Młodzi ludzie coraz chętniej rezygnują z mięsa. Co dziesiąty Polak w wieku 18-24 lat wcale go nie spożywa. Jak mówią praktycy, „talerz, na którym coś kładziemy to miejsce, w którym spotyka się wiele wątków: etyka, zdrowie, ekologia i ekonomia”. Młode pokolenie ma tego świadomość.
Dziś młodzi jedzą coraz mniej mięsa, a w przyszłości planują jeszcze bardziej się ograniczyć lub całkowicie zrezygnować. Duża część z nich wyraża w ten sposób swoje poglądy. Wynika to głównie z troski o dobrostan zwierząt i naszą planetę. Ta postawa może kształtować, a nawet zmienić politykę żywnościową w następnych dekadach. Szczególnie pod względem konsumpcji mięsa.
Pigułka wiedzy o spożywaniu mięsa
Atlas Mięsa przygotowany przez Heinrich-Böll-Stiftung i Instytut na rzecz Ekorozwoju zawiera dane z badania przeprowadzonego zeszłą jesienią. Dotyczyło ono spożywania mięsa przez młodych. W internetowym sondażu wzięło udział 1,3 tys. osób w wieku 15-29 lat. Wyniki są zaskakujące.
Wraz ze stanowiskiem specjalistów stanowią solidną porcję wiedzy o współczesnej konsumpcji mięsa. Kilka dni temu debata „Przyszłość żywności” organizowana przez Green Rev Institute zgromadziła grono ekspertów i praktyków z dziedziny systemu żywnościowego, wegetarianizmu oraz ich wpływu na życie na świecie. Znalazły się w niej punkty wspólne, spójne z wynikami ankiety. Pojawiło się wiele cennych głosów nawiązujących do konieczności odchodzenia od mięsa.
Czytaj także: Coraz głośniej o podatku od mięsa, choć rozważane są również alternatywy
Coraz więcej młodych rezygnuje z mięsa
44 proc. ankietowanych deklaruje zmniejszanie spożycia mięsa. Ok. 10 proc. jest obecnie na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej, co oznacza całkowitą rezygnację z produktów mięsnych. Jest to 10 razy więcej, niż wśród całej populacji dorosłych, co potwierdziło ubiegłoroczne badanie. Jeśli deklaracje młodych się spełnią, oznaczać to będzie wzrost liczby wegetarian i spadek populacji spożywającej mięso bez ograniczeń.
Młodzi ludzie będący na diecie bezmięsnej najczęściej deklarują poglądy lewicowe i mają ok. 18-24 lata. Wśród nich odsetek wegetarian jest absolutnie rekordowy, bo na poziomie 16 proc. Z kolei proces ograniczania spożycia mięsa dotyczy głównie kobiet z dużych miast. Mężczyźni, mieszkańcy małych miejscowości i osoby o poglądach prawicowych oraz centrystycznych, zazwyczaj niechętnie podchodzą do ewentualnego zmniejszania ilości spożywanego mięsa.
Co skłania młodych do weganizmu?
Wśród powodów ograniczenia lub rezygnacji z jedzenia produktów mięsnych najczęściej wymieniana jest chęć eliminacji cierpienia zwierząt i troska o klimat. Część młodych manifestuje w ten sposób swoje poglądy. Zdarza się też, że osoby te zmniejszają lub wykluczają spożycie mięsa ze względów zdrowotnych. Względy ochrony klimatu są potężnym katalizatorem przechodzenia na wegetarianizm i weganizm. Młodzi dostrzegają konieczność ograniczania zmian klimatu, m.in. w celu zapewnienia przyszłym pokoleniom warunków do życia na Ziemi. Ci, którzy deklarują dietę pozbawioną mięsa, identyfikują się jako „część ruchu na rzecz ochrony klimatu”.
Produkcja i spożywanie mięsa a środowisko
Na temat klimatycznych skutków spożywania mięsa nie brakuje zdecydowanych głosów. Od dawna wiadomo, że produkcja mięsa wiąże się z ogromną emisją gazów cieplarnianych, jak np. dwutlenek węgla i metan. Kolejny problem to ilość wody potrzebnej do wytworzenia produktów odzwierzęcych. Do tego odchodzi zanieczyszczenie wód związkami azotu i fosforu. W obecnej sytuacji zmian klimatycznych i niedoborów wody, jest to ważny argument za zmniejszeniem produkcji i spożywania mięsa.
„Około 34 proc. ankietowanych uważa, że hodowla zwierząt powinna zostać ograniczona ze względu na jej skutki dla środowiska i klimatu. Mniej, bo tylko 26 proc., odrzuca to stwierdzenie” – napisano w opracowaniu.
Wiedza lekceważona przez decydentów
– Nie mamy wątpliwości, ze intensywna produkcja mięsa i nabiału jest czynnikiem dewastującym środowisko. Ta wiedza wciąż jest często lekceważona lub negowana przez osoby niewykształcone i decydentów transformacji żywieniowej – zauważył prof. Marcin Urbaniak, aktywista, członek Fair Trade i Grupy Gaja.
Jedną z prelegentek debaty była Barbara Wojtaszek, prezes Klubu Myśli Ekologicznej, vege edukatorka. Kobieta od 25 lat jest wegetarianką, a od 10 – weganką. Organizuje także warsztaty kulinarne, na których uświadamia i uczy nowych nawyków. Podzieliła się ze współuczestnikami swoimi wyborami żywieniowymi, argumentując je m.in. względami zdrowotnymi. Jak powiedziała, Komisja EAT-Lancet, składająca się z ekspertów z 37 krajów, opublikowała w 2019 r. przegląd zdrowych diet i systemów gospodarki żywnościowej. Jako jedną z metod zapobiegania postępującym zmianom klimatycznym wymieniła dietę bogatą w rośliny, a ubogą w produkty zwierzęce.
Dieta wegetariańska może obniżyć ślad węglowy
– Na połowie talerza planetarnego są warzywa i owoce. Na pierwszej ćwiartce mamy produkty pełnoziarniste – zboża, czyli źródła węglowodanów złożonych. Kolejna ćwiartka to białka i tłuszcze, tj. strączki, orzechy, pestki, grzyby i nasiona. W wersji lokalnej, polskiej, mogą to być bób, fasola, groch, soczewica, ciecierzyca, kiełki, nowalijki, grzyby. To właśnie jest to, co ja jem – wymieniła Barbara Wojtaszek.
Co ciekawe, z wyliczeń wynika, że ślad węglowy można obniżyć prawie o połowę (wobec konwencjonalnej diety), dzięki przejściu na produkty vege. Jak tłumaczy edukatorka, jest to możliwe, jeśli przestawimy się na jedzenie lokalne, sezonowe, roślinne i niskoprzetworzone. Kolejną cegiełką jest ograniczenie marnowania żywności.
„Humanitarny” ubój to hipokryzja
Prawie połowa ankietowanych uważa, że poprawa warunków hodowli zwierząt i troska o ich prawa są bardzo istotne. Przystają na to nawet kosztem wzrostu cen mięsa.
– Rocznie zabijamy ok. 80 mld zwierząt hodowlanych. Jak sprawić, żeby system był pozbawiony cierpienia? Nie da się zabijać humanitarnie. Mówienie o uboju humanitarnym to hipokryzja – apelowała podczas debaty dr Dorota Sumińska, lekarka weterynarii.
Jak młodzi postrzegają przyszłą hodowlę zwierząt? Większość nie myśli od razu o jej wygaszeniu, a raczej o większym dobrostanie zwierząt.
Co więc z całkowitą rezygnacją z hodowli do produkcji mięsa, mleka i pochodnych? Za tym jest 22 proc. młodych. „Oznacza to, że takich osób jest niemal trzykrotnie więcej niż wegetarian, co uprawdopodabnia tezę o specyficznie proregulacyjnym nastawieniu młodych Polek i Polaków: sam się nie ograniczę, niech ograniczy mnie państwo” – piszą twórcy Atlasu Mięsa.
Rezygnacja z mięsa a zdrowie
Wojtaszek przyznała, że odkąd zrezygnowała z jedzenia mięsa, poprawiło się jej zdrowie i samopoczucie.
– Wegetariański talerz jest najzdrowszy, co potwierdza coraz więcej lekarzy i dietetyków. Dieta wykluczająca mięso potrafi uzdrowić wiele chorób cywilizacyjnych, na co mam przykłady w gronie znajomych – powiedziała Wojtaszek.
Następnie oddała, że dziś ludzie spożywają coraz więcej mięsa, tłuszczu zwierzęcego i cukru, co jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia i stawia na głowie piramidę żywieniową. WHO zaleca wprost przeciwną dietę – ubogą w mięso, tłuszcz zwierzęcy i cukier, a bogatą w błonnik.
– Co roku wiele osób umiera z powodu cukrzycy i otyłości. To są konsekwencje cierpienia miliardów zwierząt. Przemysłową produkcję mięsa i nabiału często określa się ”holokaustem zwierząt”. Za tym idą choroby cywilizacyjne, a bez mięsa możemy się obejść – powiedziała edukatorka. Dodała, że moment zmiany wymaga jednak pewnych wyrzeczeń i wyrobienia nowych nawyków.
Zdaniem Barbary Rożyńskiej, rzeczniczki prasowej i menadżerki ds. komunikacji w ProVeg Polska, dieta roślinna jest dużo korzystniejsza dla serca. Obniża ryzyko zachorowania na raka i zmniejsza koszty opieki zdrowotnej.
Dlaczego część młodych je mięso bez ograniczeń?
Spora liczba ankietowanych ma przeświadczenie, że stan polskiej gospodarki jest istotniejszy, niż ochrona środowiska. Równie liczna grupa myśli krótkowzrocznie i nie zastanawia się nad przyrodniczymi konsekwencjami swoich wyborów żywieniowych.
Względy gospodarcze opierają się zapewne na fakcie, że Polska jest unijnym liderem w produkcji mięsa drobiowego. To ona stanowi przeszło połowę krajowej produkcji mięsa. Z kolei produkcja wieprzowiny i wołowiny plasuje się odpowiednio na czwartym i siódmym miejscu w UE. Te trzy rodzaje mięsa stanowią 1/3 polskiego rolnictwa towarowego. Jednocześnie polskie podejście do produkcji mięsa jest przeważnie dalekie od modelu ekologicznego. Hodowla polega głównie na rolnictwie intensywnym nastawionym na eksport. Niestety, towarzyszy temu niehumanitarne traktowanie istot. Często są to bardzo szkodliwe dla zwierząt i klimatu fermy przemysłowe.
Transformacja rolnictwa w kierunku roślinnym
Obawa ankietowanych o stan polskiej gospodarki to jedna strona medalu. Tymczasem, obecni hodowcy mięsa, mogliby przebranżowić się na producentów jego roślinnych zamienników. Pomocne byłoby ich doświadczenie i zaufanie konsumentów, które budowali w trakcie dotychczasowej działalności.
– Alternatywy roślinne mogą stanowić szansę dla biznesu mięsnego. Duże przedsiębiorstwa mięsne wchodzą w ten rynek jako sojusznik znający i mający zaufanie u konsumentów – mówi Barbara Różyńska.
Podobnego zdania jest Bartosz Witański, aktywista prozwierzęcy i klimatyczny z Anonymous for the Voiceless. W kontekście przebranżowienia rolników mówił o czterech nurtach transformacji rolnictwa na bardziej roślinne. Programy wegańskie, które oddolnie wspierają rolnictwo w transformacji:
– uprawa roślin wysokobiałkowych (inicjatywa Grow Green, np. pomoc dla rolnika w przekształceniu pastwisk na produkcję roślin dla ludzi),
– produkcja napojów roślinnych (francuska inicjatywa ReFarm, pomoc dla rolników chcących zaprzestać produkcji mleka krowiego, np. mogą dostać pomoc w postaci sprzętu do produkcji mleka roślinnego),
– ekologiczne wspólnoty łączące konsumentów z producentami (Viva Farms, dzięki wsparciu rządowemu w USA powstały szkolenia i wsparcie dla rolników).
Aktywista przywołał również ekologiczne permakultury wegańskie, w których nie stosuje się pestycydów, używa się kompostu, nie ma cierpienia zwierząt. Jest to najbardziej zgodne ze strategią „Od pola do stołu”.
Do produkcji mięsa konieczne są pasze. Tych może zacząć brakować
Zdaniem prof. Zbigniewa Karaczuna z SGGW w Warszawie, eksperta Koalicji Klimatycznej, jednego z autorów Atlasu Mięsa, należy odejść od chowu przemysłowego na rzecz zrównoważonej, mieszanej produkcji roślinno-zwierzęcej.
– Brakuje powiedzenia, że produkcja zwierzęca powinna być istotną częścią zrównoważonej produkcji rolnej. M.in. ze względu na kompost, będący elementem zrównoważonej produkcji ekologicznej.
Profesor dodał, że warto wiedzieć JAK, a nie tylko CZY produkować mięso. Nawiązał też do bezpieczeństwa żywnościowego w czasach wojny. Np. do ograniczeń w dostawach produktów, z których robi się paszę, wynikających z agresji Rosji na Ukrainę.
– To, nad czym dziś powinniśmy się zastanowić, to zmniejszenie produkcji zwierzęcej, bo ze względu na wojnę będzie nam brakowało przede wszystkim paszy dla zwierząt. Powinniśmy zrezygnować z diety bardzo obfitej w mięso. To wszystko po to, żeby kraje afrykańskie i azjatyckie nie cierpiały głodu, bo dla nich jedzenia zabraknie – mówił prof. Karaczun. – Stąd przestawienie się raczej na produkcję roślinną, promowanie zmniejszania marnotrawstwa żywności – dodał. Zdaniem Karaczuna należy to teraz robić także ze względu na skutki wojny w Ukrainie.
Czytaj także: „Co dziesiąty bochenek chleba jest wypiekany z ukraińskiej mąki”. Najbardziej zagrożone najuboższe państwa
Dieta vege nie tylko dla bogatych elit
Barbara Różyńska wyjaśnia, że – wbrew częstemu przekonaniu – dieta roślinna nie jest typowo zachodnią koncepcją dla elity. Ludzie często postrzegają ją jako zbyt drogą, powołując się na ceny zamienników mięsa i nabiału. Zapominają jednak o produktach takich jak np. fasola, ziarna, warzywa sezonowe, które są jednymi z najtańszych na świecie. Mogą stanowić świetny, tani zamiennik mięsa i ograniczyć marnowanie żywności. Ich dodatkową zaletą jest bowiem długi termin ważności.
– Nie jest to nowy instagramowy trend. Choćby w Indiach diety vege są stosowane od tysięcy lat – powiedziała. – Wybór diety wegetariańskiej nie powinien być postrzegany jako domena uprzywilejowanej klasy średniej. W krajach anglojęzycznych i całej Europie Zachodniej przejście na dietę roślinną mogłoby obniżyć rachunki.
Jak to możliwe? Uniwersytet Oxfordzki opublikował porównanie kosztów siedmiu zrównoważonych diet w 150 krajach z obecną, konwencjonalną dietą. Okazało się, że w krajach o wysokich dochodach dieta wegańska zmniejsza koszty o 1/3, wegetariańska o ponad 20 proc., a fleksitariańska o kilkanaście proc.
– Zapewnienie dostępu do bardziej zrównoważonej diety jest możliwe. Wszędzie. W przeciągu najbliższej dekady. Ale wymaga lepszej polityki cenowej, ograniczenia marnowania żywności i woli politycznej – podsumowuje Różyńska.
Edukacja ekologiczna i uwrażliwianie od przedszkola
Dr Sumińska dostrzega konieczność uwrażliwiania młodych na cierpienie zwierząt i klimatyczne skutki spożycia mięsa. Jak mówi, w ramy edukacji powinno wejść uświadamianie dzieciom, że zwierzęta naprawdę cierpią. Oczywiście poziom i przekaz powinny być dopasowane do wieku. Od kiedy? Najlepiej od przedszkola.
– Nie da się nagle sprawić, niestety, żeby ludzie przestali jest mięso. Dałoby się to zrobić, gdyby- natychmiast – zupełnie zmienić edukację. Na wszystkich poziomach. Od małych dzieci począwszy, bo to one maja duży wpływ na dorosłych – zauważyła lekarka weterynarii.
Jej zdaniem bez tego nic nie da się zrobić. Młodzi ludzie powinni poznać zwierzęta i być blisko nich. Za przykład podała skandynawskie szkoły, w których małe dzieci uczone są jak jeść, żeby zostawiać jak najmniejszy ślad węglowy. Zgadza się z tym również prof. Ewa Rembiałkowska z SGGW w Warszawie. Taka edukacja od maleńkości i zmiana diety na półwegetariańską lub wegetariańską to jej rekomendacje. Prof. Rembiałkowska argumentuje to względami środowiskowymi i zdrowotnymi.
– Powinniśmy o tym uczyć i wprowadzić zdrową żywność w szkołach i przedszkolach – powiedziała prof. Rembiałkowska.
Dodatkowo zauważyła konieczność ograniczenia zniechęcającej biurokracji, a rozszerzenia i polepszenia doradztwa rolniczego. Polska jest w tej kwestii na końcu Europy. Co więc z ekologiczną produkcją żywności?
– Tak, jest ona niemożliwa bez produkcji zwierzęcej, ale możliwa bez zabijania zwierząt – podsumowała dr Sumińska. – Do gospodarek produkujących żywność powinna wkroczyć ekologia.
–
Zdjęcie tytułowe: Photographee.eu/Shutterstock