu ludźmi i padają ofiarą takich samych błędów w myśleniu, jak wszyscy inni. W tym wypadku jest to, błąd, który psycholodzy nazywają heurystyką dostępności. Polega ona na tym, że rzeczom, które lepiej pamiętamy i wzbudzającym większe emocje, przypisujemy większe znaczenie i prawdopodobieństwo niż jest w rzeczywistości. A najlepiej pamiętamy i najmocniej emocjonujemy się oczywiście tym, co wydarzyło się niedawno.

Przeceniamy znaczenie zagrożeń, które mamy w pamięci, a nie doceniamy tych, które jeszcze się nie zrealizowały. Wyjątki się oczywiście zdarzają. Jednym z nich była np. dziura ozonowa [Czytaj więcej: „Najbardziej optymistyczna opowieść współczesnego świata, którą jednak mało kto zna”], kiedy zareagowaliśmy na ostrzeżenia naukowców i uprzedziliśmy katastrofę. Innym jest kryzys klimatyczny, którego znaczenie dostrzegamy, ale nie odpowiadamy na nie z koniecznym zaangażowaniem.

Antykruchość

Nie oznacza to jednak, że jesteśmy bezbronni, kiedy chodzi o przyszłe kryzysy. Możemy budować społeczeństwa, państwa i systemy, które są antykruche. To koncepcja zaproponowana przez Nassima Taleba, który jest bardzo wpływowym, ale też niełatwym i wymagającym libańsko-amerykańskim intelektualistą. Postulat antykruchości opiera się o tezę, że nie potrafimy przewidzieć kształtu wszystkich przyszłych zagrożeń, bo nasza wiedza i umiejętności przewidywania są zbyt ograniczone. A problemem są też mechanizmy rządzące społeczeństwem. W tym na przykład to, że jako społeczeństwo nie potrafimy właściwie wartościować sądów różnych ludzi. Jedno możemy jednak przewidzieć. To że różne wstrząsy będą się zdarzać. Należy się więc skupić nie tyle na przewidywaniu przyszłych zagrożeń, co na budowaniu zbiorowej odporności na nieprzewidziane złe wydarzenia oraz tworzeniu społeczeństw, państw, miast, wstaw dowolne, które są antykruche.

Radzą sobie w sytuacji zagrożenia nawet wtedy, kiedy nikt go nie przewidział. Więcej nawet. Potrafią z kryzysu korzystać. To prosta myśl, ale jej zastosowanie zupełnie zmieniłoby sposób, w jaki budujemy państwa i miasta.

Fot. Shutterstock/OSORIOartist.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w gazetach lokalnych i branżowych. Bloguje na Krowoderska.pl.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.