Parę dni temu bardzo poważnie uszkodzone zostały biegnące po dnie Bałtyku gazociągi Nord Stream 1 i 2. Najprawdopodobniej był to sabotaż dokonany przez Rosję. Co ta awaria oznacza dla bezpieczeństwa energetycznego Polski? I jaki ma wpływ na klimat?
Ostatni rok obfituje w zdarzenia rodem z sensacyjnych powieści szpiegowskich lub tych z gatunku political fiction. Niestety, są one jak najbardziej prawdziwe. Jednym z nich jest bardzo poważne uszkodzenie rurociągów Nord Stream 1 i 2, które samo w sobie jest informacją z pierwszych stron gazet. Ale bardzo ważne są też konsekwencje ataku na te gazociągi.
Atak na Nord Stream a bezpieczeństwo energetyczne Polski
W naszej części Europy niemiecko-rosyjskie gazociągi na dnie Morza Bałtyckiego nie cieszyły się zbytnią sympatią. Dogadywanie się Niemiec z Rosją za plecami, wbrew woli i interesom wielu państw regionu budziło zrozumiałe oburzenie. Także, a może przede wszystkim w naszym kraju, gdzie budowę Nord Streamów porównywano nawet ze współczesną wersją paktu Ribbentrop- Mołotow.
Patrząc z tej perspektywy, bardzo dobrze się stało, że te rurociągi spotkał przykry wypadek. Dzięki temu polityka energetyczna RFN w przyszłości siłą rzeczy będzie musiała być nieco mniej absurdalna i szkodliwa niż do tej pory.
(Dokładniej, uszkodzone zostały obie nitki gazociągu Nord Stream 1 oraz jedna z dwóch nitek gazociągu NS 2. Druga z nitek NS 2 ocalała – jej zdolności przesyłowe to 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. W związku z agresją Rosji na Ukrainę NS 2 nie został jednak nigdy oddany do użytku. Jeśli zaś chodzi o NS 1, to gaz przestał nim płynąć ponad miesiąc temu. Oficjalnym powodem wstrzymania przez Rosję przesyłu gazu tym rurociągiem były problemy techniczne, których jakoby nie dało się usunąć ze względu na nałożone na Federację Rosyjską sankcje.)
Zagrożenie dla Baltic Pipe
Jednak sabotaż dokonany na gazociągach Nord Stream przypomina nam też o czymś bardzo niepokojącym. Skoro Rosjanie (bo kto inny?) mogli wysadzić własną infrastrukturę, na którą wydali ogromne pieniądze, to raczej nie będą mieli oporów przed wysadzeniem cudzej. W tym na przykład niedawno oddanego gazociągu Baltic Pipe, łączącego Polskę ze złożami gazu w Norwegii.
A rurociąg ten jest bardzo ważny dla naszego bezpieczeństwa energetycznego. Zwłaszcza tej zimy – o ile oczywiście będzie bez zakłóceń tłoczyć norweski gaz.
Atak na NS przypomina więc również o tym, jak ważna jest dywersyfikacja źródeł dostaw krytycznych surowców. Przede wszystkim zaś o tym, że krytycznej infrastruktury energetycznej trzeba pilnować i chronić. Szczególnie jeśli za sąsiada ma się wrogie, nieprzewidywalne, barbarzyńskie, dokonujące aktów terroru i sabotażu państwo, jakim jest Federacja Rosyjska. A do tego potrzebna jest nowoczesna i sprawna marynarka wojenna.
Ale zamieszanie wokół Nord Streamów przypomina nam o czymś jeszcze.
Zagrożenie dla klimatu
Rozszczelnienie gazociągów ma też wpływ na klimat naszej planety. Dlaczego? Jak silny jest ten wpływ? Czy w ogóle jest się czym przejmować?
Gaz ziemny składa się głównie z najprostszego węglowodoru – metanu (CH4). A metan to drugi po dwutlenku węgla najważniejszy gaz cieplarniany.
Czytaj także: Naukowcy alarmują: stężenie metanu w atmosferze rośnie niepokojąco szybko
(Ktoś mógłby powiedzieć, że nieprawda, i że to para wodna jest najważniejszym gazem cieplarnianym. Jeśli mają Państwo takie wątpliwości, polecam artykuły: „Mit: Para wodna jest najważniejszym gazem cieplarnianym, więc CO2 się nie liczy” oraz „Para wodna – klimatyczny ‘dopalacz’ ”.)
Co prawda w momencie rozszczelnienia rurociągami nie przesyłano gazu, ale były one nim wypełnione. Szacuje się, że w wyniku uszkodzenia Nord Streamów do atmosfery mogło dostać się ponad 100 tys. ton metanu. To zatem jeden z największych pojedynczych wycieków gazu ziemnego w historii, porównywalny do rekordowego wycieku z roku 2016, jaki miał miejsce w Aliso Canyon w USA.
A wpływ każdej tony metanu uwolnionej do atmosfery na klimat jest o wiele silniejszy niż wpływ tony dwutlenku węgla (CO2). W ciągu 20 lat od chwili emisji jedna tona metanu ogrzewa naszą planetę tak jak 86 ton CO2, a w ciągu 100 lat od emisji – tak jak 34 tony CO2. Z czasem ocieplający wpływ metanu jest coraz słabszy, bo gaz ten utlenia się do dwutlenku węgla i pary wodnej.
Widać więc, że w horyzoncie 20 lat wycieki z NS odpowiadają więc emisji ok. 10 milionów ton CO2. To dużo, ale dla porównania cała Polska emituje rocznie ponad 300 mln ton CO2.
Wyciek z Nord Stream to tylko mały ułamek rocznej emisji metanu
Metanowe bąble wydobywające się z dna Bałtyku nie dają nam jednak zapomnieć o jeszcze jednym bardzo poważnym problemie.
Czytaj także: LNG budzi obawy. W tle zagrożenie metanem i klimat
Emisja metanu z uszkodzonych gazociągów Nord Stream, choć rekordowa, stanowi raptem ok. 0,14 proc. rocznej światowej emisji tego gazu, związanej z działalnością sektora gazowego i naftowego. Co – raz jeszcze – nie znaczy wcale, że wyciek z NS jest niewielki. Po prostu suma wycieków ze wszystkich instalacji do wydobycia, przesyłu i przechowywania gazu, jak i wycieków związanych z wydobyciem ropy naftowej jest ogromna. I ma bardzo silny wpływ na ocieplenie klimatu.
Nie tylko metan, ale i CO2
Nawet jeśli branża gazowo-naftowa poradziłaby sobie w stu procentach z wyciekami gazu ziemnego, to przecież spalanie tego paliwa jest źródłem emisji dwutlenku węgla. Zwykle mniejszym niż spalanie węgla (na jednostkę uzyskanej energii), ale wciąż bardzo dużym. Na przykład, emisja CO2 z nowoczesnych elektrowni gazowych, w przeliczeniu na jednostkę wyprodukowanej energii elektrycznej będzie około trzy razy niższa niż w przypadku elektrowni węglowych. Ale trzy razy mniej niż „bardzo dużo” to jednak dalej „dużo”.
Czytaj także: „Niskoemisyjny” gaz ziemny i „znikomy” wpływ człowieka na zmiany klimatu – tak manipuluje nami PGE [KOMENTARZ]
Dlatego w trosce o klimat – a w zasadzie o własną przyszłość – powinniśmy najszybciej jak się tylko da odchodzić od paliw kopalnych. Nie tylko od węgla i ropy naftowej. Także od gazu ziemnego. I to nie tylko od gazu rosyjskiego, ale też od norweskiego czy od gazu LNG wożonego statkami z USA, Kataru albo Algierii. Czym je zastąpić? Odpowiedź jest znana od dawna: niskoemisyjnymi źródłami energii – energią jądrową, wiatrową i fotowoltaiką.
–
Grafika tytułowa: Frame Stock Footage/Shutterstock/Twitter