11 marca ukazała się pełna wersja dokumentu „Polityki energetycznej Polski do 2040 roku” (PEP2040), którą rząd przyjął prawie 1,5 miesiąca temu. Poza elementami znanymi już ze streszczenia, dowiadujemy się więcej m.in. na temat roli węgla w polskiej energetyce. Dokument dopuszcza spalanie „czarnego złota” nawet i po 2040 roku, za sprawą wykorzystania technologii CCS. Istotną rolę odegrają jednak źródła odnawialne, które w latach 30. XXI wieku wesprze zeroemisyjny atom.
Opublikowany w tym tygodniu dokument PEP2040 zakłada duży wzrost udziału OZE w miksie energetycznym, przy wdrożeniu energetyki jądrowej, zastępującej wyłączane stopniowo moce węglowe.
Do 2030 roku emisje gazów cieplarnianych (GHG) mają być o około 30% niższe niż w roku 1990. Wówczas udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej ma nie przekraczać 56%. Później obok źródeł odnawialnych wkroczy zeroemisyjny atom, co jednak nie doprowadzi do całkowitej eliminacji węgla z miksu energetycznego przed 2040 rokiem.
Czytaj także: Węgiel nie pomoże gospodarce po pandemii. Konwencjonalne elektrownie przynoszą straty
Czeka nas „boom” na OZE, ale i… długa przygoda z węglem
Istotnym elementem założeń PEP2040 jest ambitny rozwój udziału źródeł odnawialnych w energetyce. W 2030 roku udział OZE w końcowym zużyciu energii brutto wynosić ma co najmniej 23%. W elektroenergetyce ma to być nie mniej niż 32% (głównie za sprawą rozwoju energetyki wiatrowej i słonecznej). 28% w ciepłownictwie, natomiast w transporcie 14% (w dużej mierze dzięki elektromobilności).
Zeroemisyjna energetyka jądrowa dołączy do miksu w latach 30. XXI wieku. Pierwszy blok (o mocy 1-1,6 GW) ma ruszyć w 2033 roku, a kolejne uruchamiane będą co 2-3 lata. Finalnie sześć bloków.
Czytaj także: Węgry zamkną ostatnią elektrownię węglową w 2025 roku. 5 lat wcześniej, niż planowano
Choć głównym celem wdrożenia EJ jest zastąpienie wyłączanych z użycia bloków węglowych, „czarne złoto” w energetyce ma być jeszcze spalane przez wiele lat. Ma to związek z deklarowanym celem sprawiedliwej transformacji, w tym zapisami negocjowanej ze związkowcami „umowy społecznej”. Dokument PEP2040 zakłada restrukturyzację górnictwa, służącą wsparciu jego rentowności, jak również wykorzystywanie technologii CCS (czyli wychwytywania i składowania dwutlenku węgla).
Jaki więc będzie ostatecznie udział węgla w produkcji energii elektrycznej w 2040 roku? Nie jest to przesądzone. W zależności od cen uprawnień do emisji CO2 wartość tą oszacowano między 28% (scenariusz „zrównoważonego” wzrostu cen uprawnień) a 11% (przy wysokich cenach uprawnień). W roku 2030 ma to być natomiast między 37 a 56%.
Czyste powietrze, ale z węglem bezdymnym?
Echa deklaracji sprawiedliwej transformacji pobrzmiewają także w zarysowanych celach dotyczących poprawy jakości powietrza w Polsce. Mając na uwadze główne źródło zanieczyszczeń, czyli niską emisję, dokument zakłada, że po 2040 roku węgiel nie będzie wykorzystywany w ogrzewnictwie indywidualnym, przy czym w miastach już od 2030.
Zarówno na terenach wiejskich, jak i miejskich, do 2040 roku dopuszczone ma być jednak palenie tzw. węglem bezdymnym. Wyjątkiem ma być sytuacja, w której tego rodzaju paliw zakazuje uchwała antysmogowa.
_
Z całością dokumentu PEP2040 można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock/ER_09