Zaraz obok polskiej granicy znajduje się miejsce, które swoją scenerią przypomina najlepsze filmy science fiction. Odwiedza je ponad 2 mln turystów rocznie i jest przykładem transformacji poprzemysłowego obszaru. To dawna huta w Ostrawie. Pojechaliśmy na miejsce, aby sprawdzić fenomen tego kompleksu. Dyskusja o podobnej transformacji rozpoczyna się właśnie w jednym z polskich miast.
W sercu czeskiego miasta zlokalizowane są huta i kopalnia Dolne Vitkowice. Ostrawa niczym szczególnym nie wyróżnia się spośród miast u naszych sąsiadów, zwłaszcza w porównaniu z takimi metropoliami jak Praga czy Ołomuniec. Jest trzecim największym miastem w Czechach. Na tle typowego blokowiska wyrasta huta, jej kominy i wielkie piece. Właśnie to przyciąga najwięcej turystów i miłośników industrialnych krajobrazów.
Historia tego miejsca sięga 1828 roku, kiedy to na mocy decyzji wydanej przez ołomunieckiego arcybiskupa Rudolfa powstała tutaj Huta Witkowice. Warunki były sprzyjające. Pomagały ogromne złoża węgla i rzeka Ostrawica przepływająca tuż obok.
Po trzech latach huta trafiła w ręce bankiera Salomona Rothschilda. Była ona wówczas pierwszym zakładem na terenie Cesarstwa Austriackiego, który do wyrobu żelaza wykorzystywał koks. Nastały najlepsze lata dla rozwoju huty, produkowano tutaj szyny czy wagony kolejowe. Wokół kompleksu powstawały osiedla mieszkaniowe, szpital, a w latach 1856 i 1872 wybudowano kolejne dwa wielkie piece. W ciągu 45 lat przedsiębiorstwo stało się częścią Witkowickiej Spółki Górniczo-Hutniczej i największym dostawcą materiałów dla austriackiego przemysłu zbrojeniowego.
Huta w Ostrawie. 170 lat działalności
Cały kompleks zajmował 520 ha, na którym znajdowała się koksownia, stalownia, budynki przemysłowe, które miały charakter stylu secesyjnego i były wznoszone z cegły. Huta przetrwała bombardowania aliantów podczas II wojny światowej, a w 1948 roku przeszła kompleksową modernizację, wchodząc w skład ostrawskiego kombinatu hutniczego Nowa Huta.
- Czytaj także: Czechy to inny świat. Pod tym względem biją nas na głowę
W 1962 roku uruchomiono ostatni wielki piec na terenie Dolnych Witkowic. Było to jedyne miejsce w Europie, gdzie procesy technologiczne obejmowały wydobycie węgla, flotację, produkcję koksu, aż po produkcję surówki żelaza. W 1992 roku hutę sprywatyzowano i podzielono na kilka spółek. Nadeszły trudne czasy dla Dolnych Witkowic, braki zamówień spowodowały podjęcie decyzji o wygaszeniu wszystkich pieców. W 1998 roku miało miejsce ostatnie spuszczenie surówki.
W ciągu 170 lat działalności huta wyprodukowała około 90 mln ton surówki żelaza oraz 42 mln ton koksu, zatrudniając w najlepszych czasach ponad 20 tysięcy ludzi. Na lokalną społeczność spadł blady strach, gdyż huta nie tylko zapewniała miejsca pracy, ale także infrastrukturę taką jak osiedla mieszkaniowe, szkoły, przedszkola, żłobki, szpitale. Bezrobocie było bardzo wysokie, co powodowało ponury marazm wśród mieszkańców.
Kiedyś chcieli ją zburzyć
Pani Miłoslawa Hornik, mieszkanka Ostrawy, doskonale pamięta te czasy.
– Była straszna bieda, ojciec musiał wyjeżdżać do Niemiec na kilka miesięcy, aby zarobić jakikolwiek grosz. Po powrocie pieniądze szybko się kończyły. Sąsiedzi sadzili warzywa w ogródkach przydomowych. Pracy nie było, więc młodzi także wyjeżdżali za granicę w poszukiwaniu perspektyw – wspomina podczas rozmowy.
Pan Jan Padelek pracował w Hucie razem z bratem. On przy spuszczeniu surówki, a brat na koksowni. Widzieli, że huta nie prosperuje już na pełnych obrotach, zwalniano ludzi z każdej dziedziny. Postoje i negocjacje z urzędnikami były frustrujące, zwłaszcza gdy huty zamykano nie tylko w całych Czechach, ale także w Europie. Postanowili się przekwalifikować. Brat skończył szkołę mechaniczną, więc miał fach w ręku, a Jan przyuczył się pod jego okiem do tego zawodu. Zaczęli naprawiać samochody. – Młodzi byliśmy i pełni zapału, ale starsi pracownicy mieli trudniej – opowiada.
Rozważano całkowite zburzenie obiektu, ale ostatecznie przeważyły głosy mówiące o zachowaniu huty dla przyszłych pokoleń. Prawnym zabezpieczeniem przed ewentualnym zburzeniem było wpisanie huty na listę państwowych zabytków kultury Republiki Czeskiej (Národní Kulturní Památka) w 2002 roku.
Kolejne lata stały pod znakiem funduszy i pomysłów. Od wielkich ambitnych projektów proponowanych przez wiele różnych architektonicznych studiów z całych Czech, aż do planu lub raczej analizy, jak po kolei należy rewitalizować Dolne Witkowice. W 2007 roku powołano fundację, która mogła czerpać fundusze na rewitalizację dawnej huty, a plan został zatwierdzony przez Ministerstwo Kultury. Ważnym krokiem było również zmniejszenie strefy zabytkowej i ochrona jedynie budynków technicznych, a nie całego terenu.
– Dzięki temu współpraca pomiędzy Urzędem Ochrony Zabytków a spółką Vítkovice znacznie się poprawiła. Ostatecznie podpisano wspólne porozumienie dotyczące rewitalizacji Dolnych Witkowic – opowiada Filip Witkowski, Koordynator Polskich Usług Przewodnickich w Ostrawie.
Ostrawa – kompleks wpisany na listę Europejskiego Dziedzictwa Kulturowego
W 2007 roku powstało Stowarzyszenie DOV, które postawiło sobie za cel ożywienie dawnych terenów przemysłowych. Inspirowani miastem Duisburg w Niemczech postanowili pójść w podobnym kierunku i przekształcić te tereny w centrum rozrywki. Autorem przedsięwzięcia został prezes Witkowic i dyrektor zakładu maszynowego Jan Světlík. Ich założeniem było przekształcenie przemysłowych obszarów, za pomocą wielu instytucji publicznych, członków, partnerów, czy sympatyków, a także środków unijnych, w ponadregionalne centrum kulturalno-edukacyjno-społeczne.
– Z mojego punktu widzenia jako przedstawiciela prywatnego właściciela, gdy planujemy zmiany takiego miejsca, trzeba mieć wizję. Jeżeli nie ma wizji i wielu ludzi dyskutujących, czego potrzeba w takim miejscu, to nie zadziała. Trzeba mieć wizję i osobę, która będzie liderem i będzie podejmowała decyzje – podkreślał Karel Malik, członek zarządu DOV podczas panelu krynickiego Forum w 2018 roku.
W 2008 roku kompleks wpisano na listę Europejskiego Dziedzictwa Kulturowego. Co było bardzo ważnym krokiem, aby zachować ten teren w jak najlepszym stanie.
Jednym z głównych elementów przedsięwzięcia była zaprojektowana przez architekta Josefa Pleskota i jego studio AP aula wielofunkcyjna Gong, utworzona na gruncie konstrukcji zbiornika gazu. Powstały tam m.in. sale na 1,5 tys. i 400 osób, galeria wielofunkcyjna, pomieszczenia konferencyjne i wystawiennicze.
Koncerty, konferencje i widok na Beskidy
Aula Gong połączona jest z galerią sztuki i kawiarnią, a unikatowe rozwiązania przestrzenne, pojemność oraz nowoczesna technika audiowizualna stwarzają wspaniałe zaplecze edukacyjne, oraz idealne warunki do organizacji dużych konferencji, koncertów i innych imprez kulturalnych.
Wielki piec nr 1 przekształcił się w Bolt Tower. Wytyczona m.in. na jego nadbudowie edukacyjna trasa zwiedzania prowadzi śladami produkcji surówki żelaza, dając też widok na Ostrawę i Beskidy z wysokości niemal 80 m. W dawnej VI centrali energetycznej utworzono mały świat nauki i techniki U6.
To wyjątkowe miejsce pobudza wyobraźnie. Podczas zwiedzania można wejść do wnętrza Wielkiego Pieca, gdzie kiedyś wytapiano surówkę. Z byłych budynków przemysłowych i administracyjnych kopalni węgla kamiennego Hlubina powstało wielofunkcyjne centrum kulturalno-edukacyjne z salami kinowymi, pokojami do prób i występów muzycznych, studio, pomieszczenia reprezentacyjne czy sale taneczne. Odnowienie obszaru Kopalni Hlubina nawiązuje do już zrealizowanych projektów na obszarze Dolnych Witkowic. Obecnie znajdziemy tutaj pięć historycznych budynków, które są przestrzenią dla artystów oraz instytucji kulturalnych – w ich skład wchodzą między innymi klub Heligonka, kawiarnia Maryčka i kino Cineport.
Jest także centrum nauki. Dawna huta w Ostrawie zaskakuje
Jednym z najnowszych obiektów jest duże centrum naukowo-technologiczne o powierzchni około 14 tysięcy metrów kwadratowych, znane jako Wielki Świat Techniki. Przestrzenie wykorzystywane są na interaktywne ekspozycje, warsztaty, sale lekcyjne, kino 3D. Teatr Nauki podzielony jest na różne sekcje tematyczne: Świat dzieci, Świat nauki i odkryć, Świat cywilizacji oraz Świat przyrody.
Dolne Witkowice są również miejscem, gdzie odbywają się plenerowe koncerty i festiwale muzyczne. Jednym z najbardziej znanych jest organizowany od 2002 roku Colours of Ostrava. Festiwal to nie tylko koncerty, również panele dyskusyjne, pokazy filmowe, warsztaty i wiele innych wydarzeń. Jest to wielogatunkowy festiwal muzyczny gromadzący tysiące osób, podczas którego występowały takie gwiazdy jak, The Cure, Iggy & The Stooges, Zaz, Alanis Morissette, Cranberries, Sinéad O’Connor i wielu innych.
Przez te wszystkie lata zmieniło się podejście do turystyki i oblicze całego regionu. Powstały organizacje turystyczne, takie jak Ostrawska Organizacja Turystyczna (Visit Ostrava) czy Morawsko-Śląska Organizacja Turystyczna (MSTourism). Inwestorzy zaczęli zwracać uwagę na Ostrawę i region. Można śmiało stwierdzić, że bez tego projektu Ostrawa straciłaby niepowtarzalną szansę na bycie naprawdę konkurencyjną na arenie turystyki, nie tylko czeskiej, ale również europejskiej. W kraju morawsko-śląskim i w tym w Ostrawie zwiększyła się liczba np. obiektów noclegowych oraz powstają nowe atrakcje turystyczne. Wszystko po to, żeby turystów w regionie utrzymać. Dowodem tego też jest powstanie regionalnego projektu Technotrasa, które gromadzi pod sobą zabytki przemysłowe na ternie kraju morawsko-śląskiego. Jest to jedyny tak duży projekt w Czechach.
Co z podobnym kompleksem w Krakowie?
Dzięki temu projektowi historia hutnictwa w regionie przetrwa. Można zauważyć większą wrażliwość na zapomniane i niszczejące zabytki, które znajdują nowe funkcje i są remontowane.
To może wynikać zarówno z lokalnego patriotyzmu, jak i ogólnie lepszego podejścia do turystyki wśród Czechów. Można odnieść wrażenie, że turystyka stała się integralną częścią tożsamości narodowej – podkreśla Filip Witkowski, Specjalista ds. polskiego rynku w Visit Ostrava.
Podobna dyskusja rozpoczyna się właśnie w stolicy Małopolski. Chodzi o ponad 900 hektarów terenów w Nowej Hucie w Krakowie. To dawny kombinat metarulgiczny, który przez ostatnie lata powoli wygasza swoją działalność. Sytuacja jest niemal bliźniacza do tej z czeskiej Ostrawy. Właścicielem terenu jest w większości prywatna firma, pracownicy martwią się o miejsca pracy, a mieszkańcy zastanawiają nad dalszym losem huty. Kierunek wytyczony przez czechów – nadanie drugiego życia poprzemysłowym terenom, może być ciekawym głosem w trwającej dyskusji.