28. lipca premier Mateusz Morawiecki mówił w Polsat News, że rząd „na pewno” nie dopuści do zapowiadanych przez niektóre przedsiębiorstwa ciepłownicze podwyżek o 120, 150 czy nawet 180 proc. Polski Alarm Smogowy przeanalizował to, jak zmieniają się taryfy. Okazuje się, że Urząd Regulacji Energetyki już zatwierdził wzrosty o 200 i 300 proc. Niektóre nowe taryfy ogłoszono w dzień, w który premier obiecywał, że podwyżek nie będzie. Inne nazajutrz.
— Państwo ma instrument w postaci regulatora, który ma prawo uregulować tę taryfę na poziomie niższym. Wtedy przedsiębiorstwo domaga się rekompensaty. I my tę rekompensatę damy — powiedział Morawiecki w szeroko cytowanym wywiadzie. Wygląda jednak na to, że regulator nie wziął słów premiera na poważnie. Trudno inaczej tłumaczyć drastyczne podwyżki, które akceptuje.
Po słowach premiera Mateusza Morawieckiego ekspert Polskiego Alarmu Smogowego ds. ciepłownictwa Janusz Mazur, przyjrzał się nowym taryfom zatwierdzanym przez Urząd Regulacji Energetyki. – W celu potwierdzenia zapowiedzi rządowych, że ceny energii cieplnej nie wzrosną więcej niż 150 do 180 proc. dokonaliśmy przeglądu taryf dla ciepła, które zostały zatwierdzone przez URE w dniach 28 i 29 lipca bieżącego roku – wyjaśnia. – Analiza nowych zatwierdzonych taryf w porównaniu do obowiązujących wskazuje, że wzrost kosztów ogrzewania będzie zdecydowanie wyższy i to już od najbliższego miesiąca. W ekstremalnych przypadkach mówimy nawet o czterokrotnych podwyżkach – dodaje. I tłumaczy, że w najgorszej sytuacji są mieszkańcy, których lokale są ogrzewane z pomocą kotłowni gazowych. To tam podwyżki będą trzy lub czterokrotne. Nieco mniejsze podwyżki dotkną tych, których ciepłownie wykorzystują węgiel. Ale i tak zapłacą dwukrotność dawnych rachunków.
– Warto też dodać, że o ile do tej pory ciepłownicy zmieniali swoje taryfy zazwyczaj raz w roku, to ostatnio można zauważyć, że podwyżki są realizowane kilka razy w ciągu roku. Wynika to przede wszystkim ze wzrostu cen paliw – węgla i gazu. Szczegółowa analiza pokazuje, że wzrastają również koszty przesyłu ciepła do mieszkań, choć tutaj wzrost cen jest na poziomie 15 do 30 proc., a więc ma charakter inflacyjny – wyjaśnia. I puentuje mówiąc: „Ciepłownicy narzekają nie tylko na ceny węgla. Największym problemem jest brak jego dostępności. W Polsce, która jeszcze niedawno była potęgą węglową, to wydaje się być sprawą, którą trudno wytłumaczyć.”
O 300 proc. więcej
Janusz Mazur przeanalizował między innymi taryfy dla Szczecinka, Rawicza i Brzeska.
W Szczecinku odbiorcy ciepła według nowej taryfy (z dn. 29. lipca) zapłacą nawet o 207 proc. więcej.
W Rawiczu poprzednia taryfa była z 2020 roku i podwyżki będą jeszcze wyższe.
Odbiorcy zapłacą więcej nawet o 310 proc.
Wysokie wzrosty dotyczą także Brzeska, gdzie nową taryfę zatwierdzono 15 lipca. Tam taryfa dla odbiorców podłączonych do kotłowni gazowej wzrosła o 225 proc. (Podłączeni do węglowej zapłacą 19 proc. więcej) Z kolei w Kościerzynie, gdzie taryfę zatwierdzono także 15 lipca, wzrost rachunków za ciepło wyniesie 108 proc. A to tylko przykłady.
Czytaj także: „Właściciele kotłów śmieją się z tych, którzy słuchali kampanii społecznych” [LIST OD EKODORADCY]
„Rząd zignorował problemy 2/3 gospodarstw domowych”
– Rząd proponując dodatek węglowy zignorował problemy dwóch trzecich gospodarstw domowych, czyli tych którzy nie ogrzewają domów węglem. W Polsce prawie połowa gospodarstw domowych korzysta z miejskich sieci ciepłowniczych. Kilkukrotne wzrosty cen za ogrzewanie mogą spowodować, że wiele uboższych gospodarstw domowych stanie przed dramatycznym wyborem, rezygnacja z ogrzewania mieszkań czy zaspokojenie innych podstawowych potrzeb bytowych – skomentował ustalenia analizy Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
– Widać, że działania rządu są podejmowane w sposób chaotyczny i nieprzemyślany. Rząd zamiast zaproponować kompleksową osłonę dla najuboższych niezależnie od tego z jakiego źródła ciepła korzystają zaproponowano niesprawiedliwy i wykluczających dodatek węglowy. Faworyzowanie użytkowników węgla to przejaw skrajnej niesprawiedliwości, gdyż sytuacja wielu osób korzystających z ciepła miejskiego i innych źródeł ciepła będzie w tym roku dramatyczna – dodawał.
- Czytaj także: 3000 plus na węgiel to łapówka dla wyborców
Fot. Shutterstock/Media Press PL/Sridee Studio