Wprowadzenie podatku od mięsa obniżyłoby koszty opieki zdrowotnej – w samej UE o 9 mld euro rocznie. Pojawiają się głosy za wprowadzeniem opłaty za emisje CO2 przy produkcji mięsa. Możliwe są też rozwiązania, które premiują diety oparte na zamiennikach mięsa. Mowa tu o ludzkim zdrowiu, cierpieniu zwierząt i zmianach klimatu napędzanych przez przemysł mięsny. Rocznie aż 10 mln ludzi traci życie przez złe wybory żywieniowe.
Podczas debaty pt. „Meat Tax, czyli narzędzia fiskalne w transformacji systemu żywności i walce z katastrofą klimatyczną” zorganizowanej przez Green Rev w ramach Koalicji Future 4 Food omówiono za i przeciw wprowadzenia podatku od mięsa. Eksperci przedstawili skutki zdrowotne i środowiskowe wynikające z nadmiernego spożywania produktów odzwierzęcych.
Podatek od mięsa a „fabryki śmierci”
WHO klasyfikuje przetworzone mięso czerwone jako rakotwórcze, a nieprzetworzone jako potencjalnie rakotwórcze. Te rodzaje mięsa są też współodpowiedzialne za otyłość, cukrzycę typu II, udary i choroby serca. Wprowadzenie podatku na mięso uratowałoby niejedno życie. Zaoszczędziłoby opiece zdrowotnej pieniądze, a emisja gazów cieplarnianych znacząco by spadła.
Współuczestnicy i słuchacze debaty byli pod wielkim wrażeniem wypowiedzi Kazimierza Walijewskiego – weganina i feministy związanego z Fundacją Zwierzęta Niczyje. Mężczyzna wychował się na wsi i od dziecka był uczony, że mięso i mleko dają siłę. Słynny slogan „Pij mleko – będziesz wielki”, choć tak błędny, ukształtował przekonania wielu z nas. Jak opowiada, dopiero z czasem dowiedział się, że badania nad zaletami spożywania produktów odzwierzęcych były zlecane przez producentów mięsa i nabiału.
– Kiedy wchodziłem w dorosłość, zaczęły powstawać fabryki śmierci. Chciały one jak najszybciej utuczyć zwierzę i wyeksploatować aż po ich śmierć – powiedział.
Jego zdaniem, państwom najprawdopodobniej brakuje odwagi, żeby być zdeterminowanym w kwestii dodatkowego podatku na mięso. Zwiększenie podatków od cukru, papierosów i alkoholu ma miejsce, ale brakuje podatku od mięsa. „W trosce o dobro ludzi, zwierząt i klimatu wprowadzenie takiego narzędzia jest ostatnią chwilą na ratowanie naszej planety” – ostrzegał Walijewski. Zastanawiał się, dlaczego na paczce papierosów umieszcza się informację o ich szkodliwości, a na mięsie już nie. Należałoby – ze względów zdrowotnych – zakazać reklam mięsa, mleka i jego produktów, a zamiast tego promować produkty vege, których ciągle jest zbyt mało – szczególnie w małych sklepach i niewielkich miejscowościach. Oczywiście wraz z obniżeniem „jaskrawo niesprawiedliwych” cen na zamienniki produktów odzwierzęcych.
Czytaj również: Koncerny hodowlane emitują tyle co paliwowi giganci. Polskę lubią za dziurawe prawo
Humanitarne mięso z probówki
Poruszył też temat „mięsa z probówki”. Przy odpowiednich badaniach i inwestycjach w ciągu 1-2 dekad moglibyśmy zacząć produkować czyste mięso na skalę przemysłową, co byłoby tańsze od hodowli zwierząt
– Oczywiście nikt nie chce, żeby rządy mówiły co ludzie mogą, a czego nie mogą jeść. Jednak przemysł mięsny i mleczarski nie musi być zagrożeniem dla naszego życia i planety. Kiedy cena czystego mięsa stanie się odpowiednio niska, zastąpienie mięsa z rzeźni jego czystym odpowiednikiem będzie miało sens nie tylko etyczny – tłumaczył Walijewski.
Podatek od mięsa – ratunek dla ludzi, zwierząt i środowiska
– Podatku od mięsa, nabiału i jaj może być skuteczną metodą w walce o prawa zwierząt i walkę ze zmianami klimatu – powiedział prof. Piotr Krajewski, ekonomista, dyrektor Instytutu Ekonomii na Uniwersytecie Łódzkim. – Jeszcze 10 lat temu wprowadzenie takiego podatku byłoby tematem zupełnie egzotycznym, ale na szczęście to się zmienia – dodał.
Dlaczego podatek od mięsa mógłby zdać egzamin? Naukowiec tłumaczył, że spożywanie mięsa jest szkodliwe nie tylko dla nas samych, ale wpływa negatywnie na szereg innych czynników. Można do nich zaliczyć skutki niepożądane dla zwierząt i klimatu. Istotne jest również obciążenie służby zdrowia wskutek chorób, na które najczęściej zapadają osoby regularnie spożywające mięso. Podał przykład podatku cukrowego, który został wprowadzony min. Po to, żeby chronić nasze zdrowie i odciążyć system ochrony zdrowia.
– W przypadku mięsa mamy aż 3 negatywne efekty zewnętrzne. Mięso jest niezdrowe i obciąża służbę zdrowia. Po drugie, jego produkcja generuje ogromne zużycie wody. Po trzecie – wiąże się to z emisją gazów cieplarnianych. Straty dla środowiska są dużo większe podczas produkcji mięsa, niż roślin, szczególnie w hodowli bydła – powiedział prof. Piotr Krajewski. – Nałożenie podatku sprawia, że te koszty ponoszone przez społeczeństwo i środowisko na skutek spożywania mięsa są pokrywane ze środków publicznych, które wpływają do budżetu państwa. Podatek jest więc narzędziem, które ma prowadzić do zmniejszenia negatywnych skutków spożycia mięsa.
Zerowy podatek VAT na zamienniki mięsa
Kolejną kwestią jest dobrostan zwierząt i warunki w hodowli. Czy jednak można mierzyć los zwierząt na podatek? Zdaniem profesora z UŁ, mógłby on zmniejszyć skalę tego negatywnego zjawiska, czyli cierpienia zwierząt hodowlanych. Możliwe są dwie drogi – podatek od mięsa lub zerowy VAT na jego zamienniki. Z punktu widzenia budżetu lepsza byłaby ta pierwsza. Natomiast z punktu widzenia społecznego – zerowy VAT na zamienniki produktów odzwierzęcych, żeby nie prowokować do protestów osób przyzwyczajonych do spożywania mięsa, ale także skłonić ludzi do przechodzenia na jego zamienniki.
Prof. Krajewski zauważył, że rośnie społeczna świadomość problemu zmian klimatu, praw zwierząt i praw człowieka. Dziś podatek od mięsa jest poważnie dyskutowany w krajach Europy Zachodniej – np. w Niemczech i Holandii. Za przykład podał fabryki Volkswagena, które w swoich stołówkach stopniowo odchodzą od mięsa ku diecie wegetariańskiej. Pozytywne jest też to, że niemiecki koncern wycofuje się z tapicerek ze skóry naturalnej. W tej części Europy mieszkańcy są przychylnie nastawieni także do wprowadzania tego typu narzędzi fiskalnych. Aż 70 proc. ankietowanych zgodziłoby się na podniesienie cen mięsa, gdyby szło to w parze z obniżeniem podatku na produkty roślinne i atrakcyjnymi ulgami dla rolników.
Politycy nie widzą problemu
Obowiązujący od początku lutego zerowy VAT dla podstawowych produktów żywnościowych objął także mięso, jaja i nabiał. Nikt nie zagłosował przeciw temu. Jak mówią organizatorzy debaty, wydaje się, że większość polityków nie potrafi holistycznie spojrzeć na spożycie mięsa i związane z nim szkody dla zdrowia ludzi, zwierząt i środowiska.
– Wyniki głosowania można nazwać krótkowzrocznymi. Takie decyzje polityczne utrwalają utarte schematy i nie zmieniają naszych wyborów żywnościowych, a powinny – powiedziała Emilia Kudasik-Gil, prawniczka, aktywistka i członkini Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt.
Stawką zerową objęto warzywa, owoce, przetwory zbożowe, mięso i nabiał. Zabrakło wśród nich roślinnych zamienników mięsa i nabiału, a na pochwałę zasługuje jedynie zerowy VAT na owoce i warzywa. Jak powiedziała prawniczka, w myśl strategii „Od pola do stołu”, zachęty podatkowe mają napędzać transformację w kierunku zrównoważonego systemu żywnościowego.
W lutym obniżono także podatek od mięsa z hodowli przemysłowych
– Obniżono stawki VAT nie myśląc przyszłościowo (ani nawet w teraźniejszości) o osobach odżywiających się w sposób „niestandardowy”, czyli roślinny. To jakie produkty wkładamy do koszyków powinno być w jakiś sposób odgórnie stymulowane – dodała Kudasik-Gil.
Parlament Europejski zwrócił uwagę, że należy zapewnić przystępne ceny za zdrową żywność. W myśl zasady „Od pola do stołu” mają one zachęcać konsumentów do zrównoważonej diety. Przemysł spożywczy powinien zostać uwarunkowany na praktyki zdrowe i zrównoważone . Poprzez stosowanie odpowiednio wysokich lub niskich podatków na dane produkty należałoby zmieniać myślenie i codzienne wybory. Jednak odpowiedzialność za transformację w kierunku zdrowego odżywiania nie może być przerzucana na nas, jako konsumentów.
Jak podkreśla członkini Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt, strategia ma również na celu poprawę dobrostanu zwierząt gospodarskich i zapewnienie im lepszych warunków bytowych. Tymczasem zerowy VAT nałożono także na mięso pochodzące z hodowli przemysłowych. Stymulując konsumpcję takiego mięsa, czy też jaj z chowu klatkowego, politycy mijają się z unijnymi założeniami.
– Nic się nie zmieni w kwestii charakteru żywienia, dopóki żywność nieekologiczna, o dużym śladzie środowiskowym, nierespektująca praw zwierząt jest tańsza. Często jest to jedyna żywność, na jaką w dobie kryzysu mogą sobie pozwolić konsumenci – apelowała prawniczka.
Mleko roślinne kilka razy droższe niż krowie
Marcin Tischner z Corporate Engagement & Sustainability, zajmujący się m.in. współpracą z producentami żywności i sieciami handlowymi, przytoczył wyniki raportu stworzonego przez proveg w 2019 r. Odnosił się on do mleka roślinnego (sojowego) oraz krowiego i dotyczył m.in. stawek VAT na te produkty. Jak to wygląda w innych krajach?
– W wielu krajach mleka krowie są faworyzowane przez prawo fiskalne na tle mlek roślinnych, co jest nieuzasadnione. Według danych z 14 krajów europejskich, w żadnym z badanych państw VAT nie był wyższy na mleko krowie, niż na sojowe. W 8 krajach VAT był taki sam na dwa rodzaje mleka, a w Austrii, Grecji, Słowacji, Hiszpanii, Niemczech i Włoszech stawka podatku na mleko sojowe była znacznie wyższa niż na krowie – średnio ponad 2 razy. We Włoszech VAT na mleko sojowe wynosił aż 4,5 razy więcej, niż na krowie – wyliczył Tischner.
W Polsce do niedawna obowiązywał taki sam VAT na mleka roślinne i krowie. Na przełomie 2018 r. i 2019 r. planowano ponieść podatek na mleka roślinne z 5 do 23 proc. Po interwencji, do której dołączył nawet Rzecznik Praw Dziecka, wycofano się z tej korekty. Powód? Niewielka wartość rynku, więc niewiele większe potencjalne przychody. Ponadto zauważono, że ucierpią na tym głównie osoby z nietolerancją laktozy i alergiami pokarmowymi.
Inne narzędzia fiskalne
Wśród innych narzędzi fiskalnych Tischner wymienił np. wprowadzoną kilka lat temu opłatę recyklingową za torby plastikowe o określonych parametrach. Wynosi ona od 0,20 do 1,00 zł. Jest efektywna, ponieważ zużycie foliówek spadło ponad 10 razy, a wynosiło już z ok. 300 sztuk na mieszkańca rocznie. Podobnie jest z opłatą środowiskową. Wnioski z raportu Koalicji PAP, która przeliczyła w jaki sposób mięso wpływa na środowisko. W związku ze śladem węglowym, podniesienie cen wołowiny, cielęciny wieprzowiny i kurczaka, do 2030 r. doprowadziłoby to – według analiz – do zmniejszenia spożycia mięsa o 30-67 proc.
– Takie narzędzia mogą mieć realne przełożenie na decyzje konsumenckie. Jednak zanim się je wdroży, warto zadbać o wzrost świadomości konsumentów. To np. informowanie o śladzie węglowym na etykietach produktów. Efekty widziane w norweskim markecie internetowym były zadowalające. Produkty oznaczono jako nisko-, średnio- lub wysokoemisyjne. Dzięki temu znacząco spadły zamówienia na mięso czerwone, a sprzedaż jego zamienników wzrosła o 80 proc. O połowę zwiększyły się zamówienia na warzywa i owoce – dodał Tischner.
Globalne przejście na dietę roślinną
– Z powodu pandemii zginęło na całym świecie 5,7 mln ludzi. Jak to możliwe, że nie zauważyliśmy, że złe wzorce żywieniowe przyczyniają się do 10 mln zgonów w ciągu roku? – zastanawiała się Alicja Kowal, aktywistka na rzecz praw zwierząt, organizatorka poznańskiego oddziału Anonymous for the Voiceless. Przywołała słowa ONZ, które ponad 11 lat temu ostrzegało, że globalne przejście na weganizm jest konieczne, aby uchronić ludzi przed głodem, ubóstwem energetycznym i skutkami ocieplenia klimatu.
42 proc. Polaków deklaruje, że chce przejść na dietę bezmięsną. Katalizatorem w tym kierunku byłyby niższe ceny owoców, warzyw i zamienników mięsa oraz atrakcyjne wsparcie rolników. To właśnie wysokie ceny alternatyw dla produktów zwierzęcych, a także reszty zdrowej żywności są najczęściej wymieniane wśród wymówek. Podatek na mięso, przy jednoczesnym obniżeniu podatku na produkty wegańskie napędzałby zmianę w kierunku neutralnej klimatycznie, zrównoważonej diety. Jednak Polski Związek Mięsa uważa, że w razie wprowadzenia podatku mięsnego dojdzie do przekierowania produkcji zwierzęcej na kraje, które przyczyniają się do wzrostu efektu cieplarnianego.
Czytaj również: Bez mięsa sobie nie poradzimy? To mit. „Coraz więcej osób wybiera dietę z myślą o planecie”
Hodowla zwierząt oznacza wycinkę lasów
Hodowla zwierząt wykorzystuje ponad 80 proc. wszystkich gruntów rolnych. Jest także główną przyczyną wycinki lasów tropikalnych i utraty siedlisk. Przejście na dietę roślinną może zmniejszyć emisje rolnicze nawet o 73 proc. w krajach dochodowych. Emisje gazów cieplarnianych produkowane jedynie przez sektor rolniczy wystarczą, żeby uniemożliwić osiągnięcie limitu wzrostu temperatury Ziemi o 1,5 st. C – wynika z raportu Uniwersytetu Oxfordzkiego.
Centrum Badania Opinii Społecznej donosi, że 83 proc. Polaków postrzega zmiany klimatu jako zagrożenie. Jednocześnie nie są świadomi przyczyn i nie wiedzą jak im efektywnie przeciwdziałać. Jak wynika z badań, świadomość zmian klimatu jest większa w miastach i wśród ludzi wykształconych. Na wsiach oraz w grupie ludzi z wykształceniem podstawowym i średnim – wciąż pozostaje mała. Ponad połowa respondentów zalicza zmianę codziennych nawyków konsumenckich do jednych z najpotrzebniejszych działań związanych z transformacją żywieniową.
Alicja Kowal, zapytana czy Polska jest gotowa na przyjęcie podatku na mięso i produkty odzwierzęce, odpowiedziała:
– Ze względu na brak edukacji klimatycznej, a także nauczania o zdrowej diecie wegańskiej, jest jeszcze wiele do zrobienia. Uważam, że im większą świadomość będą mieli Polacy, tym łatwiej będzie im zrozumieć sprawiedliwą cenę za produkty odzwierzęce. Nie mamy już kolejnej dekady, żeby wprowadzać rozwiązania oddolne.
System oparty na zabijaniu zwierząt
Mateusz Orzechowski, aktywista klimatyczny, założyciel kolektywu „Klimatyczny Kopernik”, zabrał głos w imieniu młodego pokolenia. Jak powiedział, młodzież jest bardziej świadoma skutków wysokoemisyjnego rolnictwa, które degraduje środowisko. Zaznaczył również, że mówiąc o produkcji mięsa mówimy także o istotach żywych.
– Żyjemy w dobie wielu ważnych walk, które w dużej części prowadzą młodzi. System, który opiera się na zabijaniu (zwierząt – przyp. red.) jest systemem złym. Czy da się zabijać tylko trochę? – zastanawiał się Orzechowski.
Zdaniem aktywisty, czas na to, żeby mięso rzeczywiście oddawało swoją prawdziwą cenę, jak np. niszczenie lasów. Państwo powinno tworzyć alternatywę, np. dopłaty do innowacji roślinnych, rolnictwa ekologicznego, niższe ceny produktów roślinnych. Ważne jest rozpoczęcie kampanii społecznej, wprowadzenie części roślinnych posiłków także w szkołach, żeby od najmłodszych lat kształtować w nas dobre wzorce. Zaznaczył również, że rząd boi się odważnych decyzji – od odejścia od węgla, po wprowadzenie podatku na produkty odzwierzęce.
Wsparcie dla rolników
Sylwia Łyskawka, przewodnicząca Młodzieżowej Rady Klimatycznej podziela zdanie o koniecznym wspomaganiu rolników w skupieniu się na roślinności, a nie zwierzętach. Wspomniała także, że istotne jest wsparcie dla innowacji oraz stworzenie Know-Huba w kierunku ochrony środowiska i edukacji w jej obszarze. Da się jednocześnie uprawiać rolnictwo, chronić środowisko i przyciągać świadomych konsumentów. W kwestii podatku na mięso dodała, że podczas implementacji takich rozwiązań musimy myśleć o osobach, które to dotyka najbardziej.
– Może to bardzo pomóc, jeśli odpowiednio zadbamy o rolników, których to najbardziej dotknie – mówiła. – Ważne są wybory konsumenckie, trzeba uwzględnić opinię społeczną. Coraz więcej osób jest za tym, żebyśmy podnieśli ceny mięsa i nabiału, żeby walczyć ze zmianami klimatu. Nadal jest duży opór wśród tych, które za tę produkcję odpowiadają.
Irena Patyk z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego widzi w tego typu ruchach dużą rolę na rzecz wsparcia transformacji systemu żywności. Przede wszystkim chodzi o nacisk na rząd w kwestii wprowadzenia podatku na mięso. Ważne są kampanie informacyjne, dzięki którym społeczeństwo będzie świadome niszczycielskich skutków produkcji mięsa. – Ruchy klimatycznie chcą działać intersekcjonalnie. Podnosząc podatki na produkty zwierzęce należy zadbać o dostępność cenową żywności roślinnej – mówiła.
Subsydia czy podatek od mięsa?
Wspólna Polityka Rolna prowadzona przez UE jest źródłem problemu. W aktualnej postaci napędza zwiększone wykorzystania gruntów przez rolnictwo, a tym samym do nadprodukcji. Sprzeczne komunikaty unijne także nie ułatwiają sprawy.
– Wyjściem naprzeciw byłaby reforma rolnictwa. Np. całkowite zniesienie subsydiów, jak miało to miejsce w Nowej Zelandii. Tam sami rolnicy byli impulsem do zmian – mówiła Paulina Żywicka, radczyni prawna i aktywistka na rzecz praw zwierząt oraz ochrony środowiska. – Każde nowe obciążenie fiskalne to olbrzymie ryzyko – każdy nowy system podatkowy musi być skalkulowany. Wszystko po to, żeby z jednej strony ograniczyć nadmierną produkcję mięsa, a z drugiej nie doprowadzić do „zalania” rynku mięsem pochodzącym z niekontrolowanych obszarów. Brakuje nam przykładu idącego z góry.
Czytaj również: Toksyny na talerzu. Siedem szkodliwych substancji, które spożywamy na co dzień
–
Zdjęcie: www.hollandfoto.net/Shutterstock