Od kilku dni temperatury powietrza w Polsce są wyjątkowo wysokie, przynajmniej jak na drugą połowę grudnia. Wczoraj na południu kraju w ciągu dnia było nawet 14-15 °C. Tylko nieco chłodniej jest dziś (w ciągu dnia od 4°C w Białymstoku do 11 °C w Rzeszowie).
Ciepło ma być również w najbliższych dniach, a nawet już do końca roku. A przynajmniej tak sugerują prognozy pogody. Nie ma więc co liczyć na „białe święta” – przy tej temperaturze śnieg nam raczej nie grozi.
Większość z nas dobrze wie, jaka „powinna” być pogoda na święta Bożego Narodzenia. Na pewno nie taka jaką mamy w tej chwili. Przecież jeszcze 2-3 dekady temu świąteczna aura wyglądała inaczej. Wiele osób (nawet tych dość młodych) zauważa że z pogodą dzieje się coś dziwnego. Słychać rozmowy na ten temat w pracy, na ulicy czy w sklepie. Na przykład takie, że w tym roku na Wigilię to pewnie będzie pogoda jaka zwykle bywa na Wielkanoc.
Parę dni temu w Warszawie urządzono inscenizację z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Był autobus z epoki (legendarny Ikarus!), był i milicyjny radiowóz – polski „duży fiat”. Był nawet koksownik, przy którym grzali się „milicjanci” i „zomowcy”. Nie było tylko … śniegu i mrozu. Nie chodzi mi bynajmniej o to, że nie było zimy tak srogiej jak w 1981:
W tym roku 13 grudnia nie było jakiegokolwiek mrozu ani śladu śniegu. Pogoda była wiosenna. Jednak nie tylko w Polsce jest wyjątkowo ciepło (jak na tę porę roku).
Wczoraj pisaliśmy o rekordowych upałach w Australii. No tak, ale na południowej półkuli za kilka dni zacznie się kalendarzowe lato, a lato meteorologiczne (grudzień, styczeń, luty) jest tam już od 3 tygodni. Nic więc dziwnego, że upały, prawda? Tyle że w Australii (a przynajmniej w największych miastach tego kontynentu) cieplejsze od grudnia są zwykle styczeń i luty, a w niektórych miejscach (np. w Perth) cieplejszy od grudnia jest także marzec. Pytanie, co będzie się więc tam działo za parę tygodni? Podobno już w najbliższych dniach ma być jeszcze cieplej niż teraz.
Zostawmy antypody i wróćmy na naszą półkulę i na nasz kontynent, gdzie lada moment zacznie się kalendarzowa zima. (Zima meteorologiczna – tak jak lato w Australii – trwa już od początku grudnia.) Mimo to – podobnie jak w Polsce – w wielu miejscach w Europie też jest bardzo ciepło. Na przykład w Moskwie, gdzie jak podaje Polska Agencja Prasowa:
(…) w jednym z ogrodów botanicznych zaczęły kwitnąć magnolie, które wypuściły pączki w wyjątkowo ciepłym grudniu. Zakwitły też prymulki, forsycje i ciemierniki – poinformowały we wtorek służby prasowe popularnego ogrodu przy Prospekcie Mira.
Dalej czytamy też m. in.:
Przyczyną anomalii jest wyjątkowo ciepły w środkowej Rosji grudzień. Jeśli sprawdzą się prognozy i w najbliższy czwartek, 19 grudnia, temperatura w Moskwie wyniesie plus 8 st. Celsjusza, to pogoda pobije rekord sprzed 133 lat.
Rośliny zaczęły też już kwitnąć w Belgii:
Podobny krzew, chyba nawet ten sam gatunek kaliny zakwitł w Warszawie:
No ale może akurat ten krzew po prostu tak ma, że zwykle kwitnie sobie w grudniu, i nie jest to nic niezwykłego? Chyba jednak nie do końca… Podobno ten gatunek kaliny zakwita co prawda w zimie w czasie dłuższego okresu ocieplenia (jak widać na powyższych zdjęciach…), ale normalnie powinien kwitnąć na przedwiośniu, w marcu.
Jakieś rośliny kwitną także na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej:
Ponoć gdzieś w Warszawie kwitnie też już wiśnia. Ciekawe jakie jeszcze inne krzewy lub drzewa zakwitną u nas na Święta? A może znowu zbyt wcześnie obudzą się pszczoły, tak jak to miało miejsce właśnie w okolicy świąt Bożego Narodzenia, dokładnie cztery lat temu na Dolnym Śląsku? Jeśli zauważyliby Państwo takie zjawiska, prosimy o kontakt.
Bardzo ciepło (jak na ten rejon świata) jest też na dalekiej północy. Na przykład grudzień jest wyjątkowo ciepły w archipelagu Svalbard. Póki co średnia temperatura w tym miesiącu jest tam o … 5.5 °C wyższa niż była o tej samej porze roku w okresie 1981-2010.
Te wszystkie rekordy temperatur to nie są przypadkowe, wyjątkowe anomalie. To wynik gwałtownego ocieplania się klimatu naszej planety. I naprawdę nie mylę pogody z klimatem. Wiem, że za jakiś czas – na przykład po Nowym Roku – może przyjść ochłodzenie. Może być bardzo śnieżnie i/lub bardzo mroźnie. Wiem też, że i dawniej w grudniu zdarzała się w Polsce czy w Rosji ciepła pogoda. I Boże Narodzenie bez śniegu.
Tyle że to co kiedyś było wyjątkiem teraz staje się normą. O każdej porze roku wyjątkowo ciepłe (według dotychczasowych standardów) dni zdarzają się coraz częściej, a odchylenia od normy są bardziej intensywne. Wszystko wskazuje więc na to że po prostu powinniśmy zmienić definicję tego, co jest uważamy za normalne – przynajmniej jeśli chodzi o pogodę.
À propos mijającego roku i miejsc lub regionów, o których była mowa:
- Styczeń tego roku był w Australii najcieplejszym miesiącem w historii pomiarów. W dodatku kraj ten od wielu tygodni trawią rekordowe pożary.
- Arktyka ociepla się dwa razy szybciej niż reszta globu. Rekordowe jest tempo topnienia lądolodu Grenlandii. Co gorsza, rozmarza też wieczna zmarzlina, w której (na razie) uwięzione są ogromne ilości pierwiastkowego węgla. Ich uwolnienie do atmosfery w postaci dwutlenku węgla lub co gorsze metanu będzie mieć zresztą niezwykle poważne konsekwencje dla całego świata – ocieplenie naszej planety bardzo przyspieszy.
- W Rosji na niespotykaną dotąd skalę płonęła tajga i tundra.
A Polska? W tym roku mieliśmy ciepłą i bardzo suchą wiosnę, (kolejne) bardzo suche i upalne lato (zwłaszcza czerwiec i sierpień) i bardzo ciepły listopad (w połowie miesiąca temperatury w dzień osiągały 14-16 °C). A teraz na sam koniec roku mamy jeszcze wyjątkowo ciepły grudzień.
Wiele o tym jak przez kilka ostatnich dekad zmieniała się w naszym kraju pogoda może nam zresztą powiedzieć te grafika:
O której już kiedyś pisałem. Jeśli ktoś woli wykresy i liczby zamiast skali kolorystycznej, to może bardziej przemawiający będzie taki o to wykres, pochodzący ze strony lub książki Nauka o Klimacie:
Myślę że żadna z tych grafik nie wymaga komentarza.
Podziękowania
Bardzo dziękuję Paniom Agnieszce Borowczyk i Annie Niebieszczańskiej za udostępnienie zdjęć.
Fot. Kwitnąca kalina. Anna Niebieszczańska.