Udostępnij

„Niskoemisyjny” gaz ziemny i „znikomy” wpływ człowieka na zmiany klimatu – tak manipuluje nami PGE [KOMENTARZ]

21.02.2022

Polska Grupa Energetyczna to największy emitent gazów cieplarnianych w naszym kraju i właściciel m. in. największej elektrowni węglowej w Europie – Bełchatowa, który sam jeden emituje tyle CO2 co cała Słowacja.

PGE twierdzi jednak, że dba o klimat i środowisko, a oficjalny przekaz spółki jest pełen manipulacji i greenwashingu.

Na przykład, PGE nazywa elektrownie gazowe „niskoemisyjnymi źródłami energii”, choć są one bardzo szkodliwe dla klimatu.

Koncern neguje też podstawowe fakty dotyczące globalnego ocieplenia.

Firmy zarabiające na wydobyciu paliw kopalnych lub na produkowanej z nich energii nie od dziś próbują pokazywać nam rzeczywistość zniekształconą niczym w krzywym zwierciadle. Na przykład zrzucając na innych swoje błędy i wieloletnie zaniedbania. Albo też kreując się na firmy dbające o środowisko i naszą Planetę. Przykładów jest bez liku.

Skupmy się tu na Polskiej Grupie Energetycznej (PGE). Zwłaszcza na wchodzącym w jej skład koncernie PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (PGE GiEK).

Dlaczego właśnie na nich?

Rekordzista pod względem emisji CO2

PGE GiEK to właściciel m. in. spalającej węgiel brunatny Elektrowni Bełchatów i przylegającej do niej kopalni odkrywkowej. A Bełchatów to nie tylko największa pod względem mocy elektrownia węglowa w Europie i jedna z kilku największych na świecie.

Według niektórych źródeł w 2018 roku z wynikiem prawie 38 milionów ton CO2 polska elektrownia zajęła też pierwsze miejsce wśród wszystkich elektrowni węglowych świata pod względem całkowitej emisji dwutlenku węgla.

Być może jednak autorzy pracy naukowej, z której pochodzi ten globalny ranking mieli ograniczony dostęp do danych dotyczących chińskiej energetyki. Wtedy Bełchatów byłby w 2018 roku „jedynie” jedną z kilku elektrowni na świecie o największych emisjach CO2.

W roku 2020 emisje Bełchatowa były niższe niż w 2018, ale dalej gigantyczne – ponad 30 mln ton CO2. To tyle, ile w tym samym roku wyemitowała cała Słowacja.

Dlaczego emisja CO2 z Elektrowni Bełchatów spadła między rokiem 2018 a 2020? Częściowo winna tu była pandemia, ale powodów może być więcej.

Historyczne rekordy

Warto przypomnieć, że w roku 2019 w należącej również do PGE Elektrowni Opole rozpoczęły pracę dwa bloki energetyczne. Ich łączna moc to 1800 MW. I pewnie właśnie dlatego Opole – trzecia co do wielkości elektrownia węglowa w Polsce – zanotowała w roku 2020 wzrost emisji CO2 aż o 38% i wyemitowała prawie 10 milionów ton dwutlenku węgla.

Wciąż jednak żadna inna elektrownia w Europie nie szkodzi klimatowi tak bardzo jak Bełchatów. Zaś PGE GiEK, będąca poza Bełchatowem i Opolem właścicielem także innych elektrowni, jest największym emitentem CO2 wśród wszystkich polskich firm.

Koncern ten emituje więcej dwutlenku węgla niż wiele rozwiniętych gospodarczo, średniej wielkości państw.

Czytaj także: 10 największych emitentów CO2 w Europie to elektrownie węglowe i Ryanair

W dodatku cała PGE emituje ostatnio rekordowo dużo gazów cieplarnianych – w trzecim kwartale 2021 było to 17.9 mln ton CO2. Co nie dość, że jest historycznym rekordem, to jeszcze oznacza wzrost o 22.8% rok do roku.

Mistrzowie greenwashingu

Koncern przedstawia jednak swoją działalność jako rzekomo bardzo przyjazną dla środowiska. PGE, w tym PGE GiEK mają w dorobku naprawdę groteskowe, a czasem i zabawne przykłady „greenwashingu”.

Choćby słodkie zdjęcia z leśnymi zwierzętami, a także przechwycenie terminu „greenwashing” („od dzisiaj PGE umyje Twój samochód elektryczny za darmo. #Greenwashing to dla nas przede wszystkim czysty elektryk zasilany czystą energią.”).

Znajdziemy też spot pokazujący koncern jako producenta „zielonej energii”. Tyle, że w rzeczywistości energia pochodząca ze źródeł niskoemisyjnych stanowi na razie drobną część całej energii elektrycznej produkowanej przez PGE.

Czytaj także: Nabrani na greenwashing. Unia krytykuje firmy oferujące produkty ekologiczne jedynie w teorii

Mamy wreszcie dość kuriozalną kampanię reklamową sprzed kilku lat, prowadzoną pod hasłem „Robimy prąd, góry, jeziora i lasy”. To aluzja m. in. do Góry Kamieńskiej – sztucznego wzgórza, które powstało ze skał i ziemi pierwotnie przykrywających pokłady węgla brunatnego.

A także do jeziora, które miałoby powstać w miejscu, gdzie teraz znajduje się gigantyczna dziura w ziemi. Czyli sąsiadująca z Elektrownią Bełchatów kopalnia odkrywkowa.

Spot internetowy. Część kampanii – robimy prąd, góry, jeziora i lasy. PGE

Demonstrowanie troski o środowisko i klimat nie przeszkadza jednak koncernowi podważać ustaleń nauki na temat przyczyn zmiany klimatu. Szczególnie jeśli akurat ktoś odpowiedzialny za przekaz uzna, że może to być dla firmy korzystne. Najwyraźniej PGE kieruje się hasłem „whatever works” – cokolwiek zadziała. Ale o tym za chwilę.

Ceny energii, czyli jak manipulować za pomocą prawdziwych liczb

W ostatnim czasie dużo kontrowersji i silnych emocji wzbudziła kampania reklamowa, za którą stoi Towarzystwo Gospodarcze „Polskie Elektrownie”. To grupa producentów energii kontrolowanych przez Skarb Państwa. Czyli de facto przez rządzących krajem polityków. Wśród zaangażowanych w kampanię koncernów jest też m. in właśnie Polska Grupa Energetyczna.

Czytaj także: Frank Bold: 5 milionów gospodarstw wprowadzonych w błąd przez Tauron

Z bilbordów wiszących w wielu polskich miastach dowiemy się, że „polityka klimatyczna Unii Europejskiej to droga energia i wysokie ceny” oraz że za 60% kosztów produkcji energii elektrycznej odpowiada unijna polityka klimatyczna – opłaty za emisję CO2.

Jest to bardzo skuteczna manipulacja, a podana liczba jest … prawdziwa. Jednak wielu ludzi rozumie ją tak, że opłaty za emisje CO2 odpowiadają za 60% kwoty, którą płacimy „za prąd”.

Co nie jest prawdąkoszty produkcji energii to tylko część rachunku za energię elektryczną, jaki dostają indywidualni odbiorcy.

Koncerny energetyczne nie chwalą się również swoim zyskami, a te są niemałe.

Nie wszyscy też wiedzą, że wpływy z opłat za emisję CO2 (25 miliardów złotych w roku 2021) zasilają budżet państwa, a duża część z tych pieniędzy powinna być przeznaczona na transformację energetyczną, w tym na tak pilną transformację naszego archaicznego systemu elektroenergetycznego.

Jak ładnie ujął to mój kolega, nie od dziś pracujący w polskiej energetyce:

Od dwudziestu lat opowiadane są legendy o transformacji energetycznej, a efektów nie widać – bo ich nie ma!

Dodał przy tym, że za indolencję w zakresie budowy tak bardzo potrzebnej nam dziś energetyki jądrowej, a szerzej: za wiele innych zaniedbań w krajowej energetyce odpowiadają wszystkie, bez wyjątku, ekipy rządzące po roku 1989.

bełchatów odkrywka
Kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego sąsiadująca z Elektrownią Bełchatów. Elektrownia Bełchatów to największa pod względem mocy elektrownia węglowa w Europie i jedna z kilku największych na świecie. fot Damian Lugowski/Shutterstock

Kto naprawdę odpowiada za wysokie ceny energii?

No właśnie. Skoro od dawna było wiadomo że prąd z węgla będzie obłożony dodatkowymi, coraz wyższymi opłatami klimatycznymi, a ten pochodzący ze źródeł niskoemisyjnych nie będzie, to chyba uczciwiej byłoby powiedzieć, że za wysokie ceny energii elektrycznej w Polsce największą odpowiedzialność ponoszą polscy politycy.

I to bynajmniej nie tylko politycy rządzący krajem od 2015 roku.

„Na konto” PiS trzeba zapisać fatalną decyzję o zablokowaniu rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie. Należy też dodać zmianę sposobu rozliczenia energii wyprodukowanej w domowych instalacjach fotowoltaicznych. Co zapewne zahamuje w Polsce do niedawna bardzo dynamiczny rozwój energetyki słonecznej.

Czytaj także: Fotowoltaika. Nowy system rozliczeń niemal PODWAJA czas potrzebny na zwrot inwestycji

(Z drugiej strony, rekordowy „boom” na fotowoltaikę w ostatnich latach był wynikiem właściwych decyzji podjętych za rządów Prawa i Sprawiedliwości, a konkretnie uruchomienia programu „Mój prąd”.)

Obecny rząd na szczęście zdecydował, że będziemy wreszcie mieli elektrownię jądrową. O tym gdzie ona powstanie i kto ją zbuduje dowiedzieliśmy się dopiero w połowie drugiej kadencji PiS.

Jeśli chodzi o podejście do energetyki, to PO z PSL nie były lepsze. Zamiast budować elektrownię atomową, rząd Tuska zdecydował się na budowę nowych bloków węglowych w elektrowni Opole.

Na taki poziom szczerości, jakim byłoby wskazanie polityków jako winnych wysokim cenom energii w kampanii prowadzonej przez państwowe spółki raczej nie mamy co liczyć.

Wróćmy do PGE i do innego tematu, w którym koncern próbuje nami manipulować.

Zazielenianie „błękitnego paliwa”

W oficjalnym przekazie PGE GiEK często pojawia się hasło „niskoemisyjny gaz ziemny”. Jest tak choćby w informacjach o planowanych przez koncern nowych blokach gazowych w elektrowni Rybnik i elektrowni Dolna Odra.

PGE chwali się, że inwestycja w błękitną moc istotnie przyczyni się do realizacji celów klimatycznych UE, co doskonale wpisuje się w strategiczne kierunki rozwoju Grupy PGE.”

Jak podkreśla w reklamie prezes PGE:

W tym obszarze mamy przed sobą ambitny projekt konwersji źródeł węglowych na paliwo gazowe, którego realizacja przyspieszy osiągnięcie neutralności klimatycznej przez Polskę.”

Zobaczmy, jak to wygląda w szczegółach na przykładzie Elektrowni Dolna Odra, do tej pory zasilanej węglem kamiennym:

Po zakończeniu budowy, w czwartym kwartale 2023 roku, do polskiej sieci popłynie energia wytworzona ze źródła niskoemisyjnego. To oznacza, że bloki gazowe z nawiązką będą spełniały normy środowiskowe wymagane przez Unię Europejską; ich emisyjność będzie kształtowała się na poziomie około 320 kg CO2/MWh wobec wymaganych norm unijnych na poziomie 550 kgCO2/MWh. (…) nowe jednostki będą w stanie osiągnąć poziom emisyjności nawet trzykrotnie niższy od emisyjności jednostek węglowych starszej generacji, obecnie funkcjonujących w polskim systemie elektroenergetycznym

Prawdziwe liczby, fałszywe wnioski

Podobnie jak w przypadku cen energii, również tu podawane liczby są prawdziwe.

Prawdą jest też, że emisja dwutlenku węgla z tych nowych bloków gazowych, w przeliczeniu na jednostkę wyprodukowanej energii elektrycznej – na przykład megawatogodzinę – będzie około trzy razy niższa niż w przypadku bloków węglowych.

Jak również to, że nowe elektrownie gazowe są niestety w polskim systemie energetycznym konieczne, by móc zrezygnować z elektrowni węglowych.

Prawdą jest wreszcie dobra współpraca energetyki gazowej ze zmiennymi źródłami odnawialnymi, o której wspomina PGE:

Nowe bloki będą się charakteryzować także wysoką elastycznością, co ma istotne znaczenie ze względu na dużą moc zainstalowaną lądowych farm wiatrowych na Pomorzu.(*)

Trzykrotna redukcja emisji CO2, jaką uzyskujemy przechodząc z węgla na gaz to bardzo duże osiągnięcie. Lepsza nowa „gazówka” niż bloki węglowe Bełchatowa czy innej starej elektrowni na węgiel.

Lepiej” nie zawsze znaczy „dobrze”

Tyle że trzy razy mniej niż „bardzo dużo” to wciąż „dużo”, prawda? A już na pewno nie uprawnia do nazywania gazu źródłem niskoemisyjnym.

Naprawdę niskoemisyjna jest energetyka jądrowa (3 kg CO2/MWh), wiatrowa (4 kg CO2/MWh) i fotowoltaika (5 kg CO2/MWh). Jak widać, emisyjność tych źródeł jest przynajmniej kilkadziesiąt! razy niższa niż emisyjność najnowocześniejszych bloków gazowych.

Podobnie jak w przypadku cen energii, ważniejsze jest tu jednak to, czego PGE nam nie mówi. A nie mówi choćby tego, że wpływ gazu ziemnego na klimat nie ogranicza się niestety tylko do emisji dwutlenku węgla powstającego przy spalaniu gazu.

Emisje metanu

Główny składnik gazu ziemnego – metan – sam jest silnym gazem cieplarnianym. Korzystanie z gazu ziemnego jako źródła energii wiąże się więc nie tylko z emisją dwutlenku węgla. Oznacza również emisję metanu, której źródłem są wycieki gazu ziemnego podczas jego wydobycia, transportu i składowania.

Czytaj także: Naukowcy alarmują: stężenie metanu w atmosferze rośnie niepokojąco szybko

A każda tona metanu wypuszczonego do atmosfery ogrzewa Ziemię kilkadziesiąt razy silniej niż tona CO2. W ciągu pierwszych dwudziestu lat od chwili emisji – 86 razy bardziej, a w ciągu pierwszych stu lat – 34 razy bardziej. (Metan stopniowo utlenia się do dwutlenku węgla, i dlatego jego ocieplający wpływ na klimat maleje z czasem.)

Porównując elektrownie gazowe i węglowe pod kątem ich wpływu na klimat nie wystarczy więc patrzeć tylko na emisje dwutlenku węgla. Trzeba też wziąć pod uwagę emisje metanu.

I wtedy okazuje się, że „gazówki” nie muszą być wcale aż 3 razy mniej destrukcyjne dla klimatu niż „węglówki”. „Klimatyczny zysk” z zamiany węgla na gaz może być wtedy dużo mniejszy niż wynika tylko z redukcji emisji CO2. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że dla powstrzymania katastrofy klimatycznej kluczowe są najbliższe dwie, maksimum trzy dekady.

metan infografika
Każda tona metanu wypuszczonego do atmosfery ogrzewa Ziemię kilkadziesiąt razy silniej niż tona CO2. Infografika autorstwa portalu „Nauka o klimacie” pokazuje udział paliw kopalnych w emisjach metanu.

„Ślad metanowy” też jest ważny

O ile mniejszy będzie ten „klimatyczny zysk” związany ze zmianą paliwa, to już zależy od tego skąd pochodzi gaz. (a konkretnie od wielkości wycieków gazu do atmosfery) i od rodzaju używanego węgla. Bo żeby jeszcze bardziej skomplikować obraz – korzystanie z węgla, a przynajmniej niektórych jego rodzajów też jest związane z emisjami metanu. Gaz ten jest w znacznych ilościach emitowany z głębinowych kopalń węgla kamiennego.

Czytaj także: Ogromne ilości kopalnianego metanu w atmosferze. Polska wypuszcza go najwięcej w Europie

Niemniej jednak, w skrajnych sytuacjach, w perspektywie najbliższych 20 lat wpływ elektrowni gazowych na klimat może być nawet większy niż wpływ nowoczesnych elektrowni węglowych, spalających węgiel pochodzący z kopalń o niskich wyciekach metanu.

Co oczywiście nie oznacza, że tak będzie w przypadku nowych bloków elektrowni Dolna Odra. Ich „ślad metanowy” będzie zależał od źródła „błękitnego paliwa”. Najprawdopodobniej będzie mniejszy w przypadku gazu pochodzącego z Norwegii. Będzie za to większy w przypadku dostarczanego do terminala LNG w Świnoujściu gazu z USA.

Tak czy inaczej, wpływ nowych „gazówek” na klimat będzie duży, i znacznie większy niż pokazuje to PGE. Dlatego też jak najszybciej potrzebujemy w Polsce mieć dużo więcej elektrowni wiatrowych i słonecznych. Musimy także budować bloki jądrowe – właśnie po to, by produkując energię elektryczną móc spalić mniej „błękitnego paliwa”.

Nazywanie gazu ziemnego niskoemisyjnym paliwem trudno jest uznać tylko za manipulację – jest to raczej jawny fałsz. Jednak PGE GiEK ma na swoim koncie jeszcze większe kłamstwa. A możemy je poznać m. in. dzięki znanej organizacji ekologicznej.

PGE kontra Greenpeace

Greenpeace Polska od dawna punktuje politykę oraz działania (lub ich brak) ze strony PGE.

Organizacja ta znana jest ze spektakularnych akcji. Na przykład tej, gdy aktywiści weszli na chłodnię kominową elektrowni Bełchatów, domagając się odejścia od spalania węgla.

A także z ostatniej odpowiedzi na kampanię (dez)informacyjną Polskich Elektrowni dotyczącej cen energii, o której mowa była wcześniej. Aktywiści przerobili billboardy zaklejając „polityka klimatyczna Unii Europejskiej” słowem „węgiel” w haśle „polityka klimatyczna Unii Europejskiej = droga energia i wysokie ceny”, doklejając „manipulują” za słowami „Polskie Elektrownie” i przekreślając zdanie „Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60% kosztów produkcji energii”.

PGE i kłamstwa o zmianie klimatu

Ale mniej głośne i efektowne działania Greenpeace wymierzone przeciw państwowemu koncernowi są nie mniej cenne i interesujące. Na przykład, organizacja pozwalała PGE GiEK, domagając się od koncernu odejścia od spalania węgla najpóźniej do roku 2030.

„W odpowiedzi dostaliśmy pisma, które świadczą o tym, że koncern podważa wiedzę naukową dotyczącą klimatu a nawet sugeruje, że dalsze pogłębianie się kryzysu klimatycznego może być korzystne” mówiła niedawno Katarzyna Bilewska, rzeczniczka prasowa Greenpeace.

Poniżej, za Greenpeace Polska cytuję wybrane fragmenty odpowiedzi PGE. Komentarz jest chyba zbędny, poza takim, że praktycznie wszystkie argumenty i twierdzenia koncernu są fałszywe. Stwierdzenie o „korzystnych efektach na rzecz naturalnej roślinności” można w najlepszym razie uznać za półprawdę.

Tymczasem ze stanowiska międzynarodowych środowisk naukowych w zakresie określenia wpływu antropogennych gazów na efekt cieplarniany wynika, że wpływ gazów antropogennych, w tym CO2 i CH4 na efekt cieplarniany jest znikomy.”

Nie ma żadnych przekonywujących dowodów naukowych, że ludzkie uwolnienie dwutlenku węgla, metanu czy innych gazów cieplarnianych powoduje bądź spowoduje w przewidywalnej przyszłości katastrofalne ocieplenie ziemskiej atmosfery /zakłócenie klimatu Ziemi. Ponadto, istnieje istotny naukowy dowód, że wzrosty atmosferycznego dwutlenku węgla wywołują wiele korzystnych efektów na rzecz naturalnej roślinności i środowiska na Ziemi”.

Działalność Pozwanego nie zagraża ani tym bardziej nie narusza środowiska jako dobra wspólnego”.

Nie ma podstaw do twierdzenia, iż sam Pozwany poprzez swoją działalność przyczynia się do globalnych zmian klimatu”.

W odniesieniu do całkowitych emisji zarówno w skali regionalnej, jak i w porównaniach międzynarodowych, dane wyraźnie wskazują na znikome znaczenie emisji PGE GiEK.”

Warto podkreślić, że wchodząca w skład Kompleksu Bełchatowskiego obok Elektrowni Bełchatów, Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów należy do krajowej i europejskiej czołówki przedsiębiorstw przyjaznych środowisku”.

(Osoby zainteresowane szczegółami odsyłam do materiałów Greenpeace.)

Czytaj także: Klimatyczna Bzdura Roku. Nagrodzeni eksperci PGE, minister środowiska i sędzia SN

Szkoda, że Greenpeace walczy też z energetyką jądrową

Za akcje obnażające greenwashing, fałsz i obłudę PGE GiEK, podobnie jak i za wiele innych działań w naszym kraju należą się Greenpeace szacunek i słowa uznania.

Bardzo szkoda, że jednocześnie na całym świecie organizacja ta wciąż ma nieprzejednany, wrogi stosunek do energetyki jądrowej. Walczy z nią z uporem godnym lepszej sprawy.

(Polskie biuro Greenpeace i tak zachowuje się w tej kwestii o wiele, wiele rozsądniej i powściągliwiej niż na przykład ich koleżanki i koledzy z Niemiec czy Francji.)

Ale na tej walce z „atomem” traci nie tylko klimat i środowisko czy bezpieczeństwo energetyczne wielu państw. Traci także wiarygodność i wizerunek samego Greenpeace, a szerzej – całego ruchu ekologicznego, którego duża część też jest bardzo negatywnie nastawiona do energii jądrowej.

A to z kolei może bardzo utrudniać organizacjom ekologicznym dotarcie ze swoim przekazem do społeczeństwa. Może utrudniać przedstawianie faktów na temat zmiany klimatu, degradacji środowiska czy choćby właśnie manipulacji, których dopuszczają się firmy takie jak PGE.

Nie bez przyczyny wiele osób postrzega dziś aktywistów ekologicznych jako irracjonalnych, szkodliwych dogmatyków i fundamentalistów, sabotujących czystą i relatywnie bardzo bezpieczną energetyką jądrową oraz rozpowszechniających mity i kłamstwa na jej temat.

Taki odbiór ekologów przez społeczeństwo to wprost wymarzony prezent dla wielkich koncernów energetycznych.

Przypis

(*) Jeśli bloki gazowe współpracują z energetyką wiatrową lub słoneczną, to muszą pracować ze zmiennym obciążeniem, dostosowując się do źródeł niesterowalnych. W efekcie emisja CO2 przypadająca na jednostkę wyprodukowanej energii zauważalnie rośnie (w porównaniu z sytuacją, gdy bloki pracują ze stałym, optymalnym obciążeniem – z takim, dla jakich ich sprawność jest najwyższa). W przypadku elektrowni Dolna Odra emisyjność nowych bloków będzie więc najpewniej nieco wyższa niż deklarowane 320 kg CO2/MWh.

Autor

Jakub Jędrak

Fizyk, publicysta, działacz społeczny.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.