Chiny planują nowe elektrownie na węgiel, a brytyjski think-tank Carbon Tracker ostrzega inne kraje: nie idźcie tą drogą. Jak twierdzą londyńscy analitycy, dokładanie pieniędzy na takie instalacje może utrudnić wychodzenie z kryzysu wywołanego przez pandemię.
Państwo Środka już dziś dysponuje 1000 gigawatami mocy węglowych. W najbliższej przyszłości ten surowiec ma zasilić kolejne elektrownie o łącznej mocy 206 GW. Rząd Chin planuje wydać na ten cel 158 miliardów dolarów. Nie dziwi to przedstawicieli Carbon Trackera, którzy spodziewają się zwiększenia zapotrzebowania na energię z paliw kopalnych w nadchodzących miesiącach. Rosnące koszty ich używania mogą jednak wpędzić państwa w kłopoty finansowe – przekonuje inicjatywa.
Inwestycje w węgiel, mające pobudzić gospodarkę po przejściu pandemii koronawirusa, mogą wkrótce okazać się nieopłacalne. Analitycy piszą o tym w swoim najnowszym raporcie, opierając się na własnych badaniach. W ich ramach sprawdzili wyniki finansowe prawie 6700 działających elektrowni i prognozy dla kolejnych 1046. Przedstawiciele Carbon Trackera doszli do wniosku, że jeszcze w tym roku 46 proc. węglowych instalacji będzie nierentownych. W zeszłym roku ten wskaźnik wynosił 41 proc. W 2030 roku ponad połowa z elektrowni napędzana tym paliwem ma przynosić straty.
Autorzy raportu przekonują, że węgiel przynosi elektrowniom zysk jedynie tam, gdzie się do niego dopłaca. W wycofujących się z tego wsparcia krajach instalacje węglowe przynoszą ogromne straty. W Niemczech ma je ponosić około 90 proc. węglowych instalacji, w Wielkiej Brytanii 82 proc.
Dlatego Carbon Tracker proponuje, by publiczne środki wspomagały o wiele bardziej perspektywiczny rynek technologii odnawialnych. Jak twierdzą analitycy, produkcja energii z niekonwencjonalnych źródeł już dziś wygrywa ceną z węglem w większości państw świata. Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej przekonuje z kolei, że w sektor OZE może do 2050 roku zatrudniać nawet 28 milionów osób w skali świata.
„Rządy i inwestorzy ponoszą odpowiedzialność za odejście od węgla i zapewnienie odbiorcom taniej energii” – czytamy w raporcie Carbon Trackera. Mimo to Chiny zastanawiają się nad poluzowaniem obowiązujących regulacji dotyczących dwutlenku węgla. Jak donosi agencja Reutera, azjatyckie mocarstwo zamierza też zmienić normy emisji spalin w nowych samochodów na korzyść ich producentów. Władze mają nadzieję, że pomoże to podnieść się chińskiej gospodarce po przejściu pandemii koronawirusa.
Zdjęcie: ditttmer / Shutterstock