W grudniu pisaliśmy o petycji Rybnickiego Alarmu Smogowego, który domagał się zalegalizowania palenia oponami i uznania ich za paliwo dobrej jakości. Ten z pozoru absurdalny postulat był jedynym logicznym wnioskiem, jaki dało się wyciągnąć z działań samorządu oraz państwa po jednym z pożarów odpadów.
Kiedy bowiem w ubiegłym roku w Żorach spłonęło składowisko opon, a dym rozchodził się po okolicy tak, że smród było czuć aż w Rybniku, tamtejsze magistrat oraz WIOŚ zgodnie ogłosiły, że nie ma zagrożenia dla zdrowia mieszkańców. A skoro nie było go, uznał inicjator petycji Zdzisław Kuczma, kiedy płonęło 15 tys. m2 zużytych opon, to z całą pewnością nie może szkodzić też jedna opona wrzucona do pieca.
Więcej o tym przeczytacie jednak tutaj:
Dziś ważniejsze jest to, że Zdzisław Kuczma doczekał się na petycję odpowiedzi.
Zarząd Województwa Śląskiego odpisał mu, że opon w kotłach spalać nie wolno, bo to powoduje emisję do powietrza groźnych dla zdrowia produktów gazowych. To w połączeniu z samorządowo-państwową praktyką reagowania po pożarach składowisk odpadów, kiedy standardowo ogłasza się, że nie ma zagrożenia dla zdrowia miaszkańców, pozwala na wyciągnięcie tylko jednego logicznego wniosku.
„Spalenie opony w domowej kotłowni jednak zabronione, bo prowadzi do niekontrolowanej emisji groźnych dla zdrowia rakotwórczych substancji. Natomiast pożar ok.15 tys. metrów kwadratowych opon do takiej emisji nie prowadzi,” mówi Kuczma.
Jak to możliwe – zapytacie – że palenie opon jednocześnie szodzi i nie szkodzi?
Łatwo to wytłumaczyć. Otóż państwo polskie jest trochę państwem Schrödingera i zachodzi w nim wiele zjawisk, w których jednocześnie coś jest i czegoś nie ma. Otóż w Krakowie mamy na przykład osiedla, które jednocześnie są w parku i w parku nie są i Strefę Czystego Transportu, która jednocześnie nią jest i nie jest. Zdarza się też – to akurat dość często – tutaj, że powstaje prawo, które jednocześnie jest i go nie ma.
Więcej nawet. Mamy piaskownicę, która nie jest piaskownicą.
Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by dym z palonych opon raz szkodził, a raz nie szkodził.
Tym bardziej, że w tym konkretnym wypadku łatwo odróżnić, kiedy szkodzi, a kiedy nie szkodzi. Kiedy bowiem oponami pali mały i biedny, z którym państwo lub samorząd mogą sobie łatwo poradzić, wtedy w dymie są szkodliwe dla zdrowia rakotwórcze substancje. Kiedy jednak opony pali duży i bogaty, który może na tym zarobić miliony złotych i państwo lub samorząd nie mogą sobie z nim łatwo poradzić, to w dymie żadnych szkodliwych substancji nie ma.
A przekładając całą rzecz na język obrazkowy.
Jest tak, że władze samorządowe we współpracy z państwowymi [w tym Inspekcją Ochrony Środowiska] swoimi działaniami oraz deklaracjami pokazują, że to szkodzi:
Ale już na przykład to nie szkodzi:
Fot. Shutterstock