To już kolejny rok, kiedy Indie i Pakistan doświadczają niezwykle wysokich temperatur, upały dosłownie zagrażają ludzkiemu życiu. Choć wynika to również z geografii regionu i powtarzających się cykli klimatycznych jak ENSO, niewątpliwie przyczyną coraz silniejszych fal upałów jest globalne ocieplenie. Klimat coraz bardziej testuje granice przetrwania człowieka. Naukowcy wyrażają obawy, że w przyszłości będzie gorzej, jeśli świat nie odejdzie od spalania paliw kopalnych.
Upały w Indiach stały się na tyle poważne, że według tamtejszych lekarzy zaczynają być większym problemem niż pandemia koronawirusa. „Otrzymujemy wielu pacjentów, którzy doznali udaru cieplnego lub cierpią na inne problemy związane z upałem”, powiedziała Mona Desai z Indian Medical Association (organizacji zrzeszającej lekarzy) w stanie Gudżarat. Zwróciła też uwagę, że 60-70 proc. pacjentów, to wcale nie jak mogłoby się wydawać osoby w podeszłym wieku. Większość stanowią dzieci i młodzież, skarżące się na wymioty, biegunkę, kolkę brzuszną czy po prostu ogólne osłabienie organizmu. Do tego bardzo częstym problemem stały się przerwy w dostawie prądu. Przestarzała sieć i cała zresztą indyjska, jak pakistańska energetyka po prostu sobie z taką sytuacją nie radzi. A to tylko potęguje problem, bo ludzie są pozbawieni dostępu do wody i klimatyzacji. Na najnowszym nagraniu opublikowanym przez agencję Reuters widać, jak mieszkańcy New Delhi próbują skryć się w cieniu wiaduktu.
Ludność pod palącym słońcem
Problem zaczął się już w marcu. Jak podał Indyjski Wydział Meteorologiczny, średnia miesięczna temperatura była najwyższa od 122 lat, wyniosła 33,1oC. Jednak wtedy ze względu na porę roku, upały nie były dla ludzi zamieszkujących Indie dotkliwe. Związany się obecnością chłodnej fazy ENSO czyli La Niña wzorzec ciśnienia trwał dłużej niż powinien. Według Raghu Murtugudde, klimatologa z Uniwersytetu w Maryland, to właśnie obecność La Niña przyczyniła się do wydłużenia fal gorąca na południu Azji. Jak dodał, wpływ tego zjawiska na pogodę w Indiach okazał się zupełnie nieoczekiwany.
Dowodem tego jest kwiecień, kiedy niekorzystny wzór pogodowy utrzymał się, windując znacznie temperatury. W wielu miejscach północnej części Indii wartości na termometrach bardzo szybko przekroczyły 40oC, a potem 45oC. Przedłużająca się faza La Nina zimą przyniosła chłód, ale wraz z nadejściem wiosny niezwykle wysokie temperatury. Przyczyną są zachodnie wiatry, które sprowadzają nad półwysep Dekan gorące masy powietrza znad pokrytego pustyniami Bliskiego Wschodu. Jednak ekstremalnie wysokich temperatur nie można zwalać tylko na cykliczne wzorce pogodowe, które powodują nie tylko wzrost temperatur, ale też ich spadek. Warto też dodać, że chłodna faza ENSO jeszcze gorszą sytuację serwuje mieszkańcom Rogu Afryki. Tam w grę wchodzi najprawdopodobniej najgorsza w historii susza. Zresztą, w samych Indiach jeśli chodzi o opady też nie jest lepiej.
Indie czekają upały i cieplarniana przyszłość
Globalne ocieplenie niewątpliwie nasila problem. W Indiach podobnie jak na całym świecie na skutek spalania paliw kopalnych rosną temperatury. W jednych miejscach wolniej, w innych szybciej. Przykładowo według danych zebranych przez NASA, w stolicy Indii od lat 30. XX wieku do minionej dekady tego stulecia temperatura wzrosła 1,57oC. Dane z Berkeley Earth pokazują, że w New Delhi od połowy marca dzienne temperatury były średnio 4oC wyższe niż zwykle. Podobne wartości podaje też NASA. Te problemy dzieją się w świecie cieplejszym 1oC.
W przyszłości będzie niestety tylko gorzej. Indie, szczególnie północna część kraju będzie coraz częściej doświadczać temperatur typowych dla Sahary. „Przyszłość fal upałów wygląda gorzej, nawet przy znacznym złagodzeniu zmian klimatycznych, a znacznie gorzej bez łagodzenia”, powiedział Al-Fateh Al-Taher, profesor hydrologii i klimatu z Massachusetts Institute of Technology (MIT). Możemy sobie zadać pytanie wprost: Czemu na Saharze mieszka tak mało ludzi? W Indiach żyje łącznie 1,38 mld ludzi, a przykładowo w Egipcie nieco ponad 100 mln. Przy czym prawie wszyscy żyją nad Nilem i w jego delcie. W Indiach natomiast gęstość zaludnienia jest mniej więcej równomiernie rozłożona. Jest ona większa na północy i na samym południu, mniejsza w centrum, i niewielka na północnym zachodzie, gdzie znajduje się pustynia Thar.
Granice przetrwania naszego gatunku
I to jest właśnie problem, choć dla laika pewnie nie, bo przecież powiemy, że oni żyją w takim miejscu, w jakim żyją. I owszem, Hindusi generalnie są przyzwyczajeni do wysokich temperatur, i inaczej niż my postrzegają fale upałów. U nas progiem jest 30oC, jeśli temperatura jest wyższa, mamy upał. Gdy występuje kilka dni z temperaturą przekraczającą 30oC mówi się o fali upałów, i RCB wydaje wtedy alert. Władze New Delhi falę upałów ogłaszają pod dwóch kolejnych, gdy temperatura wynosi co najmniej 45oC. Z roku na rok alerty związane z temperaturą są w Indiach coraz częstsze.
Czytaj również: Kolejna z granic planetarnych została przekroczona. „Jest krytycznie źle”
W związku z coraz częściej występującymi falami upałów pojawi się kwestia ludzkiego przetrwania. Jeszcze raz zwracamy uwagę na rozkład ludności, jak to wygląda na północy Afryki, a jak w Indiach. Człowiek jest organizmem stałocieplnym, którego organizm cechuje się określoną tolerancją temperatur. Wydaje się nam, że mieszkańcom Indii, kraju przez który przechodzi zwrotnik raka upały nie są straszne. W końcu ci ludzie żyją tam od tysięcy lat. Od tysięcy lat występują tam deszcze monsunowe, których np. we wspomnianym Egipcie nie ma. Tymczasem w maju 2010 roku wysokie temperatury przyczyniły się do ponad 4 tys. zgonów. Oczywiście nie jest tak co roku. Przykładowo w 2015 roku zmarło ponad 2 tys. osób, a w kolejnych latach już znacznie mniej. Następne lata mogą jednak ponownie przynieść ponure statystyki.
Jak Indie przetrwają upały? Sprawdzono dwa scenariusze
Naukowcy z MIT w celu zbadania możliwości przetrwania fal upałów w Indiach, jak i w całej Azji Południowej przeanalizowali dwa scenariusze przedstawione przez IPCC. Pierwszy zakłada, że do końca wieku średnia globalna temperatura wzrośnie o 4,5oC. Drugi, to bardziej optymistyczna prognoza zakładająca średni wzrost o 2,25oC Co ważne, obydwie prognozy przekraczają cel Porozumienia Paryskiego z 2015 roku, jakim jest utrzymanie wzrostu średniej temperatury na Ziemi poniżej progu 2oC. W przypadku scenariusza optymistycznego żaden region Azji południowej nie powinien znaleźć się w strefie, gdzie granice przetrwania zostaną przekroczone. Jednak scenariusz świata cieplejszego o 4,5oC oznacza że wiele regionów znajdzie się w strefie śmierci, m.in Chota Nagpur, płaskowyż leżący we wschodnich Indiach czy Bangladesz, którego ludność już dziś boryka się ze skutkami zmian klimatycznych. Z kolei na granicy przetrwania znajdzie się duża część Azji Południowej, w tym dolina rzeki Ganges.
Czytaj również: Północny-zachód Indii szczególnie narażony na skutki zmian klimatu. To dom dla setek milionów osób
Ta granica, gdzie znajduje się dolina Gangesu czy Indusu w Pakistanie, a więc obszary na których żyją setki milionów ludzi, może być przekroczona nawet w tym wieku. Śmiertelne wartości tzw. temperatury mokrego termometru na poziomie 35oC (oznacza to szybki zgon) notuje się na razie punktowo przez bardzo krótki czas, i nie w każdym roku. Ale przyszłość to zmieni i problem będzie rósł lawinowo, jeśli dalej będą rosnąć temperatury na Ziemi.
Jakie są skutki upałów dla organizmu człowieka?
W 2017 roku Camilo Mora z Uniwersytetu Hawajskiego przeprowadził analizę, która wykazała, że nadmierne ciepło uśmierca ludzi poprzez kombinację kilku fizjologicznych mechanizmów, które oddziałują na siedem ważnych dla człowieka organów. „Umieranie podczas fali upałów przypomina filmowy horror z 27 nieszczęśliwymi zakończeniami do wyboru. To naprawdę zadziwiające, że ludzkość tak beztrosko podchodzi do zagrożeń, jakie niesie za sobą trwająca zmiana klimatu”, stwierdził Mora. Jednym z takich mechanizmów jest niedokrwienie. Następuje ono w sytuacji, kiedy zbyt wysoka temperatura powietrza zmusza wytwarzającą hormony część mózgu zwaną podwzgórzem do schłodzenia ciała za pośrednictwem intensywnego ukrwienia skóry. W konsekwencji malejący przepływ krwi do narządów wewnętrznych pozbawia komórki tlenu i uwalnia szkodliwe związki chemiczne. Kolejnym mechanizmem jest tzw. cytotoksyczność cieplna, czyli wytwarzanie związków, które zatruwają komórki. Oba te mechanizmy mogą ze skutkiem śmiertelnym zaburzyć funkcjonowanie mózgu, serca, wątroby, nerek i jelit.
Ponadto niedokrwienie i cytotoksyczność powodują, że aktywność fizyczna, nawet zwykły chód, poważne zwiększa ryzyko uszkodzenia komórek mięśni szkieletowych, a następnie wycieku mioglobiny (białko odpowiedzialne za magazynowanie tlenu w mięśniach) do nerek, płuc i wątroby, gdzie staje się ona toksyczna. Jak w takiej sytuacji mają przetrwać ludzie, którzy mają utrudniony dostęp do klimatyzacji i bieżącej wody? Albo w sytuacji, kiedy wysiada energetyka? Ludzi, których nie stać na wakacje, gdzie większość społeczeństwa zajmuje się pracą fizyczną często wykonywaną na pod gołym niebem.
I tu dochodzimy do kwestii migracji klimatycznej, jako reakcji gatunku nie mogącego się dostosować do zmiany klimatu na drodze ewolucji. Bo właśnie ewolucja jest najbardziej pożądaną reakcją na zmianę klimatu.
Czytaj również: Możemy zatrzymać ocieplenie u progu 1,5 st. Celsjusza. „Teraz albo nigdy”
–
Zdjęcie: Wyschnięte koryto rzeki w stanie Karnataka, WESTOCK PRODUCTIONS/Shutterstock