Nasze produkty są i wegańskie, i zero-waste – chwalą się założyciele firmy Plantcraft. Start-up z Budapesztu do wytwarzania swoich wyrobów używa nie tylko zielonych bananów, ale i pestek pozostałych po wytwarzaniu wina.
Węgierska firma na pierwszy rzut oka nie oferuje rewolucji. Przez jej stronę internetową można zamówić między innymi plastry przypominające w smaku szynkę i wegańskie pasztety. Pozornie nie różnią się one od wielu innych zamienników mięsa, które zadomowiły się w sklepach na dobre również w Polsce.
W składzie produktów firmy Plantcraft czeka na nas jednak niespodzianka – znajdują się w nim banany. Do wyrobu „mięsa” używa się również nasion winogron pozostałych po wytwarzaniu wina.
Czytaj również: Immunolodzy zalecają dietę roślinną w czasie pandemii koronawirusa
Plantcraft zachwala zdrowotne zalety spożywania swoich wyrobów. Użyte przy ich produkcji zielone banany są źródłem błonnika, cynku, magnezu czy witamin. Pestki winogron z kolei dostarczają organizmowi kwasów Omega-6.
„W przyszłości musimy oprzeć naszą dietę na roślinach, w ten sposób zapewnimy możliwość wyżywienia rosnącej na świecie populacji” – powiedział współzałożyciel firmy Csaba Hetenyi – „Musimy wykorzystać kreatywność, aby produkować żywność, która jest dobra dla nas i dla naszej planety, ale także smaczna i niedroga.”
Czytaj także: Kanada stawia na weganizm. Zainwestuje 100 milionów dolarów w roślinne produkty
Rynek alternatyw dla mięsa w wielu krajach rośnie jak na drożdżach. Tylko w zeszłym roku „niemięso” regularnie spożywało 65 proc. Brytyjczyków. Według prognoz światowy rynek wegańskich substytutów ma w ciągu 10 lat osiągnąć wartość 250 mld dolarów. Spożycie wegańskich wędlin, pasztetów czy kiełbasek rośnie również w Polsce, a na produkcję zamienników decydują się nawet niektóre firmy z branży mięsnej.
To dobra wiadomość dla środowiska, które cierpi na masowej produkcji mięsa. Według danych ONZ przemysłowe farmy odpowiadają za co najmniej 14,5 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych na świecie. Dlatego Komisja Europejska proponuje, by do 2030 roku znacznie zredukować ilość mięsa podawanego w restauracjach i oferowanego przez sklepy.
Źródło zdjęcia: Martin Rettenberger / Shutterstock