Z ozonem jest jak z cholesterolem – może być „zły”, może też być „dobry”. Jego szkodliwość (bądź pożyteczność) nie zależy jednak od jego struktury, ale od obszaru występowania. Ten znajdujący się wysoko w stratosferze ratuje nasze życie, chroniąc przed nadmiarem promieniowania UV. Ten troposferyczny, unoszący się nad ulicami, działa dokładnie odwrotnie.
W Polsce problem nie jest tak palący jak, przykładowo, w Kalifornii. Nie bez powodu dla ozonowych zanieczyszczeń powietrza ukuto określenie „smog typu Los Angeles”. Ale i nad Wisłą zdarzają się gorsze dni. Dotyczy to szczególnie dużych aglomeracji, jak krakowska, warszawska czy śląska. Jednak ozon może dawać się we znaki również poza obszarami zurbanizowanymi. Gaz ten zdolny jest bowiem pokonywać duże odległości – i „chętnie” dociera do Polski z zagranicy, głównie z południowej i południowo-zachodniej Europy. Wystarczy zresztą szybki rzut oka na europejską mapę zanieczyszczeń, by zorientować się, gdzie na Starym Kontynencie znajdują się największe źródła ozonu.
Słoneczny smog
Najbardziej dramatycznie sytuacja wygląda w północnych Włoszech. Potwierdzają to również szczegółowe opracowania. Z raportu Air Quality in Europe 2015 wynika, że ojczyzna pizzy jest „liderem” UE pod względem liczby zgonów związanych z narażeniem na zanieczyszczenia powietrza (84 400 przedwczesnych zgonów w 2012 r. przy 491 tys. dla 28 krajów UE). Ozon ma w nich udział mniejszy niż pyły zawieszone – ale trudny do zbagatelizowania. Wysokie skażenie powietrza tym gazem rejestrowane jest również w Austrii, Hiszpanii, na południu Francji, na Bałkanach, a nawet w Szwajcarii. Najbardziej „zielono” prezentuje się Europa Północna.
Skąd taki rozkład? Ozon troposferyczny (zwany również przyziemnym), czyli trójatomowy tlen, to zanieczyszczenie o charakterze fotochemicznym. Oznacza to, że do jego syntezy niezbędna jest odpowiednia ilość promieniowania słonecznego – nic więc dziwnego, że więcej jest go na dobrze nasłonecznionym południu niż nad chłodnym Bałtykiem czy Morzem Północnym. Jest też zanieczyszczeniem wtórnym, czyli powstającym z innych zanieczyszczeń. Mieszanka potrzebna do jego wytworzenia to: tlenki azotu, promieniowanie UV i lotne związki organiczne, a dodatkowo tlenki węgla oraz metan.
Najważniejszym prekursorem jest jednak tlenek azotu, którym przesycone jest powietrze dużych, ruchliwych miast. Głównym źródłem emisji tego związku są rury wydechowe (szczególnie samochodów z silnikiem Diesla). Syntezę ozonu z wymienionych składników przyspieszają wysoka temperatura i wysokie ciśnienie. Największe stężenie tego gazu występuje w okresie największego nasłonecznienia, czyli w upalne dni, w godzinach między 10 a 14, przy bezchmurnym niebie i „stojącym” powietrzu.
Ozon groźny dla dzieci, osób starszych i astmatyków
Docelowy poziom ośmiogodzinnego stężenia ozonu wynosi 120 µg/m3. Zgodnie z przepisami, może być on przekraczany maksymalnie przez 25 dni w ciągu roku. Poziom informowania wynosi 180 µg/m3, a poziom alarmowy – 240 µg/m3. Większość punktów pomiarowych na terenie Polski w porze letniej wskazuje na stężenie mieszczące się w przedziale 100–120 µg/m3. Ciemnoczerwone kropki oznaczają stężenia wyższe niż 140 µg/m3. Czym grozi nadmierna ekspozycja na ten gaz? Mówiąc zwięźle: samymi przykrościami.
Ozon szkodzi przede wszystkim drogom oddechowym, ale może powodować szkody w całym ustroju. Wynika to z faktu, że organizm narażony na nadmiar O3 broni się przed nim, ograniczając ilość wdychanego tlenu (O2). Ma to negatywne konsekwencje m.in. dla układu krążenia, którego sprawność odpowiada za „całokształt zdrowia”. Łatwo identyfikowalne objawy ekspozycji na nadmierne stężenie ozonu to skrócony oddech, suche, podrażnione gardło, reakcje zapalne oczu, ból głowy, senność.
Najbardziej narażone na toksyczne działanie ozonu są dzieci, osoby starsze oraz chorzy na astmę i inne dolegliwości układu oddechowego. Ekspozycja na ten gaz może zwiększyć częstotliwość ataków choroby, a także pogłębiać istniejące stany zapalne w drogach oddechowych, sprzyjając rozwojowi infekcji. Ozon może zaszkodzić również młodym i zdrowym – uprawiającym aktywność fizyczną „na świeżym powietrzu”. Kontakt z tym gazem mogą też gorzej znosić osoby prowadzące niezdrowy tryb życia i cierpiące na deficyt niektórych składników odżywczych, m.in. witaminy C czy E. Wiele badań wykazuje korelację między narażeniem na ozon a wzrostem liczby zgonów związanych z chorobami układu oddechowego.
Jak się chronić przed ozonem? Cóż, można nosić maskę z filtrem węglowym, ale podczas upału to mało wygodne rozwiązanie. Najlepiej szukać schronienia w lesie lub przynajmniej parku, a jeśli nie ma takiej opcji – zaszyć się w czterech ścianach i poczekać aż toksyny rozwieje wiatr.
Czytaj także: Ozon. Skąd się bierze i kiedy jest go najwięcej!
Fot. Geoff Livingston/Flickr.