Green New Deal ma szansę odmienić USA. Czy podobnie będzie w Unii? Nowy Zielony Ład dla Europy zaproponowała grupa działaczy i polityków skupionych w międzynarodowym ruchu politycznym European Spring.
Nowy Zielony Ład to część szerszego planu inicjatywy skupionej wokół europejskich lewicowców – na czele z Janisem Warufakisem. Chodzi o ogólnoeuropejski plan inwestycyjny wspierający gospodarkę niskoemisyjną. Każdego roku pięć procent unijnego PKB miałoby być przeznaczane na zastępowanie węgla odnawialnymi źródłami w miksie energetycznym czy opracowywanie technologii ograniczających emisję gazów cieplarnianych. Według autorów planu przyczyni się to do stworzenia milionów miejsc pracy.
– Środki miałyby pochodzić z emisji skupowanych przez sektor prywatny „zielonych obligacji”. Potem trafiałyby do publicznych agencji. Te dawałyby regionom i obywatelom możliwość wypowiedzenia się na temat tego, jak powinny być one spożytkowane. – powiedział nam Paweł Wargan, koordynator kampanii na rzecz Green New Deal for Europe. Jak dodaje, inwestycje w Nowy Zielony Ład mogą przynieść remedium na rozwarstwienie społeczne i wyciągnąć wiele osób z trudnej sytuacji finansowej. Przyznaje przy tym, że zbieżność nazwy z planem na zieloną modernizację amerykańskiej gospodarki jest nieprzypadkowe. Obie koncepcje są zbieżne w wielu punktach.
Miliardy w rękach obywateli
Zielony Ład w Europie miałby bazować na doświadczeniach planu Junckera. W 2015 roku przewodniczący Komisji Europejskiej zaproponował, by przeznaczyć około 400 miliardów euro na rozruch europejskiej gospodarki. Plan ten skupiał się głównie na wsparciu lokalnego biznesu, innowacji i zrównoważonej gospodarki. Twórcy nowej koncepcji chcą pójść dalej – skupiając się na odpowiedzialności za kryzys klimatyczny.
– Przez około pięć lat powinniśmy wydawać 500 miliardów euro każdego roku. Plan Junckera zakładał, że decyzje o sposobie wydawania pieniędzy będą zapadać w Brukseli. Nowy Zielony Ład oddawałby tę możliwość samorządom i społecznościom lokalnym. – mówi Wargan – Naszym celem jest więc radykalna zmiana istniejącego programu gospodarczego. Mamy do tego wszystkie potrzebne narzędzia, możemy zacząć choćby jutro. – dodaje.
Do sukcesu potrzebne polityczne zaplecze
Aktywiści skupieni wokół idei pomocy dla zielonej gospodarki liczą na Komisję Europejską. Wsparcie zadeklarował już Michel Barnier, polityk odpowiedzialny za negocjacje w sprawie Brexitu i jeden z najpoważniejszych kandydatów na stanowisko przewodniczącego najważniejszej unijnej instytucji. Pomysłodawcy inicjatywy przenoszą też akcent z wyrzeczeń na korzyści, które może przynieść walka z kryzysem klimatycznym. Jak twierdzą, daje ona szansę na stworzenie nowych, dobrze płatnych miejsc pracy i modernizację krajów wspólnoty. Ma to zapewnić poparcie we wszystkich krajach wspólnoty – niezależnie od tego, jaki jest w nich poziom świadomości zagrożeń klimatycznych.
– Nie chcemy przy tym, by nasz plan został rozmyty przez polityków politycznego centrum. Musimy zmierzyć się ze skrajną prawicą, ale i wizją Angeli Merkel, Emmanuela Macrona czy lidera europejskich Liberałów Guya Verhofstada. Ten ostatni chciałby feredalizacji Europy, stworzenia europejskiej armii, ale i wsparcia wielkich koncernów, które konkurowałyby z chińskimi gigantami. To plan na zatrzymanie wielkiego, europejskiego kapitału w rękach niewielkiej grupy ludzi. Taki sam pomysł przedstawia Viktor Orban, tyle że na poziomie narodowym. – komentuje Wargan.
Twórcy Green New Deal for Europe są optymistami. Widzą zmiany na europejskiej scenie politycznej, przez którą przeszła w niedzielnych wyborach „Zielona Fala”. Nie boją się o brak poparcia dla swoich propozycji wśród obywateli, którzy coraz częściej dostrzegają powagę kryzysu klimatycznego – czego wyrazem mają być inicjatywy takie jak Młodzieżowy Strajk Klimatyczny i akcje nieposłuszeństwa obywatelskiego Extinction Rebelion.
Fot. Shutterstock.