Udostępnij

Telefony psują się częściej niż kiedyś? Właściciel serwisu ma inną tezę

23.01.2024

Powszechnie słyszy się, że w dzisiejszych czasach sprzęty elektroniczne, w tym telefony, psują się znacznie częściej, niż dawniej. Z badań Kantar z grudnia 2021 r. wynika, że 31 proc. Polaków wymienia smartfona po 2 latach. Z kolei 24 proc. ankietowanych robi to jeszcze szybciej. Oznacza to, że większość z nas korzysta z telefonów w kilkuletnich cyklach.

O tym, jak często zmiana modelu jest spowodowana jakością sprzętu, a jak często wina jest po naszej stronie, rozmawiamy z Mariuszem Kalinowskim, właścicielem serwisu telefonów komórkowych „Telefony u Kaliego” działającego w Wałbrzychu od 20 lat.

Jeden telefon, różne oczekiwania

Klaudia Urban, SmogLab: Często mówi się, że w dzisiejszych czasach sprzęty takie jak np. telefony psują się znacznie częściej, niż kiedyś. Czy to prawda?

Mariusz Kalinowski:  Ja zawsze powtarzam klientom, że telefon to jedyny sprzęt, którego używamy bez przerwy. Dzień i noc. Dziś telefony mają w sobie tyle funkcji, narzędzi i aplikacji, że wypierają wszystko inne. Jeszcze niedawno wszyscy zachłysnęli się mp3 – kto dziś ich używa? Odtwarzacze mp3 i mp4 gdzieś zginęły, ich żywot był bardzo krótki. Pojawiły się kilkanaście lat temu, bawiły i cieszyły ludzi jedynie kilka lat. Nagle okazało się, że w zupełności wystarcza nam telefon.

Najbardziej awaryjne są upadki, czyli gdy telefon nam spada, gnieciemy go, wpada nam do basenu czy toalety. To ostatnie bardzo często zdarza się kobietom. Z kolei mężczyźni, jak wynika z mojego doświadczenia, szczególnie ci trenujący, wybierają raczej modele wstrząsoodporne. Po prostu sugerują się tym, że telefon będzie pracował w ciężkich warunkach, więc wybierają takie modele. A dla kobiet najczęściej liczy się jego wygląd, niezależnie od miejsca pracy.

Czy wymagania klientów są zróżnicowane ze względu na ich płeć, czy też wiek?

Wiadomo, im młodsze pokolenie, tym większe wymagania. Seniorów do posiadania smartfonów nakłaniają dzieci i wnuki, żeby móc przesyłać między sobą zdjęcia, obrazki. Wygrywa potrzeba bycia w ciągłym kontakcie z bliskimi. Jednak im starszy klient, tym wymagania wobec telefonu są mniejsze.

Co z dzisiejszą wytrzymałością telefonów?

Co prawda producenci robią wszystko, żeby baterie były coraz większe, a sprzęty więcej wytrzymywały. Niestety my co 2 minuty sprawdzamy, czy ktoś napisał, mimo że nie dostaliśmy żadnego powiadomienia. Patrzymy w telefon choćby z nudów. Mamy taki odruch jak z patrzeniem na zegarek. A co do wytrzymałości sprzętów. Proszę zapytać swojej mamy, jak często kiedyś robiło się pranie. Na pewno nie codziennie, a dziś to normalne. Teraz zapanował konsumpcjonizm. Mamy mnóstwo rzeczy, potrafimy się przebierać kilka razy dziennie.

 class=
„Sprzęty psujemy my” – uważa właściciel serwisu, który tłumaczy, że nie zawsze częsta wymiana jest związana z „zaplanowanym” cyklem życia produktu. Fot. Sasirin Pamai/Shutterstock

Telefon i nieodpowiednie ładowanie

W takim razie psucie się sprzętów, w tym telefonów, wynika raczej z ich nadmiernego, nieprzerwanego użytkowania?

Sprzęty psujemy my. Jak za komuny były stare polonezy, maluchy, fiaty i nagle ludzie zaczęli przywozić VW, stare BMW, mówiono: „Nie kupuj poloneza! One stoją w każdym warsztacie, a VW spotkasz rzadko”. No rzeczywiście, była to prawda. A dlaczego? Bo polonezów jeździło milion, a VW 10 tysięcy. Tak samo teraz jest z każdą rzeczą. Kiedyś pralkę automatyczną miała jedna osoba na pięć, kolorowy telewizor jedna na dziesięć. My mamy w domach ogrom rzeczy i chcąc nie chcąc one się psują. Czy same? Myślę, że im trochę pomagamy.

Jak?

Na pewno miała pani nieraz taką sytuację, że przyszło powiadomienie o aktualizacji. I bach! Odruchowo aktualizujemy. I nagle, już w trakcie procesu, okazuje się, że mamy 15 proc. baterii, co nie wystarczyło na całą aktualizację. Ta w połowie się przerwała. I telefon po prostu „umarł”. Nie z winy producenta, a dlatego, że to pani nie dopilnowała naładowania telefonu w momencie rozpoczęcia aktualizacji. To pobiera dużo energii, więc bateria powinna być w większości naładowana. Po drugie, to trwa. A trzeba pamiętać o tym, że producenci wszelkich aplikacji cały czas uciekają przed hakerami chcącymi nas okraść. Należy sobie uzmysłowić, że żyjemy w XXI w. Często dochodzi do podszywania się pod pewne aplikacje i wyłudzania od nas pieniędzy. Dlatego tych aktualizacji jest tak dużo. Jeśli nie robimy ich na bieżąco, nagle okazuje się, że mamy ich do zrobienia kilkadziesiąt.

Nie ma mowy o ochronie środowiska

Aktualizacje na nienaładowanej baterii to jedno. Co jeszcze sprawia, że dokładamy cegiełkę do psucia naszych sprzętów?

W tej chwili producenci telefonów przestali dokładać do zestawu ładowarki. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Chyba tylko oszczędnością, bo mówienie o środowisku jest nie na miejscu, gdy wszystkie ładowarki, których teraz potrzebujemy, mają większą moc i z zupełnie inną wtyczkę. I tak trzeba je więc kupić. Kiedyś z zakupioną wtyczką nie było żadnych zbędnych dodatków. A teraz chcąc kupić wtyczkę, otrzymujemy folię, pudełko, papierek, instrukcję obsługi. Jaka to ochrona środowiska? Poza tym producent pomyślał o tym, że konkretna ładowarka o konkretnej mocy będzie najlepsza. Gdyby np. trener nakazał wszystkim piłkarzom na boisku biegać w jednym tempie, to połowa nie dałaby rady i nie przyszłaby na mecz. Dlaczego? Bo każdy ma inną wydolność i inne zadania. Tak samo jest z ładowarkami.

Laikom wydaje się, że wszystko będzie dobrze, jeśli podłączają jakąkolwiek ładowarkę. To nieprawda. Proszę sobie wyobrazić, że większość ludzi, choć powinna zakupić nową ładowarkę, z oszczędności jej nie kupuje. Oryginalna wtyczka kosztuje najmniej 80 zł. Przy dłuższym użytkowaniu ładowarka uszkadza więc nasz sprzęt. Inna ładowarka oczywiście naładuje telefon, ale nie możemy mieć później pretensji do producenta, że coś nam się dzieje ze smartfonem. Przecież ten producent założył, że mamy używać takiej, a nie innej ładowarki. To tak samo, jak tankowanie auta innym, tańszym paliwem, niż zalecił producent samochodu. Nasz naród przoduje w kombinowaniu, ale inni też to robią.

 class=
Fot. Liam1949/Shutterstock

To my psujemy telefony

Czy coś jeszcze szkodzi telefonom?

Tak, niektórzy też kombinują w drugą stronę. Mają np. ładowarkę, która powinna ładować telefon ok. 4 godzin. A przychodzi do mnie klient i mówi: „Wie pan, mój brat, mama i tata ładują telefon w 1,5 godziny”. Producenci prześcigają się, żebyśmy wybrali ich telefon. Dobry aparat, ładowanie w 40 min. Telefon jest taki sobie, ale producent chwali się, że można szybko naładować. To zapewnia mu lepszą sprzedaż. My, widząc telefon, który ładuje się w 40 min, myślimy, że jak kupimy podobną ładowarkę, to nasz też będzie się krótko ładował. Oczywiście, że tak – przez pierwszy miesiąc. A później będzie trzeba wymienić baterię. I wtedy ten klient mówi: „Ale bubel produkują!”. My po prostu tacy jesteśmy. Wracając do sedna:

Ja, wbrew pozorom sądzę, że to my psujemy telefony. I to dotyczy każdego sprzętu. Oczywiście, jest dużo wad w samej produkcji. Sam transport telefonów też przebiega różnie. Jednak uważam, że jak nie ma ingerencji człowieka, to sprzęt się raczej nie psuje.

Zdjęcie tytułowe: Mariusz Kalinowski, fot. K. Urban

Autor

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Jej teksty ukazują się też w Onet.pl. Współpracuje również z Odpowiedzialnym Inwestorem. Pisze przede wszystkim o gospodarce odpadami, edukacji ekologicznej, zielonych inwestycjach, transformacji systemu żywności i energetycznej. Preferuje społeczne ujęcie tematu. Zainteresowania: ochrona przyrody; przede wszystkim GOZ i OZE, eco-lifestyle oraz psychologia.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.