Parlament przyjął tak zwaną „ustawę offshore”, umożliwiającą budowę farm wiatrowych na morzu. Pierwsze wiatraki na Bałtyku mają stanąć już za trzy lata. Inwestycje mogą pochłonąć nawet 106 mld złotych.
Autorzy ustawy z resortu klimatu wierzą, że projekt budowy morskich wiatraków pobudzi gospodarkę po pandemii.
„Konieczne są także nowe inwestycje w wielkoskalowe odnawialne źródła energii w Polsce, które pozwolą na dalszy dynamiczny rozwój nie tylko całego sektora, ale także naszego rynku”
– podkreśla Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska.
Farmy wiatrowe na morzu jak dwie elektrownie Bełchatów
Według rządowych planów morskie farmy wiatrowe mają być oddawane do użytku od 2024 do 2033 roku. Każdy z wiatraków ma służyć około 25 lat. Docelowo na morzu mają działać instalacje o mocy ponad 10 gigawatów (GW). Dla porównania – moc największej w Polsce Elektrowni Bełchatów wynosi obecnie około 5,3 GW.
Dokument ma regulować rozwój nieistniejącego obecnie rynku. Określa między innymi zasady przyznawania publicznego wsparcia dla przedsiębiorców zainteresowanych inwestycjami w elektrownie wiatrowe. Najłatwiej będzie uzyskać dofinansowanie dla pierwszych 5,9 GW mocy. Wszystkie inwestycje pochłoną od 130 do 160 miliardów złotych z państwowych i prywatnych środków.
Czytaj również: Na Pomorzu powstanie największa farma fotowoltaiczna w Europie Środkowo-Wschodniej
Ustawa otwiera też możliwość publikowania rozporządzeń dotyczących wymagań technicznych dla farm czy maksymalnej ceny energii wytwarzanej przez morskie wiatraki.
Rozwój nie tylko dla branży wiatrowej
Na szybkie działanie resortu liczy Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW).
– Te rozporządzenia należy traktować priorytetowo. W optymalnym scenariuszu powinny wejść one w życie w lutym tak, by inwestorzy mogli uwzględnić je we wnioskach o wsparcie do Urzędu Regulacji Energetyki – komentuje Kamila Tarnacka, wiceprezes Stowarzyszenia.
Przedstawiciele branży przyjmują nowe regulacje z entuzjazmem. Mówią o ustawie jako o milowym kroku w kierunku odejścia od paliw kopalnych. Mają też nadzieję, że inwestycje pobudzą nie tylko działanie firm chcących inwestować w elektrownie wiatrowe.
– To nie tylko bezpośredni zastrzyk gotówki dla gospodarki, ale także wpływy z podatków do budżetu centralnego i kas gminnych, dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy oraz szansa na budowę silnego przemysłu wokół sektora, czyli m.in. rewitalizację polskich stoczni i portów – podkreśla Kamila Tarnacka.
Źródło zdjęcia: iweta0077 / Shutterstock