W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach doszło dziś do podpisania porozumienia z branżą górniczą. Umowa społeczna z górnikami zakłada m.in. zamknięcie ostatniej kopalni węgla w 2049 roku. Dokument krytykują organizacje ekologiczne. Ich zdaniem warunków porozumienia nie zaakceptuje Komisja Europejska.
Według umowy podpisanej między stroną rządową a górniczymi związkami, ostatnią kopalnię węgla kamiennego pożegnamy w 2049 roku. Na ostateczne podpisanie musieliśmy czekać miesiąc. Dokument, który rząd i związkowcy parafowali w kwietniu tego roku, analizowały przez ten czas gremia poszczególnych związków.
Czytaj także: Turów: związkowcy zapowiadają dalsze protesty. Nie chcą, by Polska płaciła za zabezpieczenie kopalni
Umowa społeczna z górnikami zawiera harmonogram stopniowego zamykania kopalń.
Opisano także mechanizmy socjalne i pomocowe dla branży, w tym odprawy w wysokości 120 tys. złotych dla pracownika z przynajmniej rocznym stażem. Na okres przejściowy zaplanowano m.in. inwestycje w „czyste technologie węglowe”. Porozumienie zakłada również wzrost wynagrodzeń w najbliższych pięciu latach.
Rząd nie opublikował umowy. Jej zapisy poznaliśmy dzięki informacjom Radia Zet.
2049 rok. Co na to Komisja Europejska?
Wątpliwości wśród organizacji ekologicznych budzi reakcja Komisji Europejskiej na zapisy „umowy społecznej”. „Pomoc publiczna na pokrycie bieżących strat produkcyjnych jest już zakazana w odniesieniu do kopalń, które nie zostały zamknięte do końca 2018 r. Wszystkie państwa członkowskie UE się do tego dostosowały. Trudno oczekiwać, że Komisja Europejska zrobi tutaj dla Polski 'ekstra’ wyjątek, zwłaszcza w obliczu wdrażania europejskiego Zielonego Ładu – powiedział w oświadczeniu Wojciech Kukuła, starszy prawnik w ClientEarth i ekspert Koalicji Klimatycznej. Dodał również, że próba opierania pozytywnej decyzji Komisji na ogólnych podstawach traktatowych jest bardzo ryzykowna. KE może – zdaniem Kukuły – przystać na osłony socjalne dla pracowników.
Czytaj także: Prawo do oddychania czystym powietrzem nie jest dobrem osobistym. Tak orzekł Sąd Najwyższy
Obawy o reakcję KE pojawiają się także po stronie związkowej. „Niestety droga do tego, by program był realizowany jest nadal daleka, bowiem o wszystkim zdecydują negocjacje z Komisja Europejską” – powiedział portalowi WNP.PL Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
Umowa „społeczna”?
Szacuje się, że w wyniku odejścia od wydobycia węgla zlikwidowanych zostanie ok. 82 tys. miejsc pracy w kopalniach. Do tego trzeba doliczyć 410 tys. miejsc pracy w sektorze okołogórniczym na terenie 73 gmin. Wśród zapisów „umowy społecznej”, odnoszącej się do całego regionu, znalazło się utworzenie Funduszu Transformacji Śląska. Zakłada się m.in. utworzenie fabryki samochodów elektrycznych Izera w Jaworznie.
Czytaj także: Polska nie wstrzymuje działania kopalni w Turowie mimo decyzji TSUE. Grożą nam wielotysięczne kary
Skala zmian budzi jednak pytanie, czy „umowa społeczna” nie powinna być zawierana także z m.in. samorządami. O dyskusję nad transformacją regionu w szerszym gronie apelowały m.in. Stowarzyszenie Gmin Górniczych w Polsce, Śląski Związek Gmin i Powiatów i Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa.
„Porozumienie rządu z górniczymi związkami nie może być nazywane 'umową społeczną’. W rozmowach brali udział jedynie związkowcy i przedstawiciele rządu. Całkowicie została pominięta strona społeczna – komentuje Dominik Olędzki z Koalicji Klimatycznej. Podobnego zdania jest także Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej.
– Ta umowa nie jest wyrazem troski o los i przyszłość górników. To jest kupowanie sobie pozornego spokoju za cenę odwleczonych w czasie dramatów ludzkich. Podpisujący tę umowę mają tego pełną świadomość – powiedział.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Szymon Bartosz