Najgorsza od 170 lat morska fala upałów na północy Atlantyku to precedens w historii zmian klimatycznych. Konsekwencje tego zdarzenia już od kilku tygodni odczuwa zachód Europy. Według prognoz sytuacja ta potrwa do co najmniej do sierpnia, ale niewykluczone, że nawet do końca roku.
Ocean Atlantycki zaczął się gotować
Wody północnego Atlantyku, szczególnie u wybrzeży zachodniej Europy i Wysp Brytyjskich dosłownie gotują się w bezprecedensowej tzw. morskiej fali upałów. Ta zdaniem naukowców jest konsekwencją ocieplającego się klimatu. Tym bardziej że naukowcy zdumieni są nie tylko tym, jak bardzo wody ogrzały się w ciągu ostatnich kilku tygodni, ale także tym, że morska fala upałów pojawiła się tak wcześnie. NOAA definiuje morskie fale upałów, jako okres nadzwyczaj wysokich temperatur wód, które utrzymują się co najmniej 5 dni.
Jak ilustruje to powyższy wykres, pochód rekordowych temperatur zaczął się już w marcu i trwa do dzisiaj. A już na początku tego roku temperatury wód północnego Atlantyku (obszar od równika do 60oN) zbliżały się do rekordowych wartości. W roku ubiegłym także przez krótkie, pojedyncze okresy temperatury wód wchodziły na rekord. Jednak w tym roku sytuacja jest zupełnie inna. Brytyjska służba pogodowa Met Office poinformowała, że globalne temperatury powierzchni mórz zarówno w kwietniu, jak i w maju były rekordowo wysokie. Pomiary te prowadzone są od 1850 roku, a więc jest to sytuacja najgorsza od ponad 170 lat.
Profesor Stephen Belcher, który jest głównym naukowcem Met Office powiedział: „W maju 2023 roku odnotowano najwyższe temperatury spośród wszystkich majów od 1850 roku. Ale to nie koniec. Był to również najwyższy miesiąc powyżej średniej w porównaniu z jakimkolwiek pojedynczym miesiącem w serii”. Dodał też, że „Maj 2023 był nominalnie najcieplejszym majem pod względem temperatury powierzchni morza wokół wód przybrzeżnych Wielkiej Brytanii od końca XIX wieku. Wartość jest o około 1,6°C wyższa od średniej w stosunku do maja z lat 1961-1990”. Czerwiec także okaże się rekordowo ciepły, a niewykluczone, że i kolejny miesiąc – lipiec.
Czytaj także: Huragany wędrują coraz dalej na północ. Winne morskie fale upałów
Jak do tego doszło?
W połowie czerwca temperatury wód Morza Północnego były nawet 5oC wyższe od średniej wieloletniej, typowe bardziej dla sierpnia, kiedy woda w tej części świata notuje najwyższe temperatury. W takiej sytuacji trudno jest mówić, że to nie był efekt zmian klimatycznych. „Ekstremalne i bezprecedensowe temperatury pokazują siłę połączenia wywołanego przez człowieka ocieplenia i naturalnej zmienności klimatu, takiej jak El Niño”, powiedziała Daniela Schmidt, profesor nauk o ziemi na Uniwersytecie w Bristolu.
Statki mniej trują
Jest szereg czynników, które do tego doprowadziły, a samo zaś globalne ocieplenie jest zjawiskiem, które te zdarzenie wzmocniło. Sprawiło, że stało się to bardziej prawdopodobne. Jedną z dość ciekawych przyczyn jest zmniejszenie emisji zanieczyszczeń trafiających do atmosfery. Chodzi tu o transport morski. W ciągu ostatniej dekady poczyniono ogromne postępy w poprawie jakości powietrza poprzez zmniejszenie emisji cząstek stałych pochodzących z żeglugi. W tym także szkodliwych tlenków siarki. Jest to korzystne dla środowiska naturalnego i zdrowia ludzi, ale ma istotny niepożądany efekt uboczny. To obniżone stężenie zanieczyszczeń, co oznacza, że światło słoneczne nie jest rozpraszane ani odbijane tak bardzo, jak kiedyś.
Więcej promieni dociera do powierzchni, a kiedy ta powierzchnia jest ciemnym, przejrzystym oceanem, duża jej część jest wchłaniana. Wynika więc z tego, że długoterminowe ocieplenie oceanów może być wspomagane przez czystsze powietrze. Choć w jakim stopniu, to jest to kwestia trwających badań. W najbliższych latach statki morskie jak chce tego Międzynarodowa Organizacja Morska, (IMO) mają stać się bardziej ekologiczne. Plan jest taki, by do 2050 roku emisje CO2 z żeglugi morskiej spadły do 40 proc. w stosunku do poziomu z 2008 roku. To dobra wiadomość, ale z racji nieskazitelnego powietrza ocieplający się klimat będzie miał większe możliwości do ocieplania planety niż teraz. CO2 to długo żyjący gaz, którego zawartość ulegnie znacznej redukcji za kilkaset lat. Tak więc przykrym skutkiem ubocznym będzie więcej morskich fal upałów.
Sahara nie zapyla powietrza nad Atlantykiem
Znad Sahary bardzo często w ciągu roku nad Ocean Atlantycki dostają się niesione przez silne wiatry pyły. Działają one podobnie co antropogeniczne zanieczyszczenia, czyli blokują część promieni słonecznych docierających do powierzchni wody.
Zwykle jest tak, że w ciągu roku wiatry wieją od Sahary nad Ocean Atlantycki. Tym jednak razem było inaczej, co pokazują powyższe mapy. W zeszłym roku (wrzesień-grudzień) nie było sytuacji, by wiatry wiały często w kierunku oceanu. Wiosną tego roku, kiedy północny Atlantyk się zaczyna po zimie nagrzewać, także nie było takiej sytuacji. Słabszy niż zwykle wyż baryczny, który znajduje się na zachód od Sahary, nie wyciągał pyłów, i nie niósł ich nad Atlantyk. Kiedy przyjrzymy się dokładnie mapie, to zobaczymy, że nie było tam stałych wiatrów – typowych dla tego regionu świata.
„Zazwyczaj unoszący się w powietrzu pył znad Sahary pomaga ochłodzić ten region, blokując i odbijając część energii słonecznej; ale słabsze niż przeciętne wiatry zmniejszyły ilość pyłu w atmosferze regionu, co potencjalnie prowadzi do wyższych temperatur. Dodatkowo pewną rolę mogą odgrywać słabsze niż zwykle pasaty”, powiedział Albert Klein Tank z Met Office.
Konsekwencje morskiej fali upałów
Bezpośrednią konsekwencją, którą od kilku tygodni odczuwa Europa, są wysokie temperatury w jej zachodniej części. Najbardziej oczywistą przecież konsekwencją tego dodatkowego ciepła oceanicznego jest zwiększona ilość ciepła w atmosferze. Rekordowo wysokie temperatury sprawiają, że ciepłe masy powietrza idące nad Europę ulegają wzmocnieniu.
Przyczyniło się to do imponująco ciepłej pierwszej połowy czerwca w większości północno-zachodniej Europy. Także druga połowa czerwca okazała się być bardzo ciepła. Wielka Brytania doświadczyła fali upałów, co jest niezwykle dla tego państwa. W hrabstwie Surrey na południu Anglii odnotowano nawet 32,2oC. Nawet w Kumbrii na północy Wielkiej Brytanii temperatura wzrosła do 30,1oC. Dla Brytyjczyków upał zaczyna się na poziomie 28oC, a nie tak jak u nas na poziomie 30oC. Takie warunki pogodowe są czymś, czego „wyspiarze” nie chcą widzieć u siebie. W trakcie królewskiej parady wojskowej mdleli żołnierze, których musiano wynosić na noszach.
Czytaj także: Wcześniejsze El Niño potwierdzone. Nadchodzą rekordowe upały?
Długoterminowe konsekwencje
Dalsze konsekwencje, to przede wszystkim szkody, jakie te nadmierne ciepło poczyni życiu morskiemu. Organizmy morskie są wrażliwe na wzrost temperatur. Ryby, ssaki morskie, a przede wszystkim mikroorganizmy w tym plankton mają swoją tolerancję termiczną. Nie mogą, nie są w stanie schować się przed morską falą upałów tak jak zwierzęta na lądzie. Choć i te lądowe warto przy okazji przypomnieć, także cierpią. Głównym zabójcą życia morskiego jest niedobór tlenu, którego owo życie potrzebuje tak samo jak człowiek. Zawartość tlenu spada, gdy rośnie temperatura wody.
„Temperatury nie są jeszcze śmiertelne dla większości wrażliwych gatunków, chociaż będą miały na nie wpływ”, powiedział Thomas Smith, prof. geografii środowiskowej w London School of Economics and Political Science. „Jeśli jednak do września temperatury utrzymają się na poziomie od 4 do 5oC powyżej normy, możemy być świadkami znacznego wymierania gatunków krytycznych dla ekosystemów morskich otaczających Wielką Brytanię. Takich jak wodorosty i trawa morska, a także ostrygi i różne gatunków ryb, które są ważne dla regionalnych gospodarek”.
Pamiętajmy, że oceany są podstawą życia na Ziemi. Pochłaniają CO2 i produkują tlen. Dostarczają nam pożywienia i są podstawą dla gospodarek wielu państw świata. Także dla Wielkiej Brytanii. Tak więc kolejne morskie fale upałów będą jeszcze bardziej podcinać gałąź, której siedzimy.
Nawet do końca roku
Inną daleko idącą konsekwencją będą koleje zmiany w pogodzie. Wespół z El Niño ciepły Atlantyk sprawi, że druga połowa roku w zachodniej Europie, także u nas będzie cieplejsza od średniej wieloletniej. Największe zmiany oczywiście odczują Wyspy Brytyjskie, kraje Beneluksu czy zachodnie Niemcy. Upały będą stałym elementem w czasie najbliższych dwóch, a może nawet trzech miesięcy w zachodniej Europie. Z kolei jesienią i zimą tak ciepłe wody mogą stać się machiną produkującą potężne cyklony pozatropikalne zwane orkanami.
NOAA szacuje, że morska fala upałów na północy Atlantyku potrwa do sierpnia, a nawet przedłuży się września. Ocenia się to na 90-100 proc. szans. Nie jest wykluczone, że morskie fale upałów na północy Atlantyku będą występować nawet do końca roku. Choć ich intensywność spadnie. To zła wiadomość dla nas wszystkich.