Volkswagen po raz kolejny w prawnych tarapatach. I tym razem chodzi o emisje – tym razem nie groźnych dla zdrowia składowych smogu, a dwutlenku węgla. Niemiecki Greenpeace chce, by gigant rynku motoryzacyjnego przedstawił ambitne cele dotyczące ochrony klimatu.
Aktywiści domagają się zakończenia produkcji samochodów napędzanych silnikami spalinowymi do 2030 roku i zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o 65 proc. względem poziomów sprzed trzech lat – również do końca dekady. Pozywający dali przedsiębiorstwu osiem tygodni na ustosunkowanie się do ich postulatów. Pod koniec października Volkswagen zdecydowanie je odrzucił.
„Volkswagen opowiada się za ochroną klimatu i dekarbonizacją sektora transportu, ale nie może w pojedynkę sprostać temu wyzwaniu” – twierdzą przedstawiciele przedsiębiorstwa cytowani przez agencję Reutera. Jednocześnie przerzucają odpowiedzialność na polityków, do których należy zadanie „projektowania odpowiednich środków”. Zdaniem pracowników firmy szukanie sprawiedliwości klimatycznej poprzez pozwy skierowane przeciwko pojedynczym firmom nie będą skuteczne w walce z emisjami z transportu.
Czytaj również: Jak duży wpływ na klimat ma wojsko? Dane pokazują tylko ułamek
W związku z odpowiedzią Volkswagena działacze postanowili wytoczyć przedsiębiorstwu pozew cywilny. Opierają się na wcześniejszych orzeczeniach sądów w sprawach dotyczących klimatu. W maju 2020 roku jeden z nich stwierdził, że Niemcy niewystarczająco chronią przyszłe pokolenia przed skutkami zmian klimatu. W tym samym czasie w sąsiedniej Holandii sąd nakazał zmniejszenie emisji naftowemu potentatowi Shell. Tym samym przedsiębiorstwo po raz pierwszy zostało pociągnięte do odpowiedzialności za swój negatywny wpływ na klimat.
Nie tyko Volkswagen przed sądem
Pozew wobec Volkswagena nie jest jedyną sprawą sądową wytoczoną w Niemczech wobec firm sektora motoryzacyjnego. We wrześniu Greenpeace zdecydował o wejściu na ścieżkę sądową z trzema innymi firmami: BMW, Daimler Mercedes Benz oraz koncernem naftowym Wintershall Dea. Działacze żądają takiego samego tempa odejścia od silników spalinowych BMW i Mercedesa. W przypadku ostatniej firmy domagają się zaniechania wydobycia na nowych złożach ropy i gazu w 2026 roku.
Volkswagen po raz kolejny musi bronić swoich praktyk w sądzie. Przedstawiciele firmy w ostatnich latach byli bohaterami jednej z największych afer w historii rynku motoryzacyjnego. W 2015 roku wyszło na jaw, że producent zaniżał wyniki pomiarów zawartości szkodliwych substancji w spalinach emitowanych przez swoje samochody. W rzeczywistości wykraczały one poza limity ustalone między innymi europejskim prawem.
Źródło zdjęcia; Tramp57 / Shutterstock