Rząd przedstawił projekt ustawy, która ułatwi stawianie elektrowni wiatrowych w Polsce. Nowe prawo ma zachęcić inwestorów do farm budowanych na morzu.
Dokument autorstwa urzędników Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP) ma rozruszać branżę offshore (bo tak nazywa się przedsiębiorstwa stawiające wiatraki na morzu). W uzasadnieniu dla projektu czytamy, że polski rynek nie jest na razie atrakcyjny dla inwestorów.
„Ustawa offshore’owa” ma ułatwić im dostęp do publicznych środków. Dzięki nim opłaci się wydawać pieniądze nawet na pozornie nieopłacalne projekty. Rząd pokryje bowiem ewentualne straty, które pojawią się przez pierwsze 25 lat działania elektrowni. Stanie się tak, jeśli cena rynkowa będzie niższa od kosztów wytworzenia energii.
W ten sposób do 2040 roku na Bałtyku mogą stanąć farmy o mocy 9,5 gigawata. Dla porównania – moc największej w Polsce Elektrowni Bełchatów wynosi obecnie około 5,2 GW. MAP szacuje, że pracę przy morskich inwestycjach mogą dzięki temu znaleźć nawet 34 tysiące osób. Branża wiatrowa ma teraz pół roku na zgłaszanie swoich sugestii do projektu
To niejedyna nowość dotycząca wiatraków. Rząd zapowiada, że najpóźniej za rok zmienią się kryteria dla farm stawianych na lądzie. Nowelizacja obecnego prawa ma zmienić tak zwaną „zasadę 10 H”. Ma ona zapewnić, że elektrownie nie będą powstawać zbyt blisko zabudowań. Najmniejsza wymagana odległość musi być równa dziesięciokrotności wysokości wiatraka. Wymaganie to blokuje wiele inwestycji w turbiny.