Udostępnij

We Francji zmarło 15 tys. ludzi i rok później działał system ostrzegania. Polska wstydzi się ostrzegać

18.09.2019

W czasie tegorocznej czerwcowej fali upałów szczególną uwagę zwracała Francja, gdzie temperatura biła kolejne rekordy. Nie dlatego jednak, że było tam wyjątkowo gorąco – gdzie indziej było podobnie. Dlatego, że Francja energicznie wdrażała plan ostrzegania i reagowania, którego zręby powstały w 2004 roku. Rok po tym, jak w 2003 roku sierpniowe upały zabiły 15 tys. mieszkańców tego kraju.

Dzięki temu, że kilkanaście lat temu zareagowano w sposób, który wydaje się oczywisty, tego lata uniknięto co najmniej kilku tysięcy zgonów. A piszę o tym teraz dlatego, że w Polsce zbliża się sezon grzewczy, który znów doprowadzi do przedwczesnej śmierci kilkunastu tysięcy ludzi i wraca do mnie ciągle porównanie tego, jak Francuzi zareagowali na jednorazowy kataklizm, z tym jak na kataklizm coroczny reagują polskie władze.

Francja – co zrobiono, kiedy ludzie umierali

W sierpniu 2003 roku przez Francję przeszła fala upałów. We wrześniu były już opracowania epidemiologiczne jej skutków. Obliczono, że temperatury zabiły około 15 tys. osób. Głównie starszych, samotnych i chorych. Uznano, że takie sytuacje mogą się powtarzać i należy jak najszybciej opracować plan reagowania na potencjalne zagrożenie. Ten miał pozwolić znacząco ograniczyć liczbę zgonów związanych z temperaturą. Na początku 2004 roku przedstawiono zarys „Planu reagowania na fale upałów”, który zaczął obowiązywać kilka miesięcy później. Co oznacza tyle, że po fali upałów w jednym roku, kraj już w następnym roku był gotowy na poradzenie sobie z nią. Choć wcale nie było pewne, że ta się tak szybko powtórzy.

Plan wprowadzał liczne rozwiązania systemowe, które miały pozwolić skutecznie reagować w razie powrotu zagrożenia. Wprowadzono między innymi – informacje podaje za HEATWAVE: implications of the 2003 French heat wave for the social care of older people” Jima Ogga – czterostopniowy system ostrzegania i reagowania. Opiera się on na współpracy służb meteorologicznych, które mają obowiązek monitorowania zmian pogody i wyłapywania zagrożenia upałami z wyprzedzeniem, ze służbami państwowymi oraz samorządami. W zależności od stopnia zagrożenia uruchamiane są procedury na różnych poziomach zarządzania, a kiedy ogłaszany jest alarm zmieniają się między innymi tryb i zasady pracy domów opieki oraz szpitali, ale też służb ratunkowych i opiekunów społecznych. W takiej sytuacji alarmują też media, a także większość dostępnych dla urzędów i służb kanałów komunikacji.

Ponieważ problem był szczególnie duży wśród osób starszych i samotnych, w gminach wprowadzono też specjalne rejestry ludzi, którzy są szczególnie narażeni. Zrobiono to we wrześniu 2004, a w maju 2005 raportowano, że odpowiedni rejestr ma już 97 proc. miast powyżej 100 tys. mieszkańców. Zrobiono to, by opiekunowie społeczni wiedzieli, do kogo pukać, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku i nie potrzeba jakiejś pomocy lub na przykład wezwania lekarza. Z kolei w domach opieki wprowadzono obowiązek posiadania klimatyzowanych pomieszczeń, które pozwalają schłodzić się przebywającym tam osobom. W kolejnych latach plan reakcji rozszerzano.

Gdzieniegdzie wprowadzając też lokalne rozwiązania. Na przykład kiedy w tym roku ogłoszono alarm, Paryż zareagował nie tylko wysyłając opiekunów społecznych do osób z rejestru osób starszych i dbając o to, by wiadomość o nim dotarła do każdego, ale też na przykład ustawiając pomieszczenia pozwalające się schłodzić na ulicach miasta. Zadbano też o baseny i dostęp do wody.

Co ciekawe francuski system reagowania ma w kraju wielu krytyków, którzy uważają, że robi się za mało. Efekty jednak łatwo dostrzec. W 2003 roku upały zabiły 15 tys. osób. W tym, jak podano kilka dni temu, szacunki epidemiologów mówią o 1,5 tys. dodatkowych zgonów – to 10 razy mniej. Dzięki systemowej reakcji i docenieniu zagrożenia uratowano więc wiele tysięcy ludzi.

Polska – czego nie zrobiono, kiedy ludzie umierają

A teraz wróćmy do Polski, w której zaraz zacznie się kolejny sezon grzewczy. To jak wiele osób umrze z jego powodu w tym roku, pozostaje kwestią otwartą, bo zależy to między innymi od temperatury i ogólnych warunków pogodowych. Wiadomo jednak, że jak co roku ofiary będzie można liczyć w tysiącach. Świadomość zagrożenia jest obecna od co najmniej kilku lat. Od równie długiego czasu organizacje społeczne dopominają się o wprowadzenie działającego systemu ostrzegania o zagrożeniu i rozwiązań, które pozwolą choćby częściowo chronić pacjentów szpitali, domów opieki i dzieciaki w przedszkolach.

I co? I nic. Systemu alarmowania nie ma. Systemu ostrzegania nie ma. Są za to absurdalnie wysokie progi alarmowe, które pozwalają urzędowo stwierdzać, że nie ma dramatu i nic z tym nie robić.

Nowe niby obiecywano kilka tygodni temu, ale rozporządzenie miało być w ubiegłym tygodniu i nadal go nie ma. Trudno więc powiedzieć, czy będzie na sezon grzewczy, a jak tak to na który. Zresztą to czy będzie, czy nie będzie, nie ma aż tak wielkiego znaczenia, bo nawet jeżeli progi będą niższe, to ogłoszenie smogowego alarmu nie powoduje w Polsce praktycznie żadnych skutków. Nawet więc kiedy okaże się urzędowo stwierdzono zagrożenie dla zdrowia i życia populacji, to nic z tego nie wyniknie i nie zdarzy się na przykład tak, że do osób starszych i samotnych zapukają opiekunowie społeczni, by zrobić dla nich zakupy. Nie zdarzy się nawet tak, że żłobki i przedszkola zrezygnują ze spacerów. Nikt bowiem o to nie zadba. Bardziej od tego, że ludzie umierają, państwo będzie się bowiem wstydzić przyznać do tego, że jest problem. I skutków przyznania się do tego, że ten jest.

Do czego można się już było przyzwyczaić, bo przecież nie jest to nic nowego i tak było zawsze. Jednak to, że się do tego przyzwyczailiśmy, nie oznacza, że tak musi być. Przykład Francji doskonale pokazuje to, że da się sprawnie działać i to jak państwo powinno w takich sytuacjach reagować na zagrożenie.

Pod warunkiem oczywiście, że jest to państwo, które ceni ludzkie zdrowie.

Fot. Shutterstock.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w magazynach branżowych. Autor książki „Odwołać katastrofę”.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.