Stolica Indii Delhi to jedno z najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie. W ostatnich tygodniach stan powietrza jest tam wręcz katastrofalny. Tamtejszy minister środowiska mówił wprost o sytuacji podobnej do „komory gazowej”. Do takiej sytuacji przyczynili się wypalający pola rolnicy. Sytuacji nie ułatwia też stale rosnąca liczba ludności kraju jak samej stolicy.
Potwornie brudne powietrze
Indie już od lat zmagają się z problemem zanieczyszczonego powietrza. To problem charakterystyczny dla tego regionu świata, zwłaszcza dla miast leżących na północy kraju. Ostatnie dni i tygodnie są bardzo ciężkie, bo poziom zanieczyszczeń mierzony przez indeks jakości powietrza (AQI) jest wysoki. Od 24 października koncentracja najbardziej niebezpiecznych cząstek – PM2,5, czyli tak małych, że mogą dostać się nawet do krwiobiegu, przekracza codziennie 150 µg/m3.. Jest to wartość bardzo niebezpieczna, gdyż Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) za bezpieczną wartość dobową uważa 25 µg/m3.
Tymczasem pod koniec października wartość ta przekraczała już 200 µg/m3, a szczytowy poziom został osiągnięty 3 listopada. Wtedy to wczesnym rankiem poziom pyłów PM 2.5 osiągnął 588 µg/m3. To wartość ekstremalnie wysoka. Dla porównania Kraków, uważany do czasu wprowadzenia zakazu palenia węglem za jedno z najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie swój niechlubny rekord miał w 2020 roku. Na początku stycznia poziom PM 2.5 osiągnął 137 µg/m3. Warto przy tym zwrócić uwagę, że u nas alarm smogowy obowiązuje przy przekroczeniu 50 µg/m3. W Indiach podejście jest jeszcze bardziej liberalne niż u nas. U nich problem zaczyna się wtedy, kiedy poziom PM 2.5 przekracza 60 µg/m3.
Czytaj również: Antysmogowa wieża zasilana… węglem. Indie walczą z zanieczyszczeniem za wszelką cenę
Prawie wszyscy Polacy upchani w „trzech Warszawach”
Delhi to szybko rozwijające się miasto, którego populacja od lat rośnie wyjątkowo dynamicznie. Na powierzchni trzykrotnie większej od Warszawy jeszcze na początku tego wieku żyło około 15 mln ludzi. Dziś według World Population Review w stolicy mieszka już 32 mln ludzi. Czyli ponad ¾ ludności Polski. Powyższe dane pokazują skalę przeludnienia Indii. Warto wziąć pod uwagę to, że za ten dynamiczny przyrost odpowiada migracja. Dziesiątki tysięcy osób przybywa do miasta za pracą i lepszym życiem.
Co to oznacza? Produkcję ogromnej ilości odpadów i zanieczyszczeń. W tym właśnie tych, które trafiają do powietrza. Podstawowym problemem stolicy Indii są samochody. Nic dziwnego, skoro zagęszczenie jest tam pięciokrotnie większe niż w Warszawie. Po Delhi codziennie jeździ 9 mln pojazdów. Oznacza to około 280 pojazdów na 1000 mieszkańców. To i tak niewiele. W Polsce na 1000 mieszkańców przypadają 642 pojazdy. Możemy się więc domyślać, że w stolicy Indii samochodów przybędzie wraz z zamożnością społeczeństwa. Oznacza to jednak, że zapewnienie mieszkańcom czystego powietrza będzie znacznie większym wyzwaniem.
Samochody to jednak nie jedyny problem. Na drugim miejscu znajduje się wszelkiego rodzaju przemysł, szczególnie budowlany, a także elektrownia w Badarpur. Do tego problem stanowi notoryczne spalanie odpadów, a nawet niekontrolowane pożary wysypisk śmieci. Tu przyczyną są coraz wyższe temperatury, o czym pisaliśmy kilka miesięcy temu.
Wypalanie pól
Jesienne wzrosty zanieczyszczenia powietrza, to również wina rolnictwa. Co roku w październiku po zbiorach, ogromne ryżowiska są wypalane, by przygotować ziemię pod zasiewy. Wypalanie odbywa się głównie w Pendżabie i Hariana, czyli stanach leżących na północny zachód od Delhi. W październiku monsun letni znika, więc zmienia się kierunek wiatru z południowo-wschodniego na północno-zachodni. W rezultacie ogromne ilości dymu unoszą na duże odległości, docierając do stolicy. Wprowadzenie pod koniec 2015 roku zakazu wypalania pół nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Pożary pól według Indyjskiego Instytutu Badań Rolniczych z początku listopada miały 32 proc. udział w złej jakości powietrza.
Spalanie biomasy jest niewiele mniej szkodliwe niż emisje z transportu czy pracy fabryk i elektrowni na węgiel. Wypalanie ściernisk na terenach rolniczych oznacza emisje m.in. dwutlenku siarki i sadzy. Każda tona spalonego materiału to 3 kg cząstek stałych, 60 kg czadu i prawie 200 kg popiołu. Nie mówiąc oczywiście o prawie 1,5 tony CO2, która trafia do atmosfery.
„Nie ma wątpliwości, kto zmienił Delhi w komorę gazową”
Problem stanu powietrza w Indiach stał się elementem sporu politycznego. W kraju rządzi Bharatiya Janata Party (BJP) z premierem Narendrą Modim, natomiast stolicą i Pendżabem włada Aam Aadmi Party (AAP).
„Na dzień dzisiejszy Pendżab, stan rządzony przez AAP, odnotował ponad 19-procentowy wzrost pożarów gospodarstw rolnych w stosunku do 2021 roku”, napisał 2 listopada na Twitterze minister środowiska Bhupender Jadaw, który jest z BJP. Jadaw oskarżył władze Pendżabu o niewłaściwe wykorzystanie funduszy przeznaczonych na zakup sprzętu rolniczego do usuwania pozostałości po uprawach. „Nie ma wątpliwości co do tego, kto zmienił Delhi w komorę gazową”, dodał. Polityk wskazał także na ogromną liczbę ognisk pożarów, jakie wywołali plantatorzy.
„Dostaliśmy tylko sześć miesięcy. Sześć miesięcy to bardzo mało. Pierwsze miesiące poszły na poprawę prawa i porządku itp. W ciągu najbliższego roku znajdziemy rozwiązanie. Zbadamy wiele możliwości, w tym dywersyfikację upraw”, powiedział 5 listopada rządzący stolicą Arvind Kejriwal z AAP podczas konferencji prasowej.
Na warunki uskarża się nawet miejscowa policja
Władze Delhi wezwały mieszkańców do powstrzymania się od jazdy samochodem i nie wychodzenia bez potrzeby na ulice. Władze Noidy, miasta położonego tuż przy stolicy kraju, nakazały wszystkim szkołom wprowadzenia nauki zdalnej dla uczniów szkół podstawowych. Decyzja ta zapadła po wyraźnych obawach rodziców o zdrowie dzieci. W ogóle zresztą mieszkańcy miasta skarżyli się na problemy z oddychaniem, podrażnienie oczu, nosa i gardła.
Na warunki pracy narzeka nawet miejscowa policja. „Jestem tu już od dłuższego czasu i sytuacja tylko się pogorszyła. Spędzamy 8 do 10 godzin na drogach Delhi każdego dnia i jest to trudne, ponieważ zanieczyszczenie jest problemem dla nas wszystkich”, powiedział pracujący w policji Brij Lal. „Ale niewiele możemy zrobić (…), ponieważ policja musi być cały czas na drogach, wśród ludzi”, dodał.
Szanse na to, że sytuacja w Indiach się poprawi w ciągu najbliższych lat, jest raczej niewielka. Powodem tego będzie rozwój gospodarczy połączony ze wzrostem liczby ludności. Szczególnie chodzi tu o samą stolicę kraju. Szacuje się, że do 2030 roku populacja aglomeracji Delhi przekroczy liczbę ludności naszego kraju. Będzie to w dużej mierze związane z napływem ludności ze wsi i małych miast.