Wraca sprawa zanieczyszczeń generowanych przez jedno z największych polskich lotnisk. Zrzut substancji chemicznych do odladzania samolotów do środowiska trwa w podkrakowskich Balicach od 2016 roku. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wykrył w wodzie m.in. rakotwórczy formaldehyd. Do dziś nikt nie sprawdził, jak zatruty potok wpływa na zdrowie mieszkańców, a dzień po konferencji prasowej mieszkańcy donoszą górze chemicznej piany, która znajduje się w wodzie.
Trwa saga wokół drugiego największego lotniska w Polsce. Po latach zatruwania środowiska przez lotniczego giganta prezes Kraków Airport zaprasza w 2027 roku na symboliczną szklankę wody z Potoku Olszanickiego, do którego od dawna trafiały i wciąż trafiają (o czym piszemy w dalszej części tekstu) chemiczne odpady z odladzania samolotów.
Wojewoda wydał zgodę na przełożenie tego cieku poza płytę lotniska. Inwestycja zaplanowana jeszcze za poprzedniego zarządu lotniska obejmuje również budowę zbiornika retencyjnego na zanieczyszczoną chemikaliami wodę. To jednocześnie może zamknąć temat budowy oczyszczalni przez samo lotnisko. O jej powstaniu mieszkańcy słyszeli od kilku lat – miała być gwarantem rozwiązania problemu. Teraz okazuje się, że prawdopodobnie nie powstanie a wokół nowego pomysłu mnożą się kontrowersje.
Mdłości, bóle głowy i szczypanie oczu
Mieszkańcy od dawna skarżą się nie tylko na chemiczny smród przypominający płyn do szyb połączony ze zgniłą cebulą, ale również na dolegliwości zdrowotne. Mowa o mdłościach, bólach głowy, szczypanie, suchość gałek ocznych. Ma to miejsce zwłaszcza w mroźną pogodę. – Problem nadal występuje – zapewnia Dominik Gicala, prezes Stowarzyszenia Nasza Olszanica. – Dzieci nadal skarżą się na takie dolegliwości. Rekuperacja, filtry w domach nie dają rady.
Co ciekawe problem rósł razem ze zwiększonym ruchem na samym lotnisku. Wyjątkiem był okres pandemii, kiedy lotnisko nie funkcjonowało.
Do dzisiaj żadna z instytucji mających chronić środowisko nie zajęła się sprawą na poważnie. Nigdy nie przebadano, co z wód Potoku Olszanickiego przedostaje się do powietrza i jakie może nieść zagrożenie zdrowotne. Wiadomo natomiast, że takie substancje jak glikol, czy rakotwórczy formaldehyd, identyfikował w potoku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Tylko w tym sezonie zanieczyszczenie potoku zgłaszano 8 razy z dzisiejszym włącznie. – W 4 przypadkach przekroczone było Chemiczne Zapotrzebowanie na Tlen. To parametr mówiący o tym, że jest duża ilość substancji organicznych, które zabierają tlen z wody – przyznaje Tomasz Fiszer ze Stowarzyszenia Nasza Olszanica.
Na hucznej konferencji prasowej prezes lotniska odebrał z rąk wicewojewody zezwolenie na przełożenie Potoku Olszanickiego. Na wydarzeniu obecny był także Aleksander Miszalski prezydent Krakowa. – To jest gigantyczny wydatek lotniska, który pozwolił by Potok Olszanicki przez cały rok był czysty, by rzeczywiście te zanieczyszczenia, które tutaj spływały nie dostawały się do naszych rzek. Więc mogę w imieniu mieszkańców Krakowa, Krakowiaków, Krakowianek, panu prezesowi, panu wojewodzie Ryszardowi Śmiałkowi, również za tą szybką decyzję i przeprowadzenie tej procedury podziękować. No i co? Rozumiem, że w przeciągu jakiegoś roku, półtora będziemy mieli po problemie? – mówił prezydent.
– Zaprosimy na szklankę wody z Potoku Olszanickiego, tak symbolicznie ją wtedy pewnie wypijemy, a harmonogram przywiduje rok 2027 – zachęcał prezes Kraków Airport Łukasz Strutyński.
W całej sprawie jak zwykle kluczowe są detale o których politycy nie lubią mówić.
- Czytaj także: Cuchnący chemikaliami potok zatruwa im życie. Winny jest znany, prokuratura nie widzi problemu
Zbiornik na nieczystości
Inwestycja obejmuje przesunięcie Potoku Olszanickiego, który płynie pod lotniskiem poza pas startowy i płytę lotniska, ale też budowę zbiornika retencyjnego na zanieczyszczoną chemikaliami wodę. Ten ma być czterokrotnie większy od obecnego. Gdy woda nie będzie spełniała parametrów z pozwolenia wodnoprawnego, będzie przepompowywana do niego, a następnie kierowana do miejskiej kanalizacji. – W czerwcu tego roku ogłosimy przetarg na wyłonienie wykonawcy tej inwestycji. W okolicach listopada zamierzamy podpisać umowę z wykonawcą i w trzecim kwartale 2027 roku inwestycja powinna być zakończona – wyjaśnia Janusz Kardasiński, członek zarządu Kraków Airport.
Szacunkowo inwestycja ma kosztować ponad 90 mln zł. Co pochłonie tyle pieniędzy? – Wszystko, to są bardzo duże rury, to są rury 1,40 m, dwie, 2600 m x 2, 5,2 km. Do tego część prac przewiertami, pod tak zwaną resą, która jest na końcu pasa startowego. Musielibyśmy wyłączyć lotnisko, gdybyśmy chcieli w otwartych wykopach te prace prowadzić, to też trochę podnosi koszty – zapewnia Kardasiński.
Wcześniej strona społeczna szacowała, że powstanie oczyszczalni przy lotnisku kosztowałoby maksymalnie kilkanaście milionów złotych. Decyzja o wielokrotnie droższej inwestycji budzi wiele pytań.
Entuzjazmu w kwestii funkcjonalności tej inwestycji nie podzielają przedstawiciele Stowarzyszenia Nasza Olszanica, którzy od lat walczą z zatruwaniem potoku. Według nich przedsięwzięcie może przynieść chwilowy efekt.
– Uważamy, że ten pomysł jest niczym z XIX wieku, gdzie cały czas będzie kwestia retencjonowania tych ścieków. One w cudowny sposób nie znikną i lotnisko będzie musiało coś z nimi zrobić. Oczywiście lotnisko będzie się za chwilkę rozwijać, będzie nowy pas, będzie więcej samolotów, będzie więcej odladzania i coś z tymi ściekami będą musieli zrobić. Uważamy, że cały czas te ścieki będą niestety spuszczane do potoku i do Rudawy – mówi nam Tomasz Fiszer z Naszej Olszanicy.
Miała być oczyszczalnia, będzie przełożenie rzeki
– Cały czas się zastanawiam, dlaczego lotnisko się tak wzbrania przed oczyszczalnią. Co jest powodem tego, że za wszelką cenę nie chcą tego robić, ponosząc gigantyczne koszty związane z neutralizowaniem tych wód z płyt postojowych? Można to zrobić w dużo prostszy, wydaje mi się bardziej efektywny i tańszy sposób. To przełożyłoby się po prostu na święty spokój mieszkańców – mówi Gicala.
Zapytaliśmy o to podczas konferencji prasowej na lotnisku.
– Nigdy nie broniliśmy się przed oczyszczalnią. Jeżeli już personalnie zamierzamy ten temat potraktować, zarówno ja, jak i pan prezes Strutyński, jesteśmy na lotnisku od lipca ubiegłego roku, gdzie pewne decyzje już zapadły – wyjaśnia Kardasiński. Według władz lotniska budowa oczyszczalni trwałaby dłużej, 5 do 6 lat. Budowa oczyszczalni należałoby rozpocząć od zera. Zrealizowanie takiej inwestycji w krótszym czasie jest niemożliwe. – Proszę wziąć jeszcze pod uwagę to, że przy takiej inwestycji jak oczyszczalnia, pozyskanie decyzji środowiskowej wzbudzałoby nie mniejsze protesty i nie mniejsze wątpliwości, niż budowa nowej drogi startowej, co mogłoby spowodować, że to nie byłoby 5-6 lat, tylko 8-10 lat – dodaje. Inwestycja polegająca na przełożeniu potoku jest zupełnie neutralna dla środowiska. Odseparuje wody brudne od Potoku Olszanickiego, co pozytywnie wpłynie na wody tego cieku.
Pomysł władz lotniska, których wspierają krakowscy politycy, budzi jednak coraz więcej kontrowersji. – Dla planowanej inwestycji nie wykonano raportu oceny oddziaływania na środowisko, a decyzję środowiskową wydano bez udziału strony społecznej, na podstawie bardzo wstępnej i mglistej wizji – komentuje prof. Mariusz Czop, specjalista z zakresu hydrogeochemii i ochrony wód z AGH w Krakowie.
Naukowca niepokoi użycie dotychczasowego śladu potoku, który płynie pod lotniskiem, do celów kanalizacyjnych. – Dopiero teraz decydenci powoli odsłaniają szczegóły techniczne, które budzą poważne obawy o szkodliwe zmiany stosunków wodnych i możliwość zanieczyszczenia gleb, gruntów ale przede wszystkim wód podziemnych. Widać niestety że ten koszmarnie drogi projekt nie tylko nie rokuje poprawy stanu środowiska wodnego ale może spowodować istotne szkody w jego obrębie – dodaje ekspert.
Dzień po konferencji prasowej ścieki polały się do rzeki
Z członkiem zarządu Airport Kraków nie zgadza się Gicala:. – Inwestycja, o której mówimy, pomoże, ale samemu lotnisku. Dzięki niej będą mogli przebudować pas startowy, natomiast w żaden sposób nie wpłynie to na czystość Potoku Olszanickiego.
Problemem są bez wątpienia wysokie progi (czyli normy) substancji chemicznych dopuszczonych do zrzutu do wód potoku w pozwoleniu wodno-prawnym. Jeżeli się nie zmienią, to o wypiciu szklanki wody z Potoku Olszanickiego będziemy mogli zapomnieć.
Dzień po konferencji prasowej mieszkańcy zaobserwowali kolejne zanieczyszczenie potoku.
– Zaraz po szumnych zapowiedziach lotniska w Balicach o „cudownym” systemie zabezpieczenia potoku Olszanickiego przed zanieczyszczaniami z zimowego utrzymania, tak wygląda potok. Wyjątkowo wielka piana pojawiła się nad ranem w okolicach ul. Powstania Styczniowego i ul. Szaserów, tuż za użytkiem ekologicznym przed wpłynięciem potoku do osiedla Olszanica. Zapieniona woda występuje, gdy lotnisko wylewa ścieki z odladzania bezpośrednio do potoku, ze zbiorników retencyjnych. Przy wyższych temperaturach piana jest większa niż zimą, gdyż proces rozkładu substancji w ściekach następuje szybcie. Proces ten powinien odbywać się nie pod domami mieszkańców Olszanicy, ale w oczyszczalni – mówi w rozmowie ze SmogLabem wspomniany Tomasz Fiszer.
- Czytaj także: Duże lotnisko zatruwa okolicę. Kara? 500 złotych
–
Zdjęcie tytułowe: P. Błaszczyk