Ustjanowa, wieś pod Ustrzykami Dolnymi, miała być idealnym miejscem na emeryturę. Cichym, spokojnym. Blisko w Bieszczady, nad jezioro Solińskie, można jeździć na nartach w zimie, a latem spacerować. Tak myślał Dariusz Wojciechowski, który przeprowadził się tutaj z Gdyni.
– A tymczasem ciągle muszę o coś walczyć – mówi.
Fabryka obok szkoły
– Kupiłem działkę w 2011 roku, trzy lata później dom był skończony – opowiada Wojciechowski. – Przyszły wtedy do mnie dwie panie z petycją przeciwko kompostowni śmieci. Miała powstać na terenie po zakładach przetwórstwa drzewnego. Widziałem wcześniej te ruiny, nie wyglądają ładnie, ale myślałem sobie, że to i tak niewielka cena ze resztę krajobrazu, jaki tutaj mam. Trudno. Trzeba było więc z kompostownią walczyć. Ja jestem z nikąd, nie mam tu żadnych układów, więc byłem naturalnym kandydatem na szefa inicjatywy przeciw kompostowni. To był początek Stowarzyszenia Proekologicznego „Czyste Ustrzyki Dolne”. Z kompostownią się udało, nie powstała. Myślałem, że już będzie spokój. Aż do czasu, kiedy burmistrz Ustrzyk pochwalił się, że na terenie dawnych zakładów powstanie filia firmy Gryfskand. Włosy mi się zjeżyły. Znowu trzeba walczyć.
Gryfskand to jeden z największych na świecie producentów węgla drzewnego i brykietów, a także węgla aktywnego i biopaliw. Ma główną siedzibę i dwa oddziały w Gryfinie, a kolejne w Hajnówce, Ińsku i w Swalawie na Ukrainie.
W każdym miejscu, w którym Gryfskand otwiera swój zakład, pojawiają się kontrowersje.
„Gazeta Współczesna” w 2015 roku pisała o zakładzie w Hajnówce: „[Mieszkańcy] Od lat skarżą się, że fabryka zanieczyszcza środowisko. Przeprowadzane w zakładzie kontrole wykazują nieprawidłowości, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz starosta hajnowski wielokrotnie wzywali firmę do ich naprawienia, ale sytuacja ciągle się nie poprawia. Dlatego mieszkańcy postanowili protestować.”
Portal Igryfino.pl, zaledwie kilka dni temu: „Mamy duże problemy, my – mieszkańcy Gryfina mieszkający niedaleko Gryfskandu. Przede wszystkim jest brudno od pyłu i to wdychamy. Najgorzej jest nocą. Śnieg jak spadnie w nocy, to rano już jest czarny.”
Gryfskand kupił tereny w Ustrzykach po Przedsiębiorstwie Przemysłu Drzewnego w licytacji komorniczej. Za płotem jest szkoła, kawałek dalej domki jednorodzinne i nowe osiedle. Od najbliższej zabudowy mieszkalnej fabrykę będzie dzielić zaledwie 50 metrów.
Wojciechowski się denerwuje: – Ustrzyki to stolica zimowych Bieszczad, mamy tu czyste powietrze. Inwestuje się w turystykę, trasy narciarskie, biegowe. Te okolice słyną z szybownictwa, ma powstać kolej linowa. Dlaczego ktoś chce to wszystko zaprzepaścić?
„Nie dla Ustrzyk Dymnych”
„(…)zwracamy się do Państwa Radnych i Pana Burmistrza o niezwłoczne uchwalenie dla naszej gminy prawa miejscowego, które trwale zabezpieczy mieszkańców i turystów przed lokalizacją na jej terenie inwestycji zanieczyszczających środowisko, przez emisje szkodliwych substancji do atmosfery, wody i gleby a także będących źródłem hałasu i innych uciążliwości.” – tak zaczyna się petycja, którą w imieniu mieszkańców przygotowało Stowarzyszenie „Czyste Ustrzyki Dolne”.
– Sprawę trzeba nagłośnić, bo ludzie kupują tu działki, tak jak ja. Nikt im nie mówi, że to tereny przemysłowe i że za oknem zaraz może wyrosnąć szkodząca środowisku fabryka – mówi i wylicza: ma być tu sześć kominów o wysokości od 2 m do 10 m. Dziennie ma powstawać 26 ton węgla i 14 ton brykietu. Zakład ma pracować całą dobę, a rocznie przerabiać 80 tysięcy metrów sześciennych twardego drewna.
– To tak, jakby ustawić cztery tysiące domów wyposażonych w kominki, które paliłyby drewno przez cały czas – zaznacza Wojciechowski.
Problemów jest jednak więcej. Po pierwsze: lokalne zakłady przetwórstwa drzewnego martwią się, że przez Gryfskand zabraknie drewna dla nich i doprowadzi do upadłości. Po drugie: mieszkańcy boją się hałasu wytwarzanego przez fabrykę działającą całą dobę. Po trzecie: do zakładu prowadziłaby jedynie wąska lokalna droga. Ciężarówki przywożące drewno i wywożące finalne produkty jechałyby ulicą przy domach i szkole, zupełnie nieprzystosowanej do tak ciężkiego transportu. W okolicy nie ma torów kolejowych ani innej trasy dojazdowej.
I, wreszcie, po czwarte: obok zakładu Gryfskandu ma powstać też wytwórnia mas bitumicznych, co powoduje jeszcze większe zagrożenie zanieczyszczeniem powietrza.
„Tylko para wodna”
Fabryka Gryfskandu ma powstać w kotlinie. Mieszkańcy boją się, że takie ukształtowanie terenu spowoduje kumulowanie się dymu zaraz przy ich domach.
Obawy chcieli rozwiać przedstawiciele firmy, udzielając wywiadu portalowi www.bieszczadzka24.pl.
– W tym procesie technologicznym nie używamy żadnej chemii, a sama produkcja jest czysta ekologicznie – zwracam na to uwagę, bo jest to bardzo ważna informacja. Z komina wydobywa się tylko para wodna, która powstaje w procesie suszenia drewna – mówi Patrik Kowalczyk, prezes zarządu Gryfskandu.
Mieszkańców to nie przekonuje. W petycji piszą: „Z Karty Informacyjnej Przedsięwzięcia wynika, że w Gryfinie (gdzie działa podobny zakład do tego, który ma powstać w Ustrzykach – przyp.red.), w efekcie spalania parogazów z pirolizy, roczna emisja w emitorze E-1 wyniesie około: 1900 kg pyłów, 330 kg dwutlenku siarki, 11 000 kg tlenków azotu, 2500 kg tlenku węgla. Emitowane będą też aceton, alkohol metylowy, aldehyd octowy i bardzo groźny dla zdrowia toluen. Są to dane tylko dla jednego z sześciu planowanych różnych emitorów.”
Nieprzekonany jest także specjalista, prof. Adam Grochowalski, kierownik Laboratorium Analiz Śladowych Politechniki Krakowskiej. – Instalacja, zaplanowana w Ustrzykach, jest podobna do tej w Hajnówce, gdzie problemy z zanieczyszczeniem powietrza są znaczne. Jeżeli ktoś tłumaczy, że tu będzie inaczej, bo z kominów ma wylatywać jedynie para wodna – mówi nieprawdę. Można założyć, że zanieczyszczeń będzie mało, ale na pewno nie zostaną zredukowane do zera. Oczyszczenie gazów spalinowych, powstających w procesie pirolizy węgla, jest niezwykle kosztowne. Pytanie, czy to się będzie Gryfskandowi opłacało? Czy firma będzie gotowa zainwestować w oczyszczanie gazów, ścieków i utylizację odpadów? Na to nie odpowiem, bo nie znam się na takiej ekonomii. Znam się jednak na chemii i mogę powiedzieć, że twierdzenie, jakoby z kominów miałaby wydostawać się czysta para wodna jest utopią. – podkreśla naukowiec.
Dodaje, że takie zakłady powinny powstawać na terenach zdegradowanych albo takich, gdzie po prostu nie będą nikomu wyrządzać krzywdy. – Otulina Bieszczadzkiego Parku Narodowego nie jest odpowiednim miejscem na takie inwestycje – zaznacza prof. Grochowalski.
„Nic nie jest przesądzone”
„Postępowanie zostało zawieszone (…) do czasu przedłożenia przez wnioskodawcę raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko” – informuje burmistrz Ustrzyk Dolnych Bartosz Romowicz. Zapowiada jednocześnie, że konsultacje społeczne w sprawie inwestycji odbędą się dopiero wtedy, kiedy Gryfskand dokończy formalności.
Burmistrz Romowicz opublikował także oficjalne oświadczenie na stronie internetowej urzędu.
„W ramach oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko określa się, analizuje oraz ocenia: bezpośredni i pośredni wpływ danego przedsięwzięcia na środowisko oraz ludność (w tym zdrowie i warunki życia ludzi), dobra materialne, zabytki, krajobraz (w tym krajobraz kulturowy), (…) ryzyko wystąpienia poważnych awarii oraz katastrof naturalnych i budowlanych, możliwości oraz sposoby zapobiegania i zmniejszania negatywnego oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko, wymagany zakres monitoringu.” – wymienia, a dziennikarce „Gazety Wyborczej” mówi: „Nic nie jest przesądzone.”.
A dlaczego Gryfskand wybrał właśnie Ustrzyki?
– Ustrzyki Dolne zaproponowała nam jedna z agencji nieruchomości – odpowiada w rozmowie z bieszczadzkie24.pl wiceprezes Gryfskandu, Krzysztof Taczyński i dodaje: – A powodem wybrania tej gminy było między innymi bardzo dobre przyjęcie przez samorząd i lokalną społeczność.
Tymczasem pod petycją przeciwko inwestycji podpisało się ponad 4800 mieszkańców.
Zdjęcie w tekście: Stowarzyszenie Proekologiczne „Czyste Ustrzyki Dolne”/Facebook.
Zdjęcia nagłówkowe: Tomasz Żegleń/Shutterstock.