Nawet 500 tysięcy małż ugotowało się żywcem na nowozelandzkiej wyspie

2985
1
Podziel się:

Aż pół miliona małż mogło zginąć na plaży jednej z wysp Nowej Zelandii. Problem uwiecznili na nagraniu mieszkańcy, przerażeni niecodziennym widokiem. Władze wszczęły oficjalne dochodzenie, a jako przyczynę wymarcia mięczaków wskazuje się „stres cieplny”, spowodowany przez upał. Eksperci zwracają przy okazji uwagę na problem zmian klimatycznych, przekładających się na wzrost temperatur wód powierzchniowych.

O problemie małż na nowozelandzkiej Wyspie Północnej jako pierwsi poinformowali mieszkańcy, którzy nagrali martwe mięczaki, leżące na jednej z tamtejszych plaż. Na filmie Brandona Fergusona zobaczyć możemy tysiące osobników, które ucierpiały najprawdopodobniej w wyniku wysokich temperatur, z jakimi Nowozelandczycy mają do czynienia tego lata.

„Po zapachu wyczuliśmy, że są martwe, choć większość skorup została już wyczyszczona przez mewy i inne morskie stworzenia. Wciąż były setki pełnych małż, umierających lub martwych, a niektóre po prostu unosiły się w wodzie. (…) Ten widok rozdzierał serce” – opowiedział Ferguson lokalnemu dziennikowi Northern Advocate. Według mężczyzny martwych osobników było ponad 500 tysięcy.

Władze oświadczyły, że w sprawie masowego wymarcia prowadzone jest dochodzenie, wzywając przy tym ludzi, by nie zbierali ani nie spożywali napotkanych tam omułków.

THERES NO MORE MUSSELS AT THE BLUFF!! THEY'RE ALL DEAD THE WHOLE FUCKEN LOT

Opublikowany przez Brandona Fergusona Sobota, 8 lutego 2020

Według Andrew Jeffs’a, naukowca morskiego z University of Auckland, małże uwiecznione na nagraniu przez Fergusona prawdopodobnie umarły z powodu „stresu cieplnego”, spowodowanego warunkami pogodowymi na plaży. Zdaniem badacza, nie jest wykluczone, że z biegiem lat mięczaki mogą całkowicie zniknąć z Nowej Zelandii, jeśli temperatury nadal będą wzrastać. „W wielu innych krajach obserwujemy wycofywanie się gatunków, które dostosowują się do wzrostu temperatury, związanego ze zmianami klimatu” – powiedział Jeffs, cytowany przez portal Business Insider.

Według rządowego raportu, dotyczącego lata 1981-2018, średnie temperatury powierzchni wód (w czterech głównych regionach oceanicznych Nowej Zelandii) wzrastały w tempie między 0,1 a 0,2 stopnia Celsjusza na dekadę. W dokumencie podkreślono rolę, jaką pełnią oceany wokół kraju, jeśli chodzi o pochłanianie dwutlenku węgla z atmosfery. Tymczasem, jak zaznaczono, im cieplejsza jest woda, tym mniej akwen jest w stanie wchłonąć gazów cieplarnianych, w tym dwutlenku węgla. [Wyczerpująco problematykę pochłaniania CO2 przez oceany omawia portal Nauka o klimacie]

Równocześnie, wzrost temperatur wskazano w raporcie jako zagrożenia dla żyjących tam zwierząt, natomiast związany ze zmianami klimatycznymi wzrost poziomu mórz – jako niebezpieczeństwo dla przybrzeżnych społeczności. Problem zmian klimatycznych, co warto podkreślić, wydaje się być wyjątkowo ważny dla nowozelandzkiego społeczeństwa. W zeszłorocznych protestach klimatycznych udział wzięło – według wyliczeń aktywistów – nawet 3,5 proc. populacji kraju. Ustawa dotycząca neutralności klimatycznej Nowej Zelandii do roku 2050 została przegłosowana zdecydowaną większością głosów – ponad politycznymi podziałami – w stosunku 119 do 1. [Przeczytać można o tym TUTAJ i TUTAJ]

_

Zdjęcie: Shutterstock/C E Newman

Podziel się: