Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz trzy razy prosił ministerstwo środowiska o pozwolenie na wywożenie dzików znalezionych w mieście do okolicznych lasów. Za każdym razem odpowiedź była odmowna – powodem ma być wirus ASF. Zwierzęta mają być odławiane i usypiane.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy uśpiono już 17 dzików. Olsztyński magistrat szacuje, że w sumie będzie ich około stu. Czyli o ponad 60 więcej niż rok temu.
Dziki czują się w mieście bardzo pewnie – spacerują po Starym Mieście, przechodzą przez podwórka, ulice i trasy rowerowe. Rozgrzebują śmietniki i trawniki. Od początku roku policja dostała ponad 580 zgłoszeń od mieszkańców w sprawie dzików – żadne z nich nie dotyczyło jednak kolizji z udziałem zwierząt czy ich agresji wobec ludzi.
Czytaj także: Czy powinniśmy zakazać polowań? “Rozum mówi, że to nie do końca możliwe” [PODCAST]
Minister decyduje: dziki trzeba uśpić
Jak zaznaczał prezydent Olsztyna w rozmowach z mediami, jeszcze do niedawna można było wywozić zwierzęta z miasta do okolicznych lasów. Straż miejska miała opracowany sposób łapania i bezpiecznego wypuszczania dzików – w Lesie Miejskim stworzono specjalne zagrody, do których smakołykami wabiono dziki. Kiedy już wpadały w „pułapkę”, były wywożone poza miasto do kolejnej zagrody – tam, już w leśnych warunkach, uczyły się samodzielnego zdobywania pokarmu i były wypuszczane na wolność.
W ubiegłym roku ministerstwo środowiska zakazało ich odławiania i przewożenia. Wszystkie mają być najpierw łapane przez straż miejską lub inne wyznaczone służby, a potem usypiane przez lekarza weterynarii.
Powód? Wirus afrykańskiego pomoru świń, który rok temu stał się pretekstem do masowych odstrzałów dzików.
Czytaj także: Strzelanie do dzików nie pomaga zwalczyć ASF. Najwięcej przypadków w UE zanotowano w Polsce
Prezydent Piotr Grzymowicz trzykrotnie zwracał się do ministra środowiska o pozwolenie na wywiezienie zwierząt. Za każdym razem odpowiedź była odmowna.
Miasto wynajęło więc firmę, która ma odławiać zwierzęta. Jak podaje telewizja Polsat, złapanie i uśpienie 100 dzików będzie kosztować 100 tysięcy złotych.
ASF to tylko pretekst
– ASF jest jedynie pretekstem do wydania takiej decyzji. Jednak uważam, ze wywożenie dzików z miasta to nieporozumienie – mówi prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. – Zwierzęta w miastach łapią choroby, których nie mają dziki w lasach – to pierwsze zagrożenie. Poza tym, naturalnym środowiskiem dzika miejskiego jest miasto, dla niego wywiezienie do lasu jest ogromnym stresem – dodaje.
Jego zdaniem redukcja liczebności dzików w miastach jest najlepszym wyjściem. – To jest gatunek ogromnie liczebny i powszechny. Zabijanie miejskich dzików nie zagrozi populacji tego gatunku w naszym kraju. Nie widzę sensu w wywożeniu ich do lasu, żeby to tam zastrzelili je myśliwi – zaznacza.
Z tym stanowiskiem nie zgadza się dr hab. Marcin Urbaniak z Akademickiego Stowarzyszenia Przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu. – Absurdem jest mówienie, że naturalnym środowiskiem jakiegokolwiek dzikiego zwierzęcia jest przestrzeń miejska – chyba, że rozmawiamy o gatunkach tak głęboko zsynantropizowanych, jak gołębie miejskie, szczury albo myszy – mówi w rozmowie ze SmogLabem. – Zwierzęta leśne żyją w lasach. W miastach pojawiają się z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na kurczące się tereny leśne wokół aglomeracji. Po drugie, do miast przyciąga ich oferta kulinarna – czyli wysokokaloryczne resztki ze śmietników: tłuste, słodkie, pełne wzmacniaczy smaku. Dzięki temu, że dziki mają łatwy dostęp do takiego pożywienia, nie muszą jeść korzonków czy padliny – dodaje.
ASF nie jest powodem, przez który dziki nie powinny wracać do lasów, mówi Urbaniak. – Jest jedynie pretekstem do redukcji populacji – zaznacza.
Jak wygonić dziki z miasta?
– W idealnym scenariuszu urząd miasta powinien zainwestować pieniądze w firmę, która zajmuje się profesjonalnym odławianiem zwierząt – ma broń usypiającą, samochód i przede wszystkim wiedzę. Taka firma posiada odpowiednie odstraszacze, które wygonią dziki albo środki, dzięki którym można je tymczasowo uśpić i wywieźć do lasu – tłumaczy Marcin Urbaniak. Do odstraszania dzików, jak dodaje, używa się na przykład aerozoli o zapachu spalonego lasu lub drapieżników. Wystarczy kilka kropel nalanych do butelki z kawałkiem ręcznika papierowego. Dzik wyczuje naturalnie niebezpieczny dla niego zapach i nie podejdzie.
Zdjęcie: MM.Wildlifephotos/Shutterstock