Ostatnie tygodnie to czas licznych rekordów temperaturowych, a także dużych pożarów, pustoszących m.in. południe Europy. Jednak ogień trapi również tereny oddalone od popularnych miejsc turystycznych. Według ostatnich informacji żywioł szalejący na Syberii obejmuje większy obszar niż pożary w Grecji, Turcji, we Włoszech, w USA i Kanadzie razem wzięte. Mimo iż sezon pożarowy w tej części świata jeszcze się nie zakończył, emisje CO2 przewyższyły już znacząco poziom odnotowany przed rokiem.
Czytaj także: W USA i Kanadzie pożary nadal szaleją. Mogą potrwać do późnej jesieni
Tegoroczne lato w obfituje w powtarzające się fale upałów, w tym temperatury ocierające się o granice ludzkiej wytrzymałości. Przed kilkoma dniami na Sycylii odnotowano wartość 48,8 st. Celsjusza, która w przypadku potwierdzenia oznaczać będzie europejski rekord temperaturowy. Upałom towarzyszą pożary, które pustoszą popularne regiony turystyczne w Europie, a także północną Afrykę. Chodzi o ogień, który trapił w ostatnim tygodniu m.in. Włochy, Grecję, Turcję, Algierię i Tunezję.
Najnowsze informacje wskazują, że równie poważna, a nawet poważniejsza sytuacja ma miejsce w syberyjskiej Republice Sacha. Wiele wskazuje na to, że tegoroczny sezon pożarowy będzie tam najgorszym w historii pomiarów.
Według oficjalnych danych w niedzielę w Rosji aktywne pożary obejmowały obszar 4,4 mln ha, z czego większość miała miejsce właśnie w Republice Sacha – poinformował „The Washington Post„. To obszar porównywalny z 1/7 powierzchni Polski, niewiele mniej niż liczy Słowacja.
Pożary na Syberii gorsze niż przed rokiem. Blisko rekordu
Trwające od wielu tygodni pożary na Syberii to zjawisko sezonowe, jednak wszystko wskazuje na to, że tegoroczna skala żywiołu może być bezprecedensowa. Jak informowała przed tygodniem NASA, emisje od czerwca wyniosły już 505 milionów ton CO2. Dla porównania, w całym ubiegłorocznym sezonie pożarowym było to 450 milionów ton. A przed nami jeszcze co najmniej kilka tygodni, w których warunki mogą sprzyjać rozprzestrzenianiu się ognia.
Jak podał portal ABC News, powołując się na rosyjski Greenpeace, żywioł trawiący Syberię jest większy niż pożary w Grecji, Turcji, we Włoszech, w USA i Kanadzie razem wzięte. Według aktywistów bilans może być gorszy niż podczas rekordowych pożarów w 2012 roku.
Czytaj także: Owady. „Ich zanikanie budzi we mnie grozę i przygnębienie”
Syberia i zmiana klimatu. Władze zmieniają retorykę
Według rosyjskiego Greenpeace skala żywiołu ma związek ze zmianami klimatycznymi. W rozmowie z „The Moscow Times” aktywiści zwracają uwagę, że od początku XX wieku średnia roczna temperatura w regionie Sacha wzrosła o 3 stopnie. Region trapi również rekordowa susza i silne wiatry. Organizacja krytykuje przy tym rosyjskie władze. Prawo pozwala bowiem nie gasić pożarów, w przypadku gdy są one oddalone od osiedli ludzkich.
Czytaj także: Za nami najgorętszy lipiec w historii pomiarów!
W rosyjskim przekazie medialnym z ostatnich dni problematyka zmian klimatycznych pojawiła się także w wypowiedziach Władimira Putina, który powiązał kataklizm na Syberii z ociepleniem planety. Podczas wideokonferencji z przedstawicielami rządu, rosyjski przywódca nazwał tegoroczne pożary „absolutnie bezprecedensowymi”. Do walki z żywiołem mają zostać wysłane dodatkowe siły.
Tydzień wcześniej Putin przyznał podczas spotkania z dziennikarzami, że pożary są spowodowane są w dużej mierze zmianami klimatycznymi. Think tank Bellona zwraca w tym kontekście uwagę na zmianę retoryki Putina, który jeszcze kilka lat temu przeczył, by to zmiany klimatyczne były winne kataklizmom w Rosji, takim jak pożary i powodzie.
Organizacja podkreśla, że topnienie wiecznej zmarzliny zagraża rosyjskiemu przemysłowi naftowo-gazowemu. Ministerstwo zasobów naturalnych i ekologii szacuje straty związane z uszkodzeniami infrastruktury przesyłowej na 67 mld dolarów do 2050 roku.
Czytaj także: David Attenborough: Zmierzamy do katastrofy jak ludzie w Czarnobylu!
_
Zdjęcie: Shutterstock/Serrgey75 [Zdjęcie z końca czerwca 2021 r. Region Twer, Rosja]