Ekstremalne opady deszczu w Dubaju sprawiły, że miejskie ulice zalała woda, jakiej miasto nie widziało. Naukowcy przyznają, że to konsekwencja ocieplającego się klimatu, a nie procedury zasiewania chmur, która ma wywoływać większe opady. Sprawdzamy, co wydarzyło się w największym mieście Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Powodzie na pustynnych obszarach Bliskiego Wschodu powstają co jakiś czas na skutek silnych i gwałtownych opadów. To, że rozmiary powodzi są tak duże, świadczy o specyfice tego regionu. Woda na terenie pustynnym po prostu nie ma jak wsiąknąć, a błyskawicznie spływa i gromadzi się w zagłębieniach. Nie ma tam lasów, terenów podmokłych, łąk i zarośli. Nawet 30-40 mm deszczu jest w stanie w kilka godzin wywołać powódź.
I nikt by się tym specjalnie nie przejmował, gdyby nie to, że takie państwa jak Arabia Saudyjska czy Emiraty Arabskie mocno się w ostatnich latach zurbanizowały. Zamiast rybackich osad, czy małych miasteczek żyjących z wypasu wielbłądów, powstały megamiasta z lasem wysokich na 200 metrów wieżowców. Pełne autostrad i betonu. Przykładem jest właśnie Dubaj, który nawiedziła powódź błyskawiczna. To miasto, które nie zostało zaprojektowane z myślą o dużych opadach, bo takich wcześniej tam nie było. Dubajczycy nie posiadają więc sprawnego systemu drenażu.
Powódź z 16 kwietnia, która przybrała historyczne rozmiary, jest rezultatem ocieplającego się klimatu. A tego nikt 20-30 lat temu budując w szybkim tempie pełen przepychu Dubaj, nie przewidział. W ciągu zaledwie 12 godzin spadło około 100 mm deszczu, tyle ile pada przez rok, ale lokalnie wartości były większe. Seria trzech burz zaowocowała sumami sięgającymi 200 mm, czyli już dwuletniej, a nie rocznej sumy. Według meteorologów z ZEA odnotowano rekordowe sumy. W ciągu niecałych 24 godzin w Al Ain przy granicy z Omanem spadło 254 mm deszczu, czyli 254 litry na metr kwadratowy.
- Czytaj także: Mokry termometr nie pozostawia złudzeń. To pierwszy i ostatni mundial na Bliskim Wschodzie
Historyczne opady, które sparaliżowały lotnisko i przyniosły ofiary
Państwowa agencja informacyjna WAM określiła to wydarzenie „historycznym wydarzeniem pogodowym”, które przekroczyło „wszystko udokumentowane od początku gromadzenia danych w 1949 roku”. To było jeszcze przed odkryciem złóż ropy naftowej w tym bogatym w zasoby paliw płynnych kraju.
Tak duże opady sparaliżowały całe miasto, w tym jedno z największych lotnisk na świecie, obsługujące około 70 mln pasażerów rocznie.
– Radzimy nie przybywać na lotnisko, chyba że jest to absolutnie konieczne. Loty są nadal opóźnione i przekierowywane. Prosimy o sprawdzenie statusu lotu bezpośrednio u linii lotniczych – zaapelowały władze międzynarodowego lotniska w Dubaju. Problem w tym, że wiele osób było już w drodze, wiele osób już znalazło się w terminalu, czekając na przesiadkę. Tak jak np. 39-letni Kanish Kumar Deb Barman, który powiedział, że utknął z żoną na lotnisku w Dubaju od około 4 rano, kiedy jego samolot z Paryża wylądował z opóźnieniem. – Ludzie po prostu leżą na lotnisku. Nie ma wystarczającej liczby miejsc i krzeseł, aby mogli usiąść. Siedzą na podłodze – mówił dla Reutersa Deb Barman.
Gwałtowne powodzie przyniosły za sobą ofiary. O ile w ZEA zginęła co najmniej jedna osoba, to w sąsiednim Omanie już 19 osób, w tym 12 dzieci. Także Bahrajn został dotknięty ulewnymi deszczami. Tam nikt nie zginął, ale mieszkańcy są przerażeni tym, co się stało. – Lubię bawić się na deszczu, ale po raz pierwszy mnie to przeraża – powiedział dziewięcioletni Ali Hassan, pomagając matce usuwać wodę sprzed ich domu w stolicy Bahrajnu, Manamie.
Zasiewanie chmur nad Dubajem przyczyną powodzi? Naukowcy zaprzeczają
Z racji tak dużych opadów, szybko pojawiły się doniesienia, że to efekt sztucznego tworzenia chmur deszczowych. Taką procedurę nazywa się zasiewaniem. Także w polskiej mediach była o tym mowa. Owszem, ZEA prowadzą od lat program mający na celu wywoływanie opadów deszczu z chmur, które zazwyczaj takich opadów nie dają, lub dają bardzo małe. Narodowe Centrum Meteorologii (NCM) w ZEA posiada zespół jednostek, które rozpylają cząsteczki jodku srebra i chlorku potasu w chmurach, by wywołać opady. Niektórzy traktowali powodzie jako przestrogę: Oto, co się dzieje, gdy zadziera się z naturą. Nawet Bloomberg poinformował, że zasiewanie chmur zwiększyło powódź.
Jadnak jak podaje wspomniane NCM, przed przejściem frontu z opadami, ani w trakcie opadów nad miastem, nie wysłano samolotów w celu dokonania zasiewu chmur.
– Podczas tego konkretnego zdarzenia pogodowego nie przeprowadzaliśmy żadnych operacji zasiewu. Istota zasiewania chmur polega na celowaniu w chmury na wcześniejszym etapie, przed opadami atmosferycznymi. Angażowanie się w siew podczas scenariusza groźnej burzy okazałoby się daremne – tłumaczy Omar Al Yazeedi, zastępca dyrektora generalnego NCM. – Bardzo poważnie traktujemy bezpieczeństwo naszych pracowników, pilotów i samolotów. NCM nie przeprowadza operacji zasiewania chmur podczas ekstremalnych zjawisk pogodowych – dodaje.
- Czytaj także: Oto stolica światowego smogu. Rząd chce sterować pogodą
Potrafią zwiększyć opady o 25 procent
Maarten Ambaum, profesor fizyki i dynamiki atmosfery na Uniwersytecie w Reading, powiedział, że rozmawiał z meteorologami z NCM, którzy zaprzeczyli, że doszło do zasiewu chmur. – Zasiewanie chmur, zwłaszcza w Emiratach, stosuje się w przypadku chmur, które normalnie nie powodują deszczu. W normalnych warunkach nie rozwinęłaby się z tego powodu bardzo silna burza – wyjaśnia Ambaum.
ZEA rocznie przeprowadzają nawet 300 operacji zasiewu chmur z różnym skutkiem, gdyż rozrastające się miasto potrzebuje bardzo dużo wody. Najbardziej optymistyczne możliwości takiego zasiewu to 25 proc. więcej opadów niż normalnie. Jak tłumaczy NCM, nawet gdyby mieli to zrobić przed wtorkową burzą, to wpływ na opady byłby niewielki.
Ponadto służby meteo w ZEA trzymają się odpowiednich procedur. Operacje wysiewu odbywają się zwykle na wschodzie kraju, z dala od bardziej zaludnionych obszarów, takich jak Dubaj. Jest to w dużej mierze spowodowane ograniczeniami w ruchu lotniczym i ryzykiem dla takich powodzi jak ta z 16 kwietnia. Poza tym jest mało prawdopodobne, aby jakiekolwiek cząsteczki zasiewu były nadal aktywne do czasu, kiedy burze dotarłyby już do Dubaju.
Powodem jest to, że zasiewanie chmur daje efekt bardzo lokalny, a więc na niewielkim obszarze. Opady ogarnęły spory obszar, ZEA, a także Oman, występowały też nad otwartymi wodami Zatoki Perskiej. A w Omanie nikt chmur nie zasiewał, w Bahrajnie też. Powyższe zdjęcie satelitarne pokazuje, jak rozległe wtedy były chmury. Bezpośrednią przyczyną powodzi był wolno poruszający się i silny obszar niskiego ciśnienia, który swoją siłę czerpał z ciepłych wód Zatoki Perskiej. Temperatury tych wód są około 1,2 st. C cieplejsze od średniej.
Powodzie w Dubaju. Przyczyną ocieplenie klimatu
Tak więc to nie zasiewanie chmur, a globalne ocieplenie przyczyniło się do tych rekordowych opadów. Ekstremalne opady deszczu są częstsze i bardziej intensywne w większości państw świata, w tym także w Polsce z racji ocieplającego się klimatu. ZEA też nie są tutaj wyjątkiem.
Prognozy IPCC pokazują, że w świecie cieplejszym o 1,5 stopnia na Półwyspie Arabskim roczne sumy opadów wzrosną o 13,8 proc. w stosunku do czasów preindustrialnych. Dalszy wzrost temperatur będzie powodował jeszcze większy wzrost opadów. Przyczyną będzie rosnąca pojemność pary wodnej w atmosferze oraz temperatury wód, które będą rosnąć, dostarczając wilgoć do atmosfery. To nie sprawi, że Emiraty się zazielenią, gdyż ta zmiana zaowocuje właśnie takimi zdarzeniami, jakich kraj doświadcza obecnie. Opady będą bardzo nieregularne. Prof. Ambaum powiedział, że świat powinien spodziewać się większej liczby ekstremalnych zjawisk pogodowych.
– Od kilkudziesięciu lat mówimy, że w zmieniającym się klimacie prawdopodobnie będziemy świadkami większej liczby tego rodzaju poważnych wydarzeń i rzeczywiście to się dzieje – przestrzega.
Bliski Wschód doświadcza konsekwencji globalnego ocieplenia
Wielu naukowców zgadza się co do tego, że taka skala opadów w Dubaju, to rezultat spalania paliw kopalnych. Tymczasem to właśnie Emiraty mają w tym swoje solidne trzy grosze. Władze tego kraju nie specjalnie są chętne, by brać udział w dekarbonizacji światowej gospodarki. Można było się o tym przekonać na ubiegłorocznym szczycie klimatycznym i podejściu Al Jabera, prezydenta COP28.
– Jest wysoce prawdopodobne, że śmiercionośne i niszczycielskie deszcze, które nawiedziły Oman i Dubaj, zostały spotęgowane przez zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka – stwierdziła Friederike Otto, zajmująca się badaniami klimatu w Imperial College w Londynie.
Kraje Bliskiego Wschodu, należą do państw, które są jednymi z bardziej narażonych na coraz większe skutki zmian klimatycznych. To nie tylko coraz większe fale upałów i widmo śmiertelnej temperatury mokrego termometru. To także opady. Miejsca takie jak ZEA doświadczą wzrostu opadów i powodzi, ale miejsca takie jak Palestyna, Syria, Jordania czy Irak doświadcza spadku opadów i pustynnienia. To z kolei będzie niosło za sobą szereg konsekwencji, jak brak wody pitnej i żywności.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Katiekk