Smog zamyka nasze dzieci w domach. Jeśli przebywają na zewnątrz podczas zanieczyszczenia powietrza są skazane na oddychanie trucizną. Często rodzice stoją przed wyborem: aktywność na nieświeżym powietrzu czy izolacja w domu? Pierwsze powoduje liczne choroby, a drugie skazuje na odizolowanie od rówieśników. Często wymusza też rezygnację z pasji.
– Rządzący powinni patrzeć nie tylko na przychylność nieświadomych wyborców oraz wygodę większości, ale przede wszystkim gwarantować równe szanse wszystkim obywatelom. Tak, aby najmłodsi Polacy, o których powinniśmy dbać ze szczególną uwagą, mogli skupić się na edukacji, samorozwoju i relacjach społecznych, a nie na walce z chorobą – rekomenduje Michał Dul z Rodziców dla Klimatu.
Nawet krótka ekspozycja na smog jest poważnym zagrożeniem
Organizacja HEAL Polska przypomina, że z raportu „Chorzy na smog” opublikowanego wspólnie z Polskim Alarmem Smogowym, jasno wynika, że Polki i Polacy oddychają fatalnym powietrzem. Ponadto trzy miasta z najbardziej niechlubnym wynikiem w rankingu smogowych dni położone są w górach. Mowa o: Nowej Rudzie, Suchej Beskidzkiej i Żywcu. W tych miejscowościach odnotowano kolejno następujące liczby dni smogowych: 96, 79 i 72 w ciągu roku.
– O chorobach przewlekłych z powodu smogu mówi się dużo, o konsekwencjach narażenia krótkoterminowego niewiele albo wcale – mówi Weronika Michalak z HEAL Polska. – Niesłusznie, bo przekroczenia dopuszczalnych limitów wskazują, że ten problem to chleb powszedni mieszkańców polskich miast. To, że my lub nasze dzieci są rozdrażnione, zirytowane, boli nas głowa, może być konsekwencją oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Niestety jednodniowa ekspozycja może prowadzić nawet do poważnych skutków zdrowotnych, np. udaru mózgu czy zawału serca. Ten wpływ widać wyraźnie w badaniach i statystykach szpitalnych – zaznacza.
Uciążliwe, ale także niebezpieczne skutki oddychania smogiem to m.in.:
- złe samopoczucie,
- bóle głowy,
- trudności z koncentracją (szczególne istotne dla uczniów),
- irytacja,
- duszności,
- ataki astmy.
Grzegorz Dzięgielewski z Rodziców dla Klimatu: – Mam nadzieję, że nasze dzieci są już ostatnim pokoleniem, które wychowuje się w smogu. Gdy będą opowiadać o tym swoim dzieciom, te z niedowierzaniem będą słuchać, że dziadek i babcia jeździli samochodem, który rozpylał truciznę i wszyscy naokoło ją wdychali, a w zimowe wieczory wypuszczali sąsiadom z okolicy specjalną porcję dymu z domowego pieca. Brzmi absurdalnie, gdy w ten sposób o tym mówię, ale tak właśnie dzieje się tu i teraz, bo uporczywie polegamy na przestarzałych paliwach. Ta trucizna, czyli mieszanka powstała z ich spalania nazywana potocznie smogiem, powoduje znacznie gorsze rzeczy niż kaszel – zwłaszcza u dzieci, które są na nią bardziej podatne. Psuje układ odpornościowy, przez co często łapią infekcje, powoduje alergie, jak również pogarsza pracę mózgu, przez mają słabszą koncentrację i trudności w nauce.
Maciek bohaterem walki ze smogiem
Pani Karolina, mama 11-letniego chłopca, który jako pierwszy został zdiagnozowany w kierunku „podejrzeniu nadreaktywności oskrzeli/alergii wynikającej z zanieczyszczenia powietrza„, w rozmowie ze SmogLabem mówi o kulisach codzienności dziecka chorego przez smog.
- Czytaj także: Pierwszy pacjent z takim orzeczeniem. Smog winowajcą
Mama Maćka opowiedziała, jak z jej doświadczenia i perspektywy zanieczyszczenie powietrza wpływa na funkcjonowanie dzieci oraz młodzieży. – Film na przykładzie piłki nożnej, ważnej dla wielu chłopców, pokazuje, jak powietrze wpływa na możliwość rozwijania pasji oraz integrowania się z rówieśnikami. Jakość powietrza w Polsce wyklucza dzieci.
Czasy, jak mówi, są dla młodych trudne przez wszechobecny natłok elektroniki. Tym bardziej, dla własnego zdrowia, młodzież i dzieci powinny spędzać czas na świeżym powietrzu. „Świeżym” jest tu słowem kluczem.
– Co może robić dziecko, które musi być zamknięte w domu? Nie może uprawiać sportu na zewnątrz, wykonywać tam aktywności. Nie ma nawet przestrzeni na dworze, bo my ją ukradliśmy dla samochodów. Nawet wokół naszego boiska szkolnego mnóstwo dzieci ćwiczy, podczas gdy unosi się nad nimi chmura smogu.
„Sprane mózgi” czy raczej świadomość i wiedza?
Niektórzy, jak przekonuje, zaczęli ten smog dostrzegać. – Marcin, syn moich sąsiadów, 10-letni miłośnik piłki nożnej, ma zdiagnozowaną astmę. Po każdym treningu musi przez pewien czas odchorować w domu. Spędza go przed ekranem. Intensywnie trenował od 5. roku życia. Wyjeżdżał nawet na zagraniczne zgrupowania. Połowa jego życia to jest marzenie o zostaniu znanym piłkarzem. Teraz – przez chorobę – musi rezygnować z tego, czym żyje.
Mama Marcina spędza z nim sporo czasu w warszawskim szpitalu przy ul. Żwirki i Wigury. – Bardzo mnie martwi, że jego lekarz nie łączy astmy z jakością powietrza. A nasze osiedlowe boisko słynie z tego, że gdy tylko zaczyna się sezon grzewczy, jest spowite chmurą smogu. Przez astmę on nie będzie mógł trenować – mówi mama Julka. Sama mama Marcina stoi w obliczu dylematu: ochrona zdrowia swojego dziecka, czy rozwijanie jego pasji?
– Gra jest niemożliwa do kontynuacji, jeśli jakość powietrza w Polsce się nie poprawi. Moim zdaniem młode pokolenie jest bardzo bezbronne. To kolejna cegiełka, którą dokładamy do kryzysu zdrowia psychicznego wśród najmłodszych – mówi pani Karolina.
Smog zamyka dzieci w domach. Jak na najmłodszych wpływa izolacja?
Jedną z najpoważniejszych konsekwencji takiej sytuacji jest pojawienie się u dzieci i młodzieży depresji.
Świadomi rodzice to jedna grupa. Część z nich nawet działa na rzecz edukacji w tym zakresie i samej poprawy powietrza. Pozostaje jeszcze jeden obóz: tych, którzy negują i/lub wyśmiewają istnienie smogu. Czasem nawet dodając, że to tylko mgła. Co ważne – zupełnie nie zważając na aktualną aurę.
– Na naszym osiedlowym forum wywiązała się nawet ostatnio taka zacięta dyskusja. Umieszczanie tam informacji o aktualnych przekroczeniach norm jakości powietrza spotyka się z ogromną liczbą reakcji. Niestety – tych negatywnych, oskarżających o „czepianie się”, a nawet sugerujących, że ci świadomi mają „sprane mózgi”.
Spychologia i brak konkretnych działań rządzących
Michał Dul: – Problem zanieczyszczenia powietrza jest marginalizowany przez znaczną część społeczeństwa. Brakuje przede wszystkim elementarnej edukacji obywateli, a słowa wpływowych polityków o paleniu wszystkim, poza oponami, świadomości tej nie poprawiają.
Podkreśla coś jeszcze. – Wśród włodarzy nie widać determinacji i zdecydowanych kroków w walce ze smogiem. Należy nie tylko odejść od spalania paliw stałych w gospodarstwach domowych, ale także sukcesywnie eliminować z polskich dróg pojazdy o największej emisji. Rozwój szybkiego transportu publicznego powinien stać się priorytetem na najbliższe lata. Tak, aby procentowy udział indywidualnego transportu samochodowego malał z każdym rokiem (a wraz z nim również emisje).
Co możemy zrobić na własną rękę?
– Na pewno warto, by każdy we własnym zakresie dążył do ograniczenia zanieczyszczeń, które sam emituje. Jeśli mamy samochód, postarajmy się jeździć nim rzadziej. Jeśli jest on już dość stary, pomyślmy o wymianie na nowszy, mniej trujący. Podobnie z domowym źródłem ogrzewania. Zdaję sobie sprawę, że u wielu osób trzymanie się starych rozwiązań często nie wynika braku chęci do zmiany, a z braku funduszy, dlatego potrzebujemy w Polsce programów, które będą na poziomie samorządowym i krajowym skuteczniej niż dotąd wspierać przechodzenie na czysty transport i zieloną energię – mówi Grzegorz Dzięgielewski.
–