Rekordowe upały i szantaż Putina w sprawie zakręcenia rosyjskiego gazu to tematy numer jeden w stolicy Niemiec. Czy mimo to Berlin zrealizuje pomysł zamknięcia elektrowni atomowych do końca 2022 roku?
Fala ekstremalnych upałów uderzyła w Niemcy. Temperatura w cieniu dochodziła do 38 stopni, co oznacza, że na nagrzanych placach temperatura odczuwalna była jeszcze wyższa. Narodowa Agencja Meteorologiczna wydała ostrzeżenia praktycznie dla całego kraju. Mimo to wielu berlińczyków spędza czas na zewnątrz, chroniąc się pod koronami drzew i kawiarnianymi parasolami. Szczególnie tych pierwszych w Berlinie jest pod dostatkiem, zdecydowana większość ulic posiada okazałe szpalery drzew. To kolejny raz pokazuje, jak cenne są miejskie drzewa i że to w naszym interesie leży ich ochrona.
– Takie upały to zdecydowanie efekt zmian klimatu. Doświadczamy tego na własnej skórze – mówią mi studenci, którzy przed gorącem schowali się na wewnętrznym dziedzińcu Uniwersytetu Humboldtów, najstarszej berlińskiej szkoły wyższej.
Przy upałach nie pomaga karnie przestrzegany obowiązek zakładania maseczek w publicznym transporcie. To efekt kolejnej fali nowych przypadków zakażeń koronawirusem. Tylko wczoraj (19 lipca) odnotowano ponad 140 tys. zakażeń, a średnia z ostatnich 7 dni jest bliska 100 tys. Jednak wśród Niemców nie widać paniki, a wręcz przeciwnie.
Straszak Putina
Niemal wszystkie codzienne gazety swoje okładki poświeciły na rekordowe temperatury. Ale wśród dyskusji przewija się także kwestia trwającego kryzysu na Ukrainie. Do stolicy RFN wciąż docierają kolejni uchodźcy, a na dworcach w pocie czoła pracują m.in. wolontariusze Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Rozdawana przez nich woda jest szczególnie cenna w tak ekstremalnych warunkach.
Jak bumerang wraca sprawa wygaszania elektrowni jądrowych. Ta konsekwentna realizacja strategii przyjętych przed kryzysem jest jednym z głównych tematów publicznej debaty. Według nich do końca 2022 r. Niemcy przestaną produkować energię w ten sposób. Jednocześnie niemal 30 proc. produkcji energii wciąż pochodzi z… węgla. Trzeba podkreślić, że wśród niemieckiego społeczeństwa antyatomowe nastawienie jest niemal religią. Jest to związane z długą historią ruchów przeciwko energetyce jądrowej, których postulaty na stałe wpisały się w narodowe credo. Główną osią sprzeciwu są kwestie bezpieczeństwa, a eskalacja i zdecydowany zwrot rządzących wtedy polityków nastąpił po awarii w Fukushimie (2011).
Tymczasem tydzień temu Putin zakręcił rosyjski kurek z gazem także Niemcom. Rzekomo chodzi o konserwację gazociągu Nord Stream, jednak z dużą dozą pewności można stwierdzić, że jest to po prostu forma szantażu i ostrzeżenia dla kraju, który bądź co bądź – aktywnie wspiera Ukrainę. Przynajmniej na poziomie deklaratywnym. Kluczowe decyzje dotyczące dalszych losów „konserwacji” mają zapaść jutro (21.07), jednak nasi zachodni sąsiedzi szykują się na najgorsze. W środę popołudniu pojawiły się informacje, że rosyjski gaz ma wrócić, jednak sami operatorzy nie są pewni, czy tak się stanie. To pokazuje, jak jednoznacznie Putin szachuje rząd kanclerza Olafa Scholza.
Niemcy zostaną przy atomie?
W sprawie wypowiedział się sam Putin podczas pierwszej podróży od wybuchu wojny. Co prawda jeszcze nie jest to szach-mat, ale wyraźne podsycenie obaw Berlina. Grozi on bowiem zmniejszeniem przepustowości, chyba, że otrzyma konserwowaną przez Kanadyjczyków turbinę. Ta powinna być jednak objęta sankcjami. Od czerwca Gazprom ograniczył dostawy gazu do Niemiec o ponad połowę dziennego maksimum przesyłowego, tym samym podbijając i tak już wysokie ceny gazu w tym kraju. Granie konserwacją rurociągu to także element skłócenia ze sobą wyjątkowo zjednoczonej Europy, która musi zrobić wyjątek od własnych sankcji.
Jaki plan mają Niemcy? W obwodzie pozostaną wygaszone wcześniej elektrownie węglowe. Przy jednoczesnym podtrzymaniu planu wygaszenia elektrowni atomowych do końca tego roku brzmi to jak szaleństwo. Jednak według mojego rozmówcy, który jest blisko rządzącej koalicji – ma się to zmienić. Elektrownie popracują jeszcze przynajmniej tej zimy, a być może także kolejnej. Kwestią nierozwiązaną w takim scenariuszu jest pozyskiwanie paliwa do takich elektrowni, które częściowo pochodziło z Rosji. Scenariusz wydłużenia pracy niemieckich elektrowni jest tym bardziej możliwy, że społeczeństwo wyraźnie sprzeciwia się dalszemu spalaniu paliw kopalnych. Do tego, według sondażu przedstawionego w maju 2022 r. przez Deutsche Welle 53 proc. Niemców jest zdania, że przy obecnej sytuacji te plany odejścia od atomu trzeba przełożyć.
Nadzwyczajną sytuację widać na ulicach. Znajdujący się przy najpopularniejszym berlińskim parku Tiergarten kwartał z ambasadami i Ministerstwem Obrony Narodowej roi się od funkcjonariuszy policji. Zazwyczaj dostępne ulice są zamknięte dla ruchu, podobne zabezpieczenia wprowadzono m.in. przy ambasadzie USA. Widać, że Berlin jest logistycznym centrum wojny, którą Putin wypowiedział Europejczykom.
Niemcy, tak jak resztę Europy, czeka trudna zima. Ale podczas 38-stopniowych upałów mało kto o tym myśli.