Polska jednym z największych producentów śmieci w Europie. Jak wytwarzać mniej odpadów?

Podziel się:

Śmiecimy na potęgę, a w dodatku coraz więcej. W ostatnich latach statystyczny Polak wytwarzał już ponad 300 kg odpadów rocznie. Niestety tylko jedna czwarta z nich podlega recyclingowi. Jeśli nie chcemy utonąć w śmieciach, musimy ograniczyć ich produkcję. Tylko jak to zrobić?

W 2015 r. Kowalski wytworzył 283 kg śmieci – o 5,2 proc. więcej niż rok wcześniej. W 2016 r. na statystycznego Polaka przypadały już 303 kg odpadów, a w 2017 – 312. Na szczęście wciąż daleko nam do Amerykanów, którzy produkują ponad 700 kg śmieci rocznie w przeliczeniu na osobę. To jednak nie powód, by zasypiać gruszki w popiele: trzeba działać, póki nie jest za późno.

Efektywnie odzyskujemy tylko 5 proc. plastiku

Choć niektórzy twierdzą, że za późno już jest. Pesymistyczny obraz sytuacji przedstawia np. raport przygotowany przez Ellen Mac Arthur Foundation. Z opracowania wynika, że jeśli nie podejmiemy radykalnych działań w celu redukcji zużycia plastiku, do 2050 r. łączna masa sztucznych tworzyw w oceanach przewyższy łączną masę wszystkich ryb. A plastik stanowi jeden z głównych problemów w gospodarce odpadami. Jego światowa produkcja w latach 1964–2014 wzrosła dwudziestopięciokrotnie, osiągając 311 milionów ton. Zgodnie z prognozami, do połowy bieżącego wieku ta wartość może wzrosnąć czterokrotnie.

Problem w tym, że efektywnemu recyklingowi poddawane jest jedynie 5 proc. sztucznych tworzyw. 40 proc. trafia na wysypiska, a jedna trzecia – do środowiska naturalnego. Wskaźniki recyklingu dla ogółu odpadów są nieco wyższe. W 2016 r. w Polsce udało się odzyskać 25 proc. zebranych odpadów – o 5 proc. więcej niż w roku poprzednim. To jednak wciąż za mało. Odpady stanowią żywotne zagrożenie dla ekosystemu oraz zdrowia ludzi i zwierząt. Wiele zawartych w nich toksycznych substancji przenika do gleby, wód gruntowych i łańcucha pokarmowego, a w końcu – do żywności i naszych organizmów. „Śmieciowe” toksyny mogą nam szkodzić również drogą wziewną. Szczególnie dobitnie przekonaliśmy się o tym w 2018 r. podczas serii pożarów na wysypiskach, z których większość nosiła znamiona podpaleń.

Polska jednym z największych producentów śmieci

Według danych Komisji Europejskiej za 2014 r. Polska jest jednym z największych producentów śmieci w Europie. Zajmujemy pod tym względem piąte miejsce wśród krajów Starego Kontynentu (z uwzględnieniem tych, które nie należą do Unii Europejskiej). Wiąże się to oczywiście z liczbą ludności oraz specyfiką naszego przemysłu i produkcji energii. Pierwsze miejsce w niechlubnym rankingu zajmują Niemcy, drugie – Francja, trzecie Wielka Brytania, a czwarte Bułgaria. W klasyfikacji produkcji śmieci w przeliczeniu na mieszkańca nie wypadamy najgorzej, ale też daleko nam do prymusów. Przykładowo, wynik dla Chorwacji wynosi 879 kg, a dla Polski – 4710 kg (z uwzględnieniem odpadów m.in. z produkcji przemysłowej)

Jak zmniejszyć ilość wytwarzanych odpadów?

Sens ograniczania ilości wytwarzanych śmieci nie sprowadza się jednak do uzyskania lepszych pozycji w rankingach. Chodzi o sprawę zasadniczą, a zarazem „prozaiczną”: żeby żyło się lepiej – zdrowiej, czyściej, bezpieczniej. Co ciekawe, to indywidualna gospodarka śmieciowa jest kolejną dziedziną, w której sprawdza się zasada Pareto. Zdaniem Bei Johnson, promotorki idei zero waste, czyli maksymalnego recyklingu odpadów i niemarnowania surowców, oraz autorki książki “Zero Waste Home: The Ultimate Guide to Simplifying Your Life by Reducing Your Waste”, wystarczy zredukować ilość produkowanych odpadów o 20 proc., by osiągnąć 80 proc. korzyści związanych z ograniczeniem zużycia śmieci.

Co możemy zyskać? To zależy od przyjętej strategii. Jeśli zrezygnujemy ze zbędnych, nieprzemyślanych zakupów, zyskamy choćby czas i pieniądze. Jeśli zastąpimy produkty w plastikowych opakowaniach tymi kupowanymi na wagę – zyskamy nie tylko pieniądze, ale również zdrowie (plastik zawiera m.in. niebezpieczny bisfenol przenikający do żywności). Dodatkowa – choć wypadałoby powiedzieć: zasadnicza – korzyść to wkład własny w ograniczanie negatywnego wpływu konsumpcji na stan środowiska. No i satysfakcja z promowania dobrych wzorców.

Jak przystąpić do dzieła i zmniejszyć ilość wytwarzanych śmieci? Sposobów jest mnóstwo. Niektóre są uniwersalne, inne związane z indywidualnym stylem życia. Oto kilka podstawowych wskazówek, które warto stosować w życiu codziennym.

1. Po pierwsze, segreguj!

To właściwie obowiązek narzucony przepisami – niestety często ignorowany. Segregacja śmieci nie oznacza wprawdzie redukcji ich wytwarzania przez poszczególne gospodarstwa domowe, ale finalnie przyczynia się do zmniejszenia ich ilości na wysypiskach i w środowisku. Sortowanie odpadów pozwala na odzyskiwanie wielu materiałów, np. plastiku czy metalu, poddawanie ich obróbce i ponownemu wykorzystaniu. Przepisy z 2016 r. zalecają podział śmieci na pięć frakcji. Wdrażanie nowych regulacji przebiega wolno i nierównomiernie, ale w tym roku proces wyraźnie przyspieszył. Od kwietnia br. obowiązkiem sortowania śmieci z podziałem na pięć frakcji (bio, metale i tworzywa sztuczne, odpady zmieszane, papier, szkło) są objęci m.in. mieszkańcy Krakowa.

2. Własna torba zamiast foliówki

Foliówka bywa koniecznością. Gdy o spożywczak zahaczamy „spontanicznie”, np. w drodze z pracy do domu, trudno zrezygnować z reklamówki i upychać zakupy po kieszeniach płaszcza – a torby ekologiczne nie należą do najtańszych. Dlatego sprawunki warto planować zawczasu, by móc udać się do sklepu z własną siatką lub plecakiem. W ten sposób unikniemy wydatków na plastikowe reklamówki, które prędzej czy później wylądują na śmietniku.

3. Koniec z plastikowymi sztućcami

W marcu Parlament Europejski zatwierdził zakaz sprzedaży wyrobów jednorazowego użytku wykonanych z tworzyw sztucznych, takich jak plastikowe talerze, sztućce, słomki czy patyczki do uszu. Przepis ma wejść w życie dopiero w 2021 r., jednak dobre praktyki w tym zakresie możemy wdrożyć już teraz – jako konsumenci i sprzedawcy. W roli zastępnika plastiku sprawdzają się analogiczne produkty wykonane z papieru czy innych surowców ekologicznych, np. otrębów pszennych.

4. Pij ze szkła, a nie z PET-ów

Kaucjonowanie butelek PET to dobry sposób na walkę z plagą plastiku wylewającego się ze śmietników i zalegającego w przydrożnych rowach. Nad Wisłą jeszcze nie działa (taki system funkcjonuje już w Chorwacji, Danii, Estonii, Finlandii, Holandii, Islandii, Niemczech, Norwegii, Szwecji i na Litwie), ale i w tym przypadku można wyprzedzić ustawodawców. Wystarczy zastąpić jednorazowe PET-y butelkami szklanymi, które można napełniać filtrowaną kranówką. Fakt, woda z kranu pod względem smaku i właściwości zdrowotnych ustępuje mineralnej. Na szczęście niektóre „mineralki” są dostępne również w szkle. Warto też pamiętać o wspomnianym już bisfenolu, który może przenikać z PET-ów do płynu. W przypadku butelek szklanych takie zagrożenie nie istnieje.

5. Na miejscu lepiej niż na wynos

Obiad czy kawa na wynos to dodatkowa „porcja” śmieci. Zamiast zamawiać posiłek czy napój w styropianowym opakowaniu, warto wygospodarować chwilę na konsumpcję w lokalu. I przyjemniej, i bardziej ekologicznie.

6. Kupuj na wagę

I bardziej ekologicznie, i zdrowiej. Produkty w plastikowych opakowaniach czy konserwach to często żywność wysoko przetworzona, naszpikowana konserwantami i „ulepszaczami” w rodzaju sztucznych barwników czy wzmacniaczy smaku. Wybierając towar sprzedawany na wagę, otrzymujemy zwykle lepszą jakość, a przy okazji unikamy wytwarzania odpadków w postaci opakowań.

7. Nie bój się szmateksów

Niektórzy unikają ich jak ognia, innych nie trzeba przekonywać, że w szmateksach trafiają się najlepsze – a w dodatku unikalne – „łupy” odzieżowe. Kupowanie w ciucholandzie to nie tylko oszczędność pieniędzy. To również indywidualny wkład w ograniczenie nadprodukcji odzieży, która przyczynia się do skażenia środowiska (nie tylko w krajach rozwijających się) i zwiększa ilość wytwarzanych odpadów.

8. Zastanów się, czy naprawdę tego potrzebujesz

Nowe buty, nowy smartfon, nowy sprzęt AGD – często z kaprysu, a nie realnej potrzeby. Przed każdym poważniejszym zakupem warto pomyśleć, czy naprawdę potrzebujemy nowego modelu urządzenia, które już posiadamy, lub gadżetu o ograniczonej przydatności. Być może ulegamy jedynie trendom lub perswazji reklamowej? Bardziej przemyślane zakupy to ulga dla portfela i środowiska.

Foto: Shutterstock.

Podziel się: